Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rekord PIT: 75 tys. Małopolan powyżej progu. 50 tys. przedsiębiorców i menedżerów oddało państwu dwa razy więcej niż 2 mln ludzi na etatach

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Wedle resortu finansów podatnicy z pierwszego progu, których jest w Polsce blisko 24,5 mln, oddali państwu w postaci PIT 49,2 mld zł, co daje średnio 2 tys. zł na głowę. Tymczasem ci z drugiego progu, których jest 864 tys., wpłacili do wspólnej kasy w sumie 18,85 mld zł, czyli prawie 22 tys. zł na głowę.
Wedle resortu finansów podatnicy z pierwszego progu, których jest w Polsce blisko 24,5 mln, oddali państwu w postaci PIT 49,2 mld zł, co daje średnio 2 tys. zł na głowę. Tymczasem ci z drugiego progu, których jest 864 tys., wpłacili do wspólnej kasy w sumie 18,85 mld zł, czyli prawie 22 tys. zł na głowę. Andrzej Banaś / Polska Press
Rekordowe 75 tysięcy Małopolan, w tym 41 tys. krakowian, wpadło w 2017 r. w drugi próg podatkowy i zapłaciło od części swych zarobków 32 proc. zamiast 18 proc. PIT – wynika z danych ujawnionych nam przez Ministerstwo Finansów. Coraz więcej ludzi ucieka przed wyższą daniną z etatów na kontrakty, czyli – formalnie – działalność gospodarczą. W naszym regionie płacących liniowy PIT (19 proc.) jest już 50 tys.

- Odsetek Polaków płacących wyższe podatki poszybował, bo rosną płace, a kwota, od której wpada się w 32 proc. próg PIT, nie została podwyższona od dekady – wyjaśnia dr Irena Ożóg, ekspert BCC, była wiceminister finansów i współtwórczyni projektów budżetu państwa.

32 proc. podatku PIT muszą płacić ci, których dochód przekroczy 85529 zł rocznie, czyli średnio 7,1 tys. zł brutto miesięcznie. W 2008 r., gdy wprowadzano próg, średnia pensja krajowa ledwie przekraczała 3 tys. zł brutto i zamożni podatnicy stanowili w Małopolsce 1,1 proc. ogółu. W 2017 r. było ich już ponad trzy razy tylu (3,6 proc.). Tylko przez rok grono to powiększyło się o 17 proc. A w 2018 r. urośnie jeszcze bardziej, bo za sprawą podwyżek płac kolejni Małopolanie wpadają w drugi próg. Dotyczy to już nawet całych grup zawodowych.

Krezusi: informatyka, telekomunikacja i… zaopatrzenie w media

Według GUS, w pierwszym półroczu średnia płaca w sektorze „wytwarzanie i zaopatrywanie w energię elektryczną, gaz, parę wodną i gorącą wodę” wyniosła w Krakowie 7,8 tys. zł, w „działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej” ponad 7,9 tys., a w „informacji i telekomunikacji” 8,7 tys. zł brutto. Na granicy II progu balansuje górnictwo (7 tys. zł). Nie oznacza to, że wszyscy ci ludzie zapłacą 32-procentowy podatek: wielu rozlicza bowiem podatki ze słabiej zarabiającymi małżonkami i (lub) korzysta z ulg. Jednak skokowy wzrost odsetka osób wpadających w zamrożony drugi próg jest nieunikniony.

Krajowy rekord dzierży tu od lat województwo mazowieckie (za sprawą Warszawy i Płocka). W zeszłym roku 32-procentowy PIT zapłaciło tam 266 tys., czyli ponad 7,5 proc. ogółu podatników. Na drugim miejscu jest Dolny Śląsk (81 tys.; 4,4 proc. ogółu), a na trzecim Pomorskie (55 tys.; 3,9 proc.). Małopolska wskoczyła tuż za podium (75 tys.; 3,6 proc.), wyprzedzając Śląsk (90 tys., 3 proc.). Najmniejszy odsetek „32-procentowców” mieszka na Podkarpaciu – 1,7 proc. i w Świętokrzyskiem – 1,9.

Oto 15 najbardziej zadłużonych gmin w MałopolsceKtóre gminy w Małopolsce są najbardziej zadłużone w przeliczeniu na jednego mieszkańca? Oto zestawienie najbardziej zadłużonych gmin w regionie na koniec 2017 r. Zestawienie pochodzi z danych resortu finansów opublikowane przez portal samorzad.pap.pl

Oto 15 najbardziej zadłużonych gmin w Małopolsce

Bogaci z Krakowa i obwarzanka. Nierówny Nowy Sącz

W Krakowie w drugi próg wpadło w 2017 r. 41 tys. osób, czyli ponad 8 proc. ogółu płacących PIT wedle skali. Kolejnych 8 tys. takich osób mieszka w powiecie krakowskim, a 3,3 tys. w powiecie wielickim. Kolejne miejsca zajęły powiaty: oświęcimski (2,3 tys.) i chrzanowski (2,2 tys.) oraz miasto Tarnów (2 tys.). W tyle – za Olkuszem, Wadowicami i Myślenicami – znalazł się Nowy Sącz, co zaskakuje, zważywszy rekordową liczbę tutejszych miliarderów; wskazuje to na duże nierówności.
Najmniej mieszkańców wpadło w drugi próg w powiatach: proszowickim, miechowskim i dąbrowskim – po 300. W tym ostatnim stanowią oni tylko 1 proc. ogółu podatników.

Tysiące zamożnych wpłacają do budżetu więcej niż miliony szarych podatników

Wedle resortu finansów podatnicy z pierwszego progu, których jest w Polsce blisko 24,5 mln, oddali państwu w postaci PIT 49,2 mld zł, co daje średnio 2 tys. zł na głowę. Tymczasem ci z drugiego progu, których jest 864 tys., wpłacili do wspólnej kasy w sumie 18,85 mld zł, czyli prawie 22 tys. zł na głowę.

Najlepiej zarabiający od lat uciekają przed 32-procentowym podatkiem. Zakładając jednoosobową „pozarolniczą działalność gospodarczą” mogą płacić podatek liniowy – 19 proc. W 2017 r. takich podatników było w Polsce 570 tys., a w Małopolsce – 50 tys. Średni dochód takich Małopolan przekroczył 265 tys. zł. Gdyby płacili PIT wedle skali podatkowej, musieliby oddawać państwu nawet dwa razy więcej pieniędzy niż dziś. Z drugiej strony – w skali kraju budżet państwa zawdzięcza tej relatywnie wąskej grupie „liniowców” ponad jedną czwartą swych dochodów z PIT. W Małopolsce jest to aż… 69 procent! ą

Polskie kuriozum: podatek od inflacji

- Zamrożenie progu oznacza tak naprawdę silne zwiększenie obciążeń podatkowych – komentuje Przemysław Pruszyński, doradca podatkowy, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan. Zwraca uwagę, że od 2008 roku ceny większości towarów wzrosły o 30 proc., a niektóre nawet o połowę, czyli podwyżki płac w znacznej mierze pożarła inflacja.

- Przez niezmieniane od dekady progi płacimy podatek od tej inflacji. Rząd się cieszy, bo w prosty sposób zwiększa wpływy do budżetu. Ale to jest bardzo niedobra praktyka – ocenia Zygmunt Tabisz, przewodniczący małopolskiego oddziału Krajowej Izby Doradców Podatkowych (KIDP).

Zauważa, że należymy do „wąskiego kręgu egzotycznych krajów”, w których nie ma mechanizmu waloryzacji progów PIT i innych stawek np. o wskaźnik inflacji i przez to realne obciążenia szarych obywateli stale rosną. Jego zdaniem, nadszedł czas na wielką ogólnonarodową debatę o wprowadzeniu takich mechanizmów. Społeczna presja, by to uczynić, będzie rosnąć w miarę, jak kolejne miliony Polaków zmuszone będą płacić 32-procentowy podatek.

Już dziś w metropoliach, jak Kraków, problem dotyczy około jednej piątej podatników, a w niektórych branżach – większości. Gdyby nie rozliczenia z małżonkiem i ulgi, wszyscy oni płaciliby 32 proc. PIT. W Warszawie mediana zarobków w informatyce, telekomunikacji, bankowości, energetyce oraz przemyśle lekkim i ciężkim już przekroczyła lub niebawem przekroczy 7,2 tys. zł. Oznacza to, że ponad połowa pracowników tych sektorów potencjalnie wpada w 32-procentowy PIT.

- Problem dotyczy właściwie tylko etatowców, bo przedsiębiorcy mają różne możliwości uniknięcia wysokiej daniny – przyznaje dr Irena Ożóg.

Jednocześnie deklaruje: - Jestem przeciwniczką dużych nierówności majątkowych, więc jak będzie trzeba, zapłacę większy podatek. Będę się przy tym cieszyć, że mam tak duże dochody, iż muszę go płacić.

Dodaje, że marzy jej się, by oddając państwu owe coraz wyższe daniny, miała poczucie, iż idą one na niwelowanie nierówności, pomoc słabszym (np. niepełnosprawnym) oraz inne sensowne cele.

- Nagłe zwiększenie obciążeń podatkowych działa na ludzi demotywująco. Pytają: po co mam więcej pracować, skoro państwo mnie za to ukarze? Równocześnie fiskus odbiera w ten sposób ludziom pieniądze, które mogliby przeznaczyć na konsumpcję. Wreszcie: z powodu zamrożonych progów rosną koszty przedsiębiorców, którzy przy 32-procentowym podatku muszą wysupłać na płace zdecydowanie więcej środków – wylicza z kolei Przemysław Pruszyński.

Jego zdaniem, podniesienie progu, np. do 100 tys. zł, wcale nie musiałoby doprowadzić do zmniejszenia wpływów podatkowych państwa, m.in. dlatego, że pozostawione w kieszeni Polaków pieniądze trafiłyby do budżetu w postaci VAT od zwiększonych zakupów (czyli nakręcającej gospodarkę konsumpcji).

Wycisnąć bogatych

- Jeśli progi nie zostaną zmienione, coraz bardziej sfrustrowani tym ludzie będą mieli tendencję do ucieczki w szarą strefę oraz w inne niż umowa o pracę formy zatrudnienia, z samozatrudnieniem włącznie – wskazuje ekspert Lewiatana.

Bartosz Jasiołek, Partner z PwC, nie spodziewa się jednak kombinacji na masową skalę. – Problem wpadania w wyższy próg dotyczy głównie całej rzeszy pracowników zatrudnionych na umowach o pracę, a w ich wypadku możliwości ucieczki przez podatkiem są mocno ograniczone – podkreśla ekspert.

Zwraca przy tym uwagę na rosnące zobowiązania państwa, zwłaszcza te bardzo ważne dla obecnego rządu, a więc socjalne (do 500 plus doszła właśnie wyprawka szkolna po 300 zł na ucznia), wymagające zwiększenia wpływów do budżetu. W tej sytuacji politycy PiS nie zdecydują się raczej na podwyższenie progu, zwłaszcza że w ten sposób ulżyliby zamożniejszym Polakom, głównie z metropolii, a to nie jest ulubiony elektorat partii rządzącej.

Ekspert przypomina, że rząd stara się zwiększać obciążenia zamożniejszych, o czym świadczy zamiar wprowadzenia tzw. daniny solidarnościowej (czyli ekstrapodatku „dla milionerów”) oraz zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS, uderzający silnie w najlepiej zarabiających menedżerów i specjalistów oraz ich pracodawców (sprawa ta czeka nadal na rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego).

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

FLESZ: Obowiązki na zwolnieniu lekarskim. Kiedy ZUS może skontrolować chorego?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski