Repatrianci w Bochni są dyskryminowani?

O wykup mieszkania komunalnego walczy z samorządem Bochni Iwan Pochulak, 82-letni repatriant z Kazachstanu. - Chcę zabezpieczyć je dla mojego syna, który też chciałby wrócić do ojczyzny swoich dziadków - mówi mężczyzna. Pochulak razem z żoną Aleksandrą trafił do Bochni dziesięć lat temu. Miasto wybrali nieprzypadkowo. Mieszkała tu już ze swoją rodziną ich córka Swietłana. Repatrianci dostali mieszkanie na osiedlu Karolina.

Ich życie zakłócał niepokój o syna, który pozostał w Kazachstanie. Zdecydowali, że z czasem sprowadzą go do Polski. Chcieli, aby po ich śmierci, razem z rodziną, zajął ich mieszkanie. Do magistratu wystąpili więc o wykup lokalu, który zajmują, za 10 proc. jego wartości (na podstawie Uchwały RM z 28 grudnia 2001 r.).

Byli przekonani, że się im uda, ponieważ w taki sam sposób właścicielami lokali w bloku zostali ich sąsiedzi. Miasto jednak odmówiło. Repatrianci poczuli się jak ludzie drugiej kategorii. - Urzędnicy traktują tatę inaczej niż resztę mieszkańców - mówi Swietłana, córka pana Iwana. Niedawno zmarła pani Aleksandra i w liczącym 40 mkw. mieszkaniu został 82-letni senior rodu. - Byłem na Syberii, bardzo dużo przeżyłem, dlatego proszę się nie dziwić, że zależy mi na tym, aby coś po mnie zostało - podkreśla. Walczy więc o mieszkanie. - Nie domagam się dużo. Chcę być po prostu traktowany jak wszyscy. Jestem przecież Polakiem - mówi 82-latek.

Urzędnicy tłumaczą, że ich opór nie wynika z dyskryminacji, lecz z... dbałości o Bochnię. - Musimy racjonalnie zarządzać mieniem komunalnym. Takie mieszkanie możemy kiedyś sprzedać po cenie rynkowej i za pozyskane w ten sposób pieniądze wybudować nowe budynki socjalne - tłumaczył Tomasz Kuc, naczelnik Wydziału Gospodarki Mieniem Komunalnym i Rolnictwa UM. Sprawą zajmie się teraz komisja rewizyjna Rady Miasta.