Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewitalizacja nie jest modą. Samorządy jeszcze nie wiedzą, że to konieczność i wieloletni proces

Grzegorz Skowron
Kazimierz 30 lat temu...
Kazimierz 30 lat temu... Fot. archiwum
Społeczeństwo. W Polsce jeszcze nie wszyscy rozumieją, na czym polega rewitalizacja, więc trudno o zaangażowanie w nią społeczności lokalnej i biznesu. A bez tego nie da się ożywić starych i poprzemysłowych dzielnic oraz zaniedbanych obszarów wiejskich.

Rewitalizacja stała się modnym słowem. Wzrost popularności zawdzięcza przeznaczaniu coraz większych pieniędzy z unijnych funduszy. Tylko Małopolska w swoim programie regionalnym na lata 2014-2020 ma na ten cel ponad 700 mln zł. Poza tym przy wielu innych projektach finansowanych za unijne pieniądze preferowane są te, które wpisują się w programy rewitalizacji. Jeszcze większe środki będą dzielone centralnie przez rząd.

-__ Wójtowie tego nie rozumieją - przyznaje marszałek małopolski Jacek Krupa. - Wiele razy słyszałem z ich strony postulaty, by zrezygnować z opracowania programów rewitalizacji, tylko wprost dawać pieniądze na __inwestycje - dodaje. Dlatego Urząd Marszałkowski zaczyna cykl spotkań, na których gminni urzędnicy będą się uczyć, jak tworzyć programy rewitalizacji. Gminy mogą też liczyć na dofinansowanie takich opracowań. Do podziału będzie 6,8 mln zł.

Dużo większa świadomość jest w większych miastach, bo one próbują odnawiać zniszczone dzielnice już od wielu lat. W Krakowie najlepszym tego przykładem jest Kazimierz, który 20 lat temu był kompletnie zdegradowany, a dziś tętni w nim życie. Obecnie podobne zmiany rozpoczęto wprowadzać na poprzemysłowym Zabłociu, ale najbardziej ambitnym zamierzeniem na najbliższe lata będzie rewitalizacja terenów w Nowej Hucie.

Jeśli ktoś uważa, że Kraków nie radzi sobie z rewitalizacją, niech spojrzy na ten problem z perspektywy Łodzi. Tam odnowy wymaga obszar o powierzchni 1,6 tys. hektarów oraz 10 tys. budynków sprzed II wojny, w których mieszka co najmniej jedna trzecia wszystkich mieszkańców Łodzi. - Chodzi o ludzi, którzy nie radzą sobie w nowej rzeczywistości, wielu z nich wykupiło mieszkania z 90-procentową bonifikatą i nie stać ich na utrzymanie tego zasobu, a __co dopiero kosztowną rewitalizację - mówi Marek Janiak, architekt miasta Łodzi. I twierdzi, że bez pomocy państwa nie ma mowy o kompleksowej rewitalizacji.

Taka opinia nie jest jednak niczym wyjątkowym - praktycznie wszystkie samorządy liczą głównie na finansowanie rewitalizacji z budżetu centralnego i unijnych funduszy. - Z naszych badań wynika, że zaled- wie 15 procent kosztów rewitalizacji w Polsce pokrywa sektor prywatny, a większość wydatków to pieniądze publiczne. Na Zachodzie jest odwrotnie. Tam pieniądze publiczne tylko inicjują proces zmian, a 85 procent wydatków pokrywają prywatni właściciele i biznes - podkreśla prof. Zygmunt Ziobrowski z Instytutu Rozwoju Miast.

I ostrzega, że płynące wielkim strumieniem pieniądze z Brukseli skończą się po roku 2020 i wtedy trzeba będzie szukać nowych źródeł finansowania. - Przecież rewitalizacja to proces ciągły, powinien być prowadzony równoległe z nowymi inwestycjami, a zaległości z poprzednich dziesięcioleci nie nadrobimy w tak krótkim okresie - mówi prof. Ziobrowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski