Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Region dla Dudy. Kraków za prezydentem

Maciej Pietrzyk, (BAN)
Wybory. PiS uwierzyło, że zwycięstwo Andrzeja Dudy jest naprawdę możliwe. Platforma, że razem z prezydenturą przegrać może też jesienne wybory do Sejmu. Obie partie już ogłosiły pełną mobilizację i zdecydowaną walkę o zwycięstwo. A kandydaci zabiegają o głosy Pawła Kukiza

Dane z 50 na 51 okręgów wyborczych (bez Warszawy) potwierdzają zwycięstwo Andrzeja Dudy w pierwszej turze wyborów. Według nich kandydata PiS poparło 35,41 proc. wyborców. Na urzędującego prezydenta głosowało 33,32 proc. osób.

- To już historia. Teraz wszyscy musimy zrobić wszystko, żeby pomóc Andrzejowi Dudzie wygrać w drugiej turze - podkreśla krakowski poseł PiS Andrzej Adamczyk.

W szeregach tej partii widać olbrzymią mobilizację. - Wszyscy mamy już serdecznie dość bycia w opozycji. A wygrana Andrzeja daje nadzieję, że w końcu jednak zaczniemy wygrywać - mówi inny z małopolskich działaczy PiS.

Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Platforma Obywatelska. - Porażka w tych wyborach jest równoznaczna z klęską w jesiennych wyborach parlamentarnych. Nikogo nie trzeba już specjalnie mobilizować. Teraz trzeba naprawić to, co zepsuliśmy, myśląc, że mimo wszystko wygramy - podkreśla polityk Platformy.

Takie podejście gwarantuje koniec nudnej i przewidywalnej do tej pory kampanii. Obaj kandydaci już wczoraj rozpoczęli walkę o wyborców, którzy w pierwszej turze poparli Pawła Kukiza (20,77 proc). Andrzej Duda podkreślał, że jest otwarty na dyskusję o jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW), które są głównym postulatem Kukiza. Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział natomiast referendum w sprawie ich wprowadzenia.

- Za grosz nie ufam zawodowym politykom. Teraz czytam, że prezydent Komorowski od zawsze jest zwolennikiem JOW-ów. Śmiech - skomentował Paweł Kukiz. Muzyk już wcześniej zapowiedział, że nie będzie wskazywał, na kogo jego wyborcy mają głosować.

Zarówno Bronisław Komorowski, jak i Andrzej Duda prawdopodobnie będą jeszcze zabiegać o głosy w Małopolsce. Kandydat PiS ma walczyć o głosy w Krakowie, gdzie o niespełna 5 proc. przegrał z Bronisławem Komorowskim.

Znacznie trudniejsze zadanie czeka za to urzędującego prezydenta, który w regionie otrzymał aż o 17 proc. mniejsze poparcie od europosła PiS.

- Takie poparcie to efekt odpływu głosów do Pawła Kukiza w ostatniej części kampanii. Traktujemy to jako ostrzeżenie i liczymy, że uda nam się je odzyskać - mówi Marek Sowa, marszałek woj. małopolskiego, kierujący kampanią prezydenta w regionie.

Wskazuje, że dla wyniku drugiej tury kluczowe będą jeszcze dwie kwestie - frekwencja wyborcza oraz debaty kandydatów. Frekwencja w ostatnią niedzielę wyniosła niespełna 48 proc., czyli była aż o 7 punktów proc. niższa niż podczas pierwszej tury w 2010 r.

- Tam gdzie była najniższa, prezydent Komorowski miał najniższe poparcie. Musimy więc mocno zmobilizować nasz elektorat - podkreśla marszałek Sowa.
Nie mniej ważny będzie też wynik debat między kandydatami. Wstępnie planowane są dwa spotkania kandydatów - w najbliższą niedzielę i w czwartek (21 maja).

Region dla Dudy. Kraków za prezydentem
Mieszkańcy naszego regionu zgodnie z przewidywaniami zdecydowanie opowiedzieli się za Andrzejem Dudą. Kandydata PiS poparło aż 44,23 proc. Małopolan. Na urzędującego prezydenta zagłosowało zaledwie 27,32 proc. osób. Paweł Kukiz przekonał do siebie 18,8 proc. głosujących w Małopolsce.

Jednym z nielicznych miast w Małopolsce, w których w ostatnią niedzielę wygrał urzędujący prezydent, jest Kraków. Nawet jednak tu nie może mieć on szczególnych powodów do satysfakcji. Poparcie na poziomie blisko 37 proc. jest o niemal 12 proc. niższe od tego, które Bronisław Komorowski otrzymał w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2010 roku.

Andrzej Duda w swoim rodzinnym mieście uzyskał niemal identyczny wynik jak pięć lat temu Jarosław Kaczyński. Na niechęci do prezydenta zyskał więc głównie Paweł Kukiz, na którego zagłosowało aż 20,4 proc. wyborców pod Wawelem. Bronisław Komorowski wygraną odnotował też w Oświęcimiu, gdzie wybrało go 38,5 proc. wyborców (Andrzeja Dudę 31,5 proc.)

Poza tym w zdecydowanej większości małopolskich komisji wygrywał kandydat PiS. Największe poparcie, przekraczające 70 proc., otrzymał w Żegocinie (powiat bocheński). Na Bronisława Komorowskiego głosowało tam jedynie 11 proc. mieszkańców.
O miażdżącym zwycięstwie Dudy można też mówić w Białym Dunajcu (pow. tatrzański), gdzie poparło go 69 proc. wyborców, podczas gdy prezydenta Bronisława Komorowskiego jedynie 14 proc. Blisko 69 proc. głosów europoseł PiS otrzymał też w Korzennej (pow. nowosądecki). Prezydenta Komorowskiego wybrało tam zaledwie 13 proc. osób.

- Takie wyniki pokazują tylko, że ogromny wysiłek, jaki Andrzej Duda i jego zwolennicy włożyli w kampanię, przynosi rezultaty - mówi Edward Czesak, poseł PiS z Tarnowa, który jest przekonany, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni Duda uzyska jeszcze większe poparcie.

Kandydat PiS najlepsze wyniki odnotowywał w małych miejscowościach. Wygrywał jednak także w większości dużych miast naszego regionu (poza Krakowem i Oświęcimiem). W Nowym Sączu Andrzeja Dudę wskazało aż 44,2 proc. mieszkańców (prezydenta Komorowskiego 27 proc.), w Tarnowie 37 proc. (prezydenta 31 proc.), a w Bochni 42 proc. (prezydenta 28 proc.).

W niektórych małopolskich gminach zwycięstwo Andrzeja Dudy uznawane jest za prawdziwą niespodziankę. Tak jest np. w podkrakowskim Zabierzowie, gdzie dotychczas regularnie zwyciężali politycy związani z Platformą Obywatelską.

- To jest naprawdę duże zaskoczenie, że najbardziej proplatformerska i proeuropejska gmina w regionie wybrała kandydata PiS - przyznaje Kazimierz Czekaj, radny Sejmiku Małopolskiego z ramienia Platformy Obywatelskiej.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2010 r. na Bronisława Komorowskiego w Zabierzowie głos oddało 42,5 proc. wyborców. W ostatnią niedzielę o blisko 10 proc. mniej. Podobnie jak w przypadku Krakowa na jego stratach zyskał Paweł Kukiz, którego wybrało ponad 20 proc. głosujących.

- Z rozmów z mieszkańcami wiem, że te głosy oddane na Kukiza nie są dla prezydenta bezpowrotnie stracone. Miejmy nadzieję, że w drugiej turze je zdobędzie - uważa Kazimierz Czekaj.

A do zdobycia jest sporo. W samej Małopolsce muzyka poparło blisko 19 proc. osób. Największym - 25-proc. poparciem - cieszył się w Kluczach (powiat olkuski), a w Książu Wielkim (powiat miechowski) z 18,5 proc. głosów wyprzedził nawet obecnego prezydenta.

Katastrofalny wynik w Małopolsce, podobnie jak w skali kraju, odnotowało SLD. Popierana przez niego Magdalena Ogórek zdołała do siebie przekonać zaledwie 1,81 proc. Małopolan. Dla porównania - pięć lat temu kandydujący z ramienia Sojuszu Grzegorz Napieralski zdobył u nas 10,5 proc. głosów.

Tylko nieznacznie lepszym wynikiem od tego sprzed pięciu lat może pochwalić się Janusz Korwin-Mikke. W 2010 r. zyskał przychylność 2,99 proc. mieszkańców Małopolski. W tegorocznych wyborach zagłosowało na niego natomiast 3,71 proc. osób.
Adam Jarubas, kandydat PSL otrzymał 1,13 proc. głosów, co nie odbiega znacząco od wyniku wyborczego Waldemara Pawlaka sprzed pięciu lat. 1,11 proc. mieszkańców postawiło natomiast krzyżyk przy nazwisku Janusza Palikota.

Frekwencja w Małopolsce była największa w całym kraju. Do urn wyborczych poszło 52,16 proc. mieszkańców naszego regionu. Średnia w kraju wyniosła 47,93 proc. Najmniejsze zainteresowanie pierwszą turą wyborów było natomiast w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie na swojego kandydata zagłosowało zaledwie 42,04 proc. mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski