Rembecki przegrał dopiero w półfinale

21-letni Rembecki, mistrz Polski kadetów z 2011 roku, po pięciu latach odniósł najbardziej spektakularny sukces w karierze. Tegoroczny zdobywca pasa Montana na międzynarodowym turnieju we Francji, został zastopowany dopiero w pojedynku półfinałowym.

Pięściarz Górnika Wieliczka dwoił się i troił, ale nie znalazł sposobu na Stanisława Gibadłę (Carbo Gliwice). Inna sprawa, że podopieczny trenera Władysława Ćwierza stoczył nierówny pojedynek, czego zresztą sam ma pełną świadomość. - Pierwsza i druga runda były dobre w moim wykonaniu, ale w trzeciej partii trochę zaspałem. Mogłem dać z siebie zdecydowanie więcej - twierdzi sportowiec z Małopolski.

Rembecki zresztą spodziewał się trudnej przeprawy, bo już w chwili, gdy los zestawił go z Gibadłą, miał świadomość wielkiego wyzwania. Niemniej zawodnik nie spodziewał się, że jakiekolwiek następne starcie skalą trudności przebije pierwszy bój eliminacyjny, w którym musiał on skrzyżować rękawice z wielce utalentowanym i faworyzowanym Sebastianem Wiktorzakiem (BKS Olimp Szczecin). Rembecki wygrał to starcie jednogłośnym werdyktem 5:0.

- Wiktorzak to ubiegłoroczny brązowy medalista młodzieżowych mistrzostw Europy i kilkukrotny mistrz Polski w różnych kategoriach wiekowych. Na tle takiego zawodnika stoczyłem, moim zdaniem, swoją najlepszą walkę w życiu. Niestety, w pojedynku z Gibadłą nie powtórzyłem tej dyspozycji - ubolewa wychowanek Górnika.

Rembecki nie mógł dać sobie rady ze stylem pięściarza Carbo. Co ciekawe rywal prezentował się w ringu bardzo podobnie do… wieliczanina. - On tak samo, jak ja, skakał na nogach, co mocno utrudniało mi dojście do niego. Gdy chciałem doskoczyć z akcją, on od __razu zmieniał miejsce - wyjaśnia Rembecki.