Reforma ratownictwa medycznego poczeka

Politycy Prawa i Sprawiedliwości wielokrotnie krytykowali poprzedniego wojewodę Jerzego Millera za zmiany w systemie ratownictwa medycznego. Największe kontrowersje wywołała likwidacja powiatowych dyspozytorni pogotowia i utworzenie dwóch central telefonicznych - w Krakowie i Tarnowie - przyjmujących zgłoszenia z całego województwa. Przedstawiciele Sądecczyzny domagali się, by powstała przynajmniej jeszcze jedna dyspozytornia pogotowia - dla południowej części województwa.

Gdy PiS doszło do władzy i mianowało wojewodę, wydawało się, że swoje krytyczne uwagi szybko przełoży na zmiany, których nie chciał wprowadzić Jerzy Miller. - Nie będzie szybkich decyzji w __tej sprawie - zaznacza jednak obecny wicewojewoda Józef Gawron, odpowiedzialny w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim za sprawy służby zdrowia.

- Zbieram opinie i uwagi, ale przed Światowymi Dniami Młodzieży nie ma sprawy zmian w systemie ratownictwa medycznego. Nikt odpowiedzialny za bezpieczeństwo zdrowotne Małopolan nie może się zgodzić na reformę w czasie, gdy na obecny system trzeba nałożyć obowiązki opieki nad __dwoma milionami pielgrzymów - tłumaczy wicewojewoda.

Na ostatnim spotkaniu z sądeckimi samorządowcami i parlamentarzystami wojewoda Józef Pilch także przekonywał, że z przywróceniem dyspozytorni pogotowia w Nowym Sączu trzeba poczekać.

Dyskusja o ewentualnych zmianach w systemie ratownictwa medycznego w Małopolsce może się więc rozpocząć po wakacjach, gdy opadną już emocje związane z przyjazdem papieża Franciszka i pielgrzymów z całego świata. Wdrożenie nowych ustaleń możliwe będzie najwcześniej na przełomie 2017 i 2018 roku. Największy wpływ na to, co może się zmienić w naszym regionie pod względem zapewnienia opieki medycznej w nagłych wypadkach, będzie mieć ewentualna realizacja pomysłu upaństwowienia pogotowia. Dziś w systemie są także karetki prywatnych szpitali i zakładów opieki zdrowotnej. PiS proponuje, by system obejmował tylko ambulanse i lekarzy zatrudnionych w publicznej służbie zdrowia.