Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Remis z niedosytem

Bk
1-0 Bąba 15, 1-1 Praciak 68.

klasa okręgowa - WAdowice

Hejnał Kęty - Olimpia Chocznia 1-1 (1-0)

Sędziował: Rafał Ziach (Chrzanów). Żółta kartka: Gurdek. Widzów: 150.
Hejnał: Szymalski - Handy, Tomala, Drebszok, Strzeżoń - Ryłko (77 Witkowski), Szczepaniak (46 Młynarczyk), Swarzyński, A. Żmuda - M. Żmuda (69 Szłapa), Bąba.
Olimpia: Bryndza: Gurdek, Wądrzyk, Rusinek - Niedzółka, Bodzioch, R. Miarka, Góra, Praciak - Pasternak, M. Miarka.
Po meczu obie strony czuły niedosyt z podziału punktów. Gospodarze boleśnie przekonali się o tym, że w futbolu o wygranej decydują bramki, a nie liczba wypracowanych okazji. Z kolei przyjezdni jeszcze długo po ostatnim gwizdku sędziego analizowali sytuację Marcina Miarki, który w trzeciej minucie doliczonego czasu gry znalazł się sam przed bramkarzem. Starał się go lobem oszukać, ale piłka ku ich rozpaczy zatrzymała się na poprzeczce.
Zresztą goście pierwsi w tym spotkaniu doszli do pozycji strzeleckiej; Marcin Miarka po podaniu Praciaka spudłował z 5 metrów.
Potem w głównej roli wystąpił Zygmunt Bąba. W 14 min po jego strzale z 30 metrów Bryndza wyciągnął się jak struna, wypychając piłkę zmierzającą w dolny róg bramki. Minutę później tenże Bąba zachował najwięcej zimnej krwi w zamieszaniu przed bramką przyjezdnych.
W 31 min po strzale Szczepanika z 20 metrów piłka minimalnie minęła słupek.
Później gospodarzom brakowało szczęścia, bo jak inaczej wytłumaczyć sobie fakt, że po strzałach Bąby (35 min) i Adama Żmudy (39 min) futbolówka zatrzymywała się na poprzeczce, a po kolejnym uderzeniu Adama Żmudy znowu oklaski za piękną paradę zbierał Bryndza.
W 68 min po zagraniu z kornera Rafała Miarki skutecznie główkował Praciak i mecz rozpoczynał się od nowa.
Trener gospodarzy Stanisław Waluś robił co mógł, by pobudzić swoich podopiecznych do walki. Bohaterem meczu mógł zostać wprowadzony na boisko Witkowski, który najpierw z 8 metrów trafił w bramkarza (84 min), a potem nie potrafił go pokonać mając do bramki trzy metry bliżej (89 min). Obie te pozycje przedzieliła sytuacja M. Miarki, któremu także nie udało pokonać Szymalskiego (85 min). Potem miała miejsce sytuacja opisana we wstępie i sędzia skończył mecz.
- To nieprawdopodobne, że goście oddali jeden strzał iwywieźli punkt. Chyba granie wsobotni ranek nam nie służy - grzmiał trener Hejnału Stanisław Waluś.
- Punkt do punktu i____zbierze się miara. Remis jest cenny, zwłaszcza, że graliśmy "gołą jedenastką" - mówił Mariusz Rusinek, trener chocznian.
Jerzy zaborski

Nie ma jak w domu

Nadwiślanin Gromiec - Cedron Brody 2-0 (1-0)

1-0 Ł. Pactwa 1, 2-0 Załobodzy 62.
Sędziował Piotr Nosal (Oświęcim). Żółte kartki: Szyjka - J. Kozik, R. Kozik. Widzów: 300
Nadwiślanin: Księżarczyk - M. Pactwa, Szyjka, Galus, Zajas, Adamczyk, Malik, Kania (89 Kurek), Ł. Pactwa, Załobodzy (80 Kosowski), Budek (46 Łukaszka)
Cedron: Błasiak - K. Kołodziej, Maluty, J. Kozik, Michulec (69 Pacut), M. Kołodziej, Kaczmarczyk, R. Kozik, A. Wilk, Niewidok (67 Ćwiękała), Stanisławczyk (46 J. Kołodziej)
Nadwiślanin po kilku miesiącach przerwy potrzebnej na renowację murawy zagrał ponownie na własnym boisku. Jak mówią w Gromcu, na boisku w Gorzowie nie było im źle, ale jednak co własna to własna murawa. Tym bardziej po remoncie. - Aż chce się grać - mówili gospodarze przed pierwszym gwizdkiem.
Okazało się, że nie było to tylko czcze gadanie. Faktycznie gromiecki zespół ruszył od samego początku do ataku i pierwsza właściwie akcja przyniosła mu prowadzenie. Po dośrodkowaniu Kani z rzutu rożnego na krótki słupek Ł. Pactwa uprzedził obrońców, trącił lekko piłkę głową i ta wylądowała w siatce tuż obok krótkiego słupka.
Szybko zdobyty gol sprawił, że gospodarze poczynali sobie jeszcze pewniej i po pierwszych 20 minutach mogli prowadzić dwoma, a może nawet trzema bramkami. Dwukrotnie bliski podwyższenia wyniku był Adamczyk. Za drugim razem jego "główkę" obronił bramkarz Cedronu. W tej części meczu okazję miał jeszcze Załobodzy, któremu piłkę wyłożył z linii końcowej Adamczyk.
Zanim nabytek Nadwiślanina potwierdził umiejętności strzeleckie, bliscy wyrównania byli rywale. Cedron, mający w składzie przecież doświadczonych graczy, po początkowym zaskoczeniu uporządkował szyki i zaczął szukać szansy na wyrównanie. W 34 min tylko dobrej interwencji Księżarczyka gospodarze zawdzięczają, że zachowali prowadzenie. Potem jeszcze Stanisławczyk uciekł Szyjce, ale jemu nie udało się wyrównać.
Na II połowę gospodarze wyszli z zamiarem poszukania swojej szansy w kontrach. Taka nadarzyła im się w 62 min, gdy wpomniany Załobodzy wyszedł idealnie w tempo i po minięciu dwóch rywali strzelił nie do obrony tuż przy słupku.
Nieco wcześniej piłka była już w siatce Cedronu po zagraniu Ł. Pactwy i uderzeniu Adamczyka, ale arbiter dopatrzył się spalonego i bramki nie uznał. Potem jeszcze dwie sytuacje miał Ł. Pactwa.
(Bk)

Prezes na Ławce

W meczu z Cedronem piłkarzy Nadwiślanina prowadził osobiście prezes klubu Andrzej Pactwa. - Trener wybrał się akurat na wesele, więc go zastąpiłem. To jednak on ustalił skład itaktykę, aja tylko trzymałem się tych wskazówek. Jak widać dobrze trafił, łącznie z____wystawieniem Załobodzego - powiedział prezes Nadwiślanina.
(Bk)

Tylko po punkcie

Babia Góra Sucha Beskidzka - Iskra Klecza Dolna 1-1 (0-0)

0-1 Mizera 12,
1-1 Brańka 45 karny
Sędziował Sebastian Szklarczyk (Chrzanów). Żółte kartki: P. Krzeszowiak - Worytko, Glanowski. Czerwona kartka: P. Krzeszowiak (89 min druga żółta). Widzów: 100
Babia Góra: Targosz - G. Magiera, G. Sitarz, Ścieszka, R. Magiera, K. Krzeszowiak (50 Dyduch), Brańka, P. Krzeszowiak, Pilarczyk (50 Steczek), Stawowy (80 Wysmołek), Czarniak
Iskra: Starzyk - Mikuła, Worytko, Glanowski (75 Brózda), J. Witek - Pawlik, Mrugacz (55 Jurkowski), Nowak, Dobisz - Mizera, Pająk
Remis nie zadowolił ani gospodarzy ani gości. Nic dziwnego, bo oba zespoły potrzebują bardzo punktów. Ci drudzy nie ukrywali, że przyjechali do Suchej po zwycięstwo i początek był dla nich obiecujący. W 12 min Pająk ograł na prawym skrzydle dwóch rywali, a potem dokładnie podał do Mizery, któremu na 3 m nie pozostało nic innego, jak tylko dobrze przyłożyć nogę.
Potem kleczanie mieli jeszcze ze dwie okazje, aby poprawić wynik. W dobrej sytuacji spudłował Mrugacz, któremu na 16 m wyłożył piłkę Mizera. Miał czas, aby spokojnie przyjąć i dobrze złożyć się do strzału. Pośpiech w tym momencie okazał się złym doradcą i jego uderzenie było minimalnie niecelne. Groźnie na bramkę Targosza uderzał jeszcze Nowak.
Gdy wydawało się, że Iskra będzie miała przed II połową zapas jednej bramki w polu karnym sfaulowany został Brańka. Sędzia podyktował karnego, którego pewnym egzekutorem był sam poszkodowany.
Poza tym gospodarze mieli spore trudności, aby zagrozić bramce Iskry. Widać było, że nawet chcą, ale brakowało atutów. W końcówce z kolei znów do głosu doszli kleczanie. Szansy na zdobycie zwycięskiego gola nie wykorzystał Pająk.
- Gdybyśmy grali wII połowie, jak wpierwszych 30 minutach, to spotkanie byłoby przez nas wygrane. Daliśmy jednak narzucić sobie styl gry rywali - żałował trener Iskry Marian Pamuła.
(Bk)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski