Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Rencistka dla mnie zastawiła złoty ząb”...

Leszek Mazan
Bodaj wam krucy śledzionę wyżarły, ząb w paszczęce nie trafiał na ząb!” - życzą sobie nawzajem od czasów świetności Biskupina polscy i (nie tylko) parlamentarzyści. Egzemplifikacją skuteczności takich życzeń był pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych Jerzy Waszyngton, który w chwili wyboru (1789) miał jeden, jedyny ząb.

Pozostałe najprawdopodobniej wypluł w kampanii wyborczej. Jednak już za rok rodacy zafundowali mu wspaniałą protezę - pierwszą taką na świecie i na szczęście zachowaną do dziś. Widok rzuca na kolana. Dolna, ruchoma szczęka wykonana jest ze złota oraz zębów ludzkich , z diamentów, oszlifowanych fragmentów kości hipopotama i kłów słoniowych. Obie szczęki łączy umocowany na nitach solidny aparat sprężynowy.

Z naszych wielkich ludzi pierwszym posiadaczem protezy zębowej był hetman Stefan Czarniecki, ale czyje zęby posłużyły do jej konstrukcji - o tym już Historia milczy. Może wzięto je od poległych w czasach „Potopu” Szwedów? Może od pańszczyźnianych chłopów? Nie byłby to najlepszy interes, bo szybko się psuły, co sprawiało, że oddech hetmana (prezydenta również) miewał siłę rażenia równą salwie armat. Mimo to popyt na takie zęby był aż do czasu zastosowania kauczuku ogromny. Za komplet wyrwany poległym pod Waterloo płacono na giełdzie w Londynie 20 dobrych, starych funtów szterlingów.

Oczywiście, zęby musiały być wyrywane umiejętnie, ergo nie mógłby tego zrobić obecny absolwent stomatologii, który proszony o wyrwanie zęba bezradnie rozkłada kleszcze i odsyła do chirurga szczękowego. Po co się narażać wymiarowi sprawiedliwości? A przecie ów wymiar nie jest groźny: w roku 1566 sąd ławniczy w Krakowie oddalił skargę Mikołaja Bogacza, któremu dyplomowany cyrulik Baltazar Vinzam wyrwał bolący ząb z kawałkiem dolnej szczęki...

W latach późniejszych usunięcie zęba osobie żywej było już stosunkowo proste, nawet bez kleszczy, wyłącznie palcami: wystarczyło posmarować go olejem, którym wcześniej natarto siedzące na drzewach żaby. Równie sprawnie szła robota, gdy zęby chorego posypano proszkiem z glist ziemnych. Tak właśnie leczył cara Piotra I nasz znakomity chirurg Maciej Danilkiewicz, który w trakcie zabiegu resekcji kierował się zasadą: „jeśli nawet nie wyciągnę bolącego zęba - to przynajmniej robaka z niego wywabię”. Car był zadowolony.

Usunięcie zęba bywało jednak niekiedy bolesne, toteż w roku 1876 krakowski dentysta dr Karol Goebel stosował znieczulenie miejscowe za pomocą prądu przerywanego, płynącego przewodami metalowymi do szczypiec. Uchwycenie nimi zęba powodowało zamknięcie obwodu - i ekstrakcja przebiegała bezbólowo, co stwierdziło dziewiętnastu z 34 pacjentów. Od kwietnia 1992 Polacy mogą już sobie sprawiać nowe, osadzone na trwałe zęby. Polega na implantacji tytanowych wszczepów zębowych oraz natychmiastowej odbudowie brakującego uzębienia. Pierwsze implanty udanie wkręcili w polskie szczęki prof. Stanisław Majewski i dr Tomasz Grotowski.

Dowodem na szczególne od losu fawory Opatrzności dla Krakowa jest fakt, że właśnie tu, w roku 1699 pewnej cnotliwej obywatelce wyrósł w szczęce złoty ząb. Opisując ten wypadek jezuita Wojciech Tylowski nie widział w nim nic szczególnego: „Kość w kruszec zmienić się może bardzo niefizycznym sposobem”. Podobne stanowisko reprezentuje dziś Narodowy Fundusz Zdrowia. A jak można przypuszczać, to o dalszych losach znaleziska śpiewał dwieście lat później Jan Kobuszewski: „Dziwki po nogach całowały mnie zmysłowo/Rencistka dla mnie zastawiła złoty ząb”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski