Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Dariusz Gawęcki (Hutnik Kraków): Bramkę w ekstraklasie będę zawsze miło wspominał

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Czerwiec 2018 r. Dariusz Gawęcki jako kapitan Hutnika, po przegranym - po rzutach karnych - meczu z GKS Drwinia w finale Pucharu Polski na szczeblu Małopolskiego ZPN
Czerwiec 2018 r. Dariusz Gawęcki jako kapitan Hutnika, po przegranym - po rzutach karnych - meczu z GKS Drwinia w finale Pucharu Polski na szczeblu Małopolskiego ZPN Tomasz Bochenek
Dariusz Gawęcki w ubiegłym roku zdobył 21 goli. Najlepszym strzelcem Hutnika okazał się więc jego najstarszy piłkarz, i to wcale nie napastnik. Właśnie w 2018 roku wkroczył w wiek oldboja, no i w ekipie oldbojów Hutnika też występuje.

Rocznik 1983. Wychował się w Kokotowie (gmina Wieliczka), przygodę z piłką zaczął w miejscowym Strażaku, u boku trzy lata starszego brata, Pawła. I w tamtych czasach to Paweł był snajperem, to Paweł zwrócił na siebie uwagę ludzi z klubów szerzej znanych. Kiedy jednak przyjechali na mecz – w celu przyklepania transferu - wysłannicy Świtu Krzeszowice, to 17-letni Darek zagrał lepiej.

- Po latach człowiek dowiaduje się różnych rzeczy – mówi Dariusz Gawęcki. - W tym przypadku było tak, że tylko mnie chcieli wziąć do Świtu. Ale Paweł, kiedy poszedł na rozmowy, postawił sprawę tak, że jak nie pójdziemy obaj, to żaden nie pójdzie – śmieje się.

Krzeszowice leżą prawie 50 km od Kokotowa. Paweł zamieszkał w przyklubowym hotelu (brzmi dumnie, ale standard był internatowy), Darek natomiast wciąż w obowiązkach miał szkołę – uczył się na drukarza, maszynistę offsetowego.

- Rano jechałem do szkoły do Nowej Huty, na Mistrzejowice, później na trening. A z czasem trafiła się małżonka – uśmiecha się, wyjaśniając: - Iwona mieszkała w Czernej pod Krzeszowicami, zaczęła przychodzić na mecze, i tak nawiązała się znajomość. Po treningu jechałem jeszcze do niej. O 21.38 miałem ostatni autobus, wracałem do domu przespać się, a od rana taki dzień się powtarzał.

W tamtym Świcie – najpierw na czwartym, potem trzecim szczeblu rozgrywek – Gawęccy grali m.in. z Piotrem Gizą, później piłkarzem Cracovii i Legii, reprezentantem Polski. - „Gizmo” wyróżniał się pod każdym względem, to była inna półka – przyznaje Dariusz.

Gdy sponsor Świtu, Kazimierz Duda, przekierował swoje zainteresowanie na Kmitę Zabierzów, zabrał tam ze sobą m.in. Gawęckich. Zaczynali w „okręgówce”, klub doszedł na zaplecze ekstraklasy. Już tylko z Darkiem, który w Kmicie spędził w sumie sześć lat, z półroczną przerwą w Zagłębiu Sosnowiec. W ekstraklasie, jesienią 2007 roku.

- Kiedy utrzymaliśmy się z Kmitą w pierwszym sezonie w II lidze (obecnie pierwszej – przyp.), trener Jurek Kowalik dostał propozycję z Sosnowca. Poszedł i pociągnął mnie ze sobą. Początek był fajny, nawet bramkę strzeliłem, ale wyniki były, jakie były… I kiedy trenera odsunęli od drużyny, to chłopaka z zewnątrz też – mówi Gawęcki, wówczas lewy obrońca. - Miałem kontrakt na rok, ale coś tam zapłacili, podaliśmy sobie ręce i odszedłem.

Po Zabierzowie był Nowy Sącz, Sandecja. Trzy i pół roku.

- Dobry okres pod względem sportowym i bardzo miło wspominamy go też z żoną. W tamtym czasie urodziła się nasza córka, a ja początkowo w tym Sączu byłem jak małe dziecko: wychodziłem z domu, potem szybko wracałem do domu, żeby się córką zająć. Później zaczęliśmy się spotykać z chłopakami z drużyny, z ich towarzystwem. Właśnie w Nowym Sączu zaprzyjaźniłem się z „Makim”.

Po Sandecji była Olimpia Grudziądz, potem powrót do domu i gra w Puszczy Niepołomice, następnie w MKS Trzebinia-Siersza. Natomiast latem 2017 roku „Maki” - czyli Marcin Makuch, wtedy już zawodnik Hutnika - odegrał niemałą rolę w przenosinach Dariusza Gawęckiego do tego klubu.

- Miałem już dość czasochłonnych dojazdów z Trzebini, po treningach wracałem do domu do Huty o dziewiątej wieczorem – opowiada Darek. - Nie znałem trenera Hutnika Leszka Janiczaka, dlatego poprosiłem „Makiego”, żeby z trenerem pogadał, że jestem chętny. Początkowo wydawało się, że nic z tego może nie wyjść, bo trener chciał przede wszystkim młodzieżowców, którzy musieli grać w IV lidze. Wtedy jednak przepis o młodzieżowcach zniesiono, no i trener zapytał mnie przez „Makiego” czy nadal jestem zainteresowany. Pewnie, że byłem.

Gawęcki, środkowy pomocnik z numerem 11 na plecach, w sezonie 2017/2018 wywalczył z Hutnikiem awans do III ligi. On i koledzy przeżyli w tamtych rozgrywkach jedno rozczarowanie – gdy w finale Pucharu Polski na szczeblu województwa przegrali z GKS Drwinia po rzutach karnych. Darek, w tamtym spotkaniu kapitan drużyny, odebrał planszę - symboliczny czek na 5 tysięcy złotych. Zwycięska drużyna zarobiła 40 tys. i awansowała do fazy centralnej PP.

- Nie da się ukryć, że tamta porażka nas zabolała. Pucharu nie zdobyliśmy, poza tym można powiedzieć, że premia za awans do III ligi miała być z tych pieniędzy – przyznaje Gawęcki.

Generalnie jednak, 2018 rok był dla Hutnika bardzo udany. Zimę zespół spędza na 1. miejscu w III-ligowej tabeli, do czego najstarszy piłkarz w drużynie przyczynił się 10 golami. Trafił też raz w Pucharze Polski, po jego rzucie karnym w końcówce meczu hutnicy pokonali Jutrzenkę Giebułtów i są teraz w półfinale na szczeblu podokręgu. - Wcześniej karne strzelałem w Hutniku tylko przy okazji serii rzutów karnych w meczach pucharowych. Ten w Giebułtowie był pierwszym wykonywanym w normalnym czasie gry – wyjaśnia Dariusz.

Przygodę z oldbojami zaczął ubiegłej zimy od rozgrywek halowych. - Zwerbował mnie „Maki”, to wszystko jego wina – śmieje się Gawęcki, który w sezonie halowym wywalczył z Hutnikiem mistrzostwo Krakowa, a minionej jesieni na dużym boisku – wicemistrzostwo. - Trener czasem pozwala mi grać w oldbojach, czasem nie. Teraz trwa sezon w hali, trener powiedział, że na mecze z Wisłą i Cracovią mnie zwolni.

35-latek nie ukrywa, że w piłkę chciałby grać „najdłużej, jak zdrowie pozwoli”. Sport łączy z pracą dostawcy. - Rozwożę pojemniki styropianowe do jedzenia na wynos. Tak to sobie zorganizowałem, żeby zdążyć na treningi. A kiedy jest mecz w środku tygodnia, to też z szefami idzie się dogadać.

Futbol w telewizji? Najchętniej liga angielska. A najfajniejsze momenty z własnej przygody z piłką?

- Na pewno bramka strzelona w ekstraklasie, nie codziennie się to zdarza. W jaki sposób ją zdobyłem? Po rzucie rożnym, głową – mówi o golu w wyjazdowym meczu sosnowiczan z Jagiellonią, 31 sierpnia 2007 roku.

W ekstraklasie Gawęcki rozegrał 5 spotkań, wszystkie w podstawowym składzie. - Pierwszy mecz, w Poznaniu z Lechem, też będę zawsze pamiętał. Kiedy grałem wcześniej w Kmicie, na meczach było po kilkuset kibiców, na wyjazdach czasem zdarzyło się parę tysięcy. A w Poznaniu – wyszedłem na rozgrzewkę, i pomyślałem: „Kurde, co ja tutaj robię?”. 20 tysięcy ludzi! Śpiewają, gwiżdżą na ciebie, oprawa… Ale kiedy sędzia gwiżdże pierwszy raz - zaczynasz się ruszać w lewo, w prawo i już zupełnie nie zwracasz uwagi na to, co jest dookoła.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

**Wszystko o

Regionalnym Pucharze Polski - newsy, ciekawostki, wyniki i tabele!

**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski