Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Requiem, "Bubuja", Beatlesi

Redakcja
Fot. Archiwum Rafała Marchewczyka
Fot. Archiwum Rafała Marchewczyka
ROZMOWA. RAFAŁ MARCHEWCZYK, twórca i dyrygent Chóru Krakowska Młoda Filharmonia, opowiada o swym zespole przed niedzielnym koncertem jubileuszowym

Fot. Archiwum Rafała Marchewczyka

- Orkiestra Krakowska Młoda Filharmonia działała przy Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Mieczysława Karłowicza w Krakowie już od paru lat, gdy w 1990 roku powołany został i chór...

- Kiedyś w szkole muzycznej chór to był jeden z przedmiotów; zaśpiewał na zakończenie roku i tyle. Bardzo mi się to nie podobało, zatem pomysł stworzenia chóru, który będzie aktywny cały rok, dojrzewał we mnie od dawna. Z wykształcenia, jak wiesz, jestem dyrygentem, zatem pracą z chórami zajmowałem się od lat. Prowadziłem chór Triada, działający przy Szkole Podstawowej nr 126 w Nowej Hucie, potem chór męski Bard (do którego zaprosiła mnie jego założycielka pani Irena Pfeiffer), odnosząc z nim sukcesy w Polsce i na festiwalach światowych, np. w Hadze, zbierając świetne recenzje, m.in. w "Allgemaine Zeitung". Z kolei w 1981 roku, zaproszony przez ks. Kazimierza Jancarza, założyłem przy parafii w Mistrzejowicach chór Solidarność - Maksymilianum. A w końcu pani dyrektor Krystyna Rozciszewska zaprosiła mnie do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych.

- Na pierwszej próbie, 5 września 1990 roku, kilkudziesięciu młodym śpiewakom obiecałeś ciężką pracę, a na jej końcu sukcesy. Słowa dotrzymałeś...

- Praca była ciężka, rzeczywiście, a sukcesy przyszły nadspodziewanie szybko - już w pierwszym roku wystąpiliśmy w Filharmonii Krakowskiej, śpiewaliśmy w Pałacu Mańkowskich podczas otwarcia wystawy Międzynarodowego Kongresu Ekologicznego. Tam usłyszała nas minister Szwecji, zapraszając na festiwal do Sztokholmu. Jak się okazało, w Szwecji działa ok. 20 tys. chórów, zatem chcą słuchać tylko najlepszych. Stąd jeszcze w komorze celnej pani, będąca szefem artystycznym festiwalu, postanowiła nas przesłuchać i dopiero po tym, odetchnąwszy, wskazała nam stosowny autobus. A już po naszym koncercie w Muzeum Narodowym w Sztokholmie, który, jak się okazało, dał olbrzymi dochód, ogłoszono powtórny - nadzwyczajny koncert nadzwyczajnego chóru z Polski. Nigdy już nie mieliśmy tak wielkiego plakatu!

- Pewnie niełatwo prowadzi się chór złożony z uczniów, podlegający więc ciągłym zmianom składu...

- Powiem tyle; z grona, które śpiewało na naszym 15-leciu, teraz, na 20-leciu nie ma nikogo. Ba, ze składu, który śpiewał trzy lata temu w Wiedniu, zostało mi troje uczniów.

- A jest to chór...

- 50-osobowy.

- Pomaga, jak sądzę, fakt częstych występów.

- To jeden z powodów tak intensywnej pracy, niczym w zawodowym zespole orkiestrowym czy chóralnym; jest określony termin i dany program musi być znakomicie przygotowany. Ale też takie było moje założenie - by zespół regularnie pracował i koncertował, bo to motywuje młodych śpiewaków. Podobnie jak prawykonania. A mieliśmy ich wiele, począwszy od "Nieszporów ludźmierskich", które nagraliśmy w 1991 roku, po wiele dzieł, które albo były pisane z myślą o naszym chórze, albo - stworzone nie na chór - sam opracowałem.
- Dodajmy, że sam dokonujesz niemal całości transkrypcji utworów, jakie śpiewacie. A repertuar macie bardzo rozpięty - od renesansu przez barok do muzyki współczesnej, plus klasyka muzyki rozrywkowej - piosenki Kabaretu Starszych Panów, Piwnicy pod Baranami, Beatlesów, ale i Leonarda Bersteina, i gospel, i jazz, choćby "Birdland" Joe Zawinula.

- Od początku założyłem, że nie zamykamy się w muzyce jednej epoki, śpiewamy nawet rock and rolla, czego przykładem płyta "CD" zespołu Zdrój Jana.

- Legendy końca lat 60.; byłeś w nim wokalistą i pianistą...

- I ci młodzi także w tej estetyce poczuli się świetnie.

- Jaki repertuar chętniej śpiewają?

- Wyobraź sobie, że muzykę sprzed wieków wykonują równie ochoczo, jak współczesną muzykę rozrywkową. To sprawia, że śpiewaliśmy "Requiem" Mozarta, jeden z najtrudniejszych utworów napisanych na chór, że w Filharmonii Narodowej braliśmy udział w wykonaniu Mszy C-dur "Koronacyjnej", z udziałem takich solistów, jak Krystyna Tyburowska, Mariola Kowalczyk czy Piotr Kusiewicz, że byliśmy zapraszani do programów PaKI, obok znanych kabaretów, jak i licznych programów telewizyjnych - tak rozrywkowych, jak i Teatru TVP, by przywołać tylko Witkacowski spektakl "Bubuja" w reżyserii Laco Adamika. Słychać nas też w spektaklach krakowskich teatrów.

- Wspomnijmy też wasz występ w 1999 roku w Castel Gandolfo na audiencji prywatnej u Ojca Świętego, któremu wręczyłeś płytę "Magnum Misterium"...

- Jedną z sześciu, które nagraliśmy.

- Ta płyta powstała specjalnie z myślą o tym koncercie.

- Cała historia sięga jeszcze czasów kardynała Karola Wojtyły i chóru Bard, który śpiewał podczas jednego ze spotkań opłatkowych dla artystów, będących pomysłem księdza kardynała. Zapytał wtedy, czy potrafimy zaśpiewać jego ulubioną kolędę "Oj, maluśki, maluśki". Odpowiedziałem z dumą, że nawet cztery zwrotki, na co usłyszałem: "A ja umiem dziesięć". Obiecałem, że - jeśli zostaniemy znowu zaproszeni - zaśpiewamy o jedną więcej, którą sam napiszę. A w październiku odbyło się historyczne konklawe... I oto po 21 latach pojawiliśmy się w Castel Gandolfo. Nigdy nie zapomnę: wręczałem Ojcu Świętemu płytę, a on, figlarnie patrząc na mnie, rzekł: "I nie pośpiewaliśmy "Maluśkiego".

- W niedzielę w sali Hołdu Pruskiego Muzeum Narodowego w Sukiennicach wasz koncert jubileuszowy...

- A zatem wspomnieniowy, zaprezentujemy więc wybór z 20 lat, ale i utwory nietypowe, na przykład piosenkę "Niepewność" Jana Kantego Pawluśkiewicza, czy preludia Chopina.

- A potem odejdą kolejne osoby z chóru i znów będzie Ci żal...

- Mam wśród wychowanków sporą rzeszę osób, które trafiły do Chóru Filharmonii Narodowej, Filharmonii Krakowskiej czy Polskiego Radia, są pośród nich i Edyta Piasecka, obecnie gwiazda Opery Krakowskiej, i znany z Lochu Camelot Dominik Kwaśniewski. To jest tak, jak z dzieckiem, cieszysz się, że zakłada rodzinę, a równocześnie smutno ci, że opuszcza dom. Przeżywam to co roku i oni również przeżywają, dając przez lata dowody pamięci, sympatii. I pewnie tak będzie zawsze.

Rozmawiał WACŁAW KRUPIŃSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski