Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renata Knapik-Miazga: Na igrzyska znów pojadę z marzeniami

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Renata Knapik-Miazga
Renata Knapik-Miazga Andrzej Banaś
Renata Knapik-Miazga zajęła 7. miejsce w plebiscycie „10 Asów Małopolski”. Szpadzistka AZS AWF Kraków od lat należy do krajowej czołówki. Miniony rok przyniósł jej brązowy medal w rywalizacji drużynowej w mistrzostwach świata.

W 2021 r. były igrzyska olimpijskie. Po takim roku przychodzi wyzwanie – mistrzostwa świata, Puchary Świata. Łatwo się zmobilizować na te imprezy?

Rok poolimpijski był na pewno najtrudniejszy w mojej karierze. Nie ze względu na wyniki, bo one były, że wspomnę tutaj medal MŚ i dobre starty w PŚ, życzyłabym sobie, by każdy sezon tak wyglądał, jednak było ciężko pod względem mentalnym – pojawiła się wątpliwość, związana z tym, że jest mało czasu do kolejnych igrzysk, powstał więc dylemat, czy robić więc przerwę, czy zdecydować się na trenowanie cięgiem do Paryża? Prawdopodobnie po przerwie bym nie wróciła, myśląc o rodzinie. Długo dyskutowaliśmy z mężem na ten temat. Co będzie, to zobaczymy, tego nie przewidzimy. Teraz miałam trudność ze złapaniem „głodu walki” np. tydzień przed zawodami. Trenowałam na pewno mniej niż wtedy, kiedy były kwalifikacje olimpijskie, zwłaszcza w pandemicznym roku było wiele włożonej pracy. Teraz może nie tyle mniej, co lżej trenowałam.

Miała pani już przesyt szermierki?

Trochę tak. W czasie, w którym dążyłam do igrzysk olimpijskich, było inaczej. Jechałam tam z marzeniami. Wiadomo, że nie każdy zdobędzie medal… Jadąc np. na Puchar Świata gdzieś z tyłu głowy miałam, że to nie tylko zawody same w sobie, ale środek w celu, jakim są igrzyska olimpijskie. Tak odbieram swoje starty, że były bardzo dobre, łącznie z tymi przegranymi. Brakowało mi gdzieś tych emocji. Nie było stresu, który mógłby pozwolić mi wygrać, ale też nie było radości z osiągniętego wyniku. Jak już podjęłam decyzję o kontynuowaniu kariery, a było to stosunkowo niedawno, to okazało się, że to ciężka praca. Podsumowując, był to trudny rok, ale udało mi się wyleczyć kontuzję, trafiłam na fajnych lekarzy. Kontuzja była konsekwencją prawie 20-letniej kariery. Jeden lekarz wpadł na pomysł, który na razie działa. Zostało mi 1,5 roku do igrzysk i obiecałam sobie, że przygotuję się najlepiej, jak potrafię. Pojadę z marzeniem i celem na igrzyska. Potrzebuję do tego różnych bodźców, wiem, że to, co jest teraz, nie wystarcza, trzeba się rozwijać. Polska odnosiła sukcesy w szpadzie kobiet np. 10 lat temu. Gdyby teraz ta drużyna powalczyła na igrzyskach, byłaby bez szans. Wszystko idzie do przodu.

Jak pani traktuje ten brązowy medal MŚ?

Jako zaskakujący. W drużynie były dziewczyny niedoświadczone, ale nie całkiem młode, bo mają po 28 lat. Ta drużyna dostała bardzo duży zastrzyk wiary, czasami niekoniecznie mającej pokrycie w możliwościach. Były jednak dobre walki przez to, że możemy wszystko. To świetne nastawienie na imprezę mistrzowską – że można wszystko, że wszystko jest w naszych rękach i nogach. Świetnie współpracowałyśmy tego dnia. Byłam dość spokojna, kończąc mecz finałowy z Francją. Znałam się z rywalkami bardzo dobrze, dużo z nimi walczyłam. Wiedziałam, że te trzy minuty będą się ciągnęły bardzo długo i nieważne, czy będę wygrywać, czy przegrywać, walka będzie do ostatniej sekundy. Nie można więc było się karać za błędy. Walka toczyła się punkt za punkt. Kwestia skończenia tego meczu to była kwestia mojego doświadczenia, jak do tego podejść. Bez koleżanek by się to nie udało, bo dzięki równemu wynikowi miałam szansę powalczyć o wszystko. To nie było tak, że zdobyłyśmy medal mistrzostw świata i podjęłam decyzję – trenuję dalej! Zobaczymy, jaki kształt będzie miała ta drużyna w przyszłości. Kwalifikacje olimpijskie już niebawem – zaczynają się turniejem indywidualnym w Cali. Potem będą turnieje drużynowe.

2022 r. przyniósł też drugi sukces drużynowy – wicemistrzostwo z AZS AWF Kraków w klubowym Pucharze Europy.

To było bardzo ciekawe wydarzenie. Były mistrzynie Francji, z mistrzyniami sprzed roku, też Francuzkami. Były trzy zespoły z Włoch. Nie patrzę oczywiście na papierowe rozważania, walczyłyśmy na bardzo wysokim poziomie. W zespole późniejszych zwyciężczyń wystąpiła Alexandra Ndolo, wicemistrzyni świata, która reprezentuje Kenię, a zdobywała medal w barwach Niemiec. Stoczyłyśmy siedem meczów w ciągu jednego dnia i myślę, że mało kto był przygotowany na taki wysiłek. Rozmawiałam o tym potem z Francuzkami, Włoszkami. To był duży wysiłek, bo był to początek sezonu. Fajnie się walczy dla klubu, dla Krakowa. Są pozytywne emocje. Razem pracujemy na co dzień, jesteśmy jednym teamem. To był duży sukces. Choć mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale opadłyśmy już z sił. Fajnie, że nawiązałyśmy walkę.

Celem numer jeden dla pani są teraz igrzyska olimpijskie, ale ważnym przystankiem będą Igrzyska Europejskie w Krakowie, będące jednocześnie mistrzostwami Europy i kwalifikacjami do IO. O ile miała pani dylemat, czy jeszcze się poświęcać, o tyle po Paryżu pewnie zrobi pani sobie przerwę?

W życiu nie ma nic na pewno, ale po igrzyskach widzę się gdzie indziej, już trochę z drugiej strony. Jestem zawodniczką, pracuję teraz jako trenerka w klubie, ale myślę w ten sposób, w jaki powinna myśleć zawodniczka. W zeszłym roku mi tego trochę brakowało, bo analizowałam wszystko, jak było, jak będzie, jak powinno być. Teraz skupiam się tylko na tym, by zrobić coś jak najlepiej, ale wydaje mi się, że mam predyspozycje do tego, by szkolić.

Igrzyska będą więc cezurą między karierą zawodniczą, a karierą trenerską?

Tak myślę. Łatwiej, mimo wymagającej pracy trenera, pogodzić ją z życiem rodzinnym. Może zakotwiczę w Tarnowie, może w klubie u siebie, a może za granicą?

Reprezentuje pani jeszcze klub francuski z Grenoble.

Tak, kilka lat temu, jeszcze przed pandemią, dostałam taką propozycję, tyle, że z innego klubu, by walczyć w lidze francuskiej. Ale trafiłam do innego, lepszego. Jest zasada, że w składzie może być jeden zawodnik zza granicy i od trzech lat jeżdżę na turnieje, trzy – cztery razy do roku. Wygrałyśmy pierwszy turniej w tym roku, prowadzimy więc. Cieszę się, bo cały czas mam kontakt z mocnymi zawodniczkami.

      

Sportowy24.pl w Małopolsce

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Renata Knapik-Miazga: Na igrzyska znów pojadę z marzeniami - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski