Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewitalizacja z wycinką drzew

Katarzyna Krasoń
Drzewa zostały wycięte po to, by - jak tłumaczą urzędnicy - nikt nie pomylił miejsca zagłady ofiar II wojny światowej ze zwykłą łąką
Drzewa zostały wycięte po to, by - jak tłumaczą urzędnicy - nikt nie pomylił miejsca zagłady ofiar II wojny światowej ze zwykłą łąką Jacek Młynarz
Kontrowersje. Teren byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Płaszów jest porządkowany etapami. Teraz przyszedł czas na zieleń. Pod topór poszły wszystkie duże drzewa. Okoliczni mieszkańcy skarżą się, że została już tylko brzydka panorama na blokowiska i kominy w Łęgu

Rozpoczął się kolejny etap rewitalizacji dawnego obozu koncentracyjnego Płaszów. Dla niektórych mieszkańców jest to jednak "pseudorewitalizacja", bo w ramach tzw. "uczytelnienia terenu" wycięto tam wszystkie duże drzewa. Efekt? Krajobraz zdominowały pobliskie blokowiska.

Przypomnijmy, w ramach rewitalizacji teren dawnego obozu w Płaszowie został już częściowo uporządkowany. Główne aleje wysypano dolomitem, a plac apelowy - żwirem. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Z zarastającymi teren chwastami urzędnicy chcieli rozprawić się przy pomocy środków chemicznych. Zrezygnowali z tego pomysłu dopiero po protestach mieszkańców.

Jak wyjaśnia Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, w planach na ten rok zostało jeszcze m.in. ustawienie tablic informacyjnych. - Zależy nam, by nie było żadnych wątpliwości, że to miejsce zagłady ofiar II wojny światowej - podkreśla Pyclik.

Kontrowersje budzi jednak fakt, że w ramach prac urzędnicy zdecydowali się na masową wycinkę drzew. - Teren obozu został zmasakrowany. Zniknęła zieleń wokół placu apelowego i wzdłuż ul. Abrahama. Została jedynie paskudna panorama na kablowskie bloki i kominy w Łęgu - denerwuje się Jacek Młynarz, radny Dzielnicy XIII Podgórze.

Jak się dowiedzieliśmy w Gminie Wyznaniowej Żydowskiej, o wycinkę drzew wnioskował jej przewodniczący Tadeusz Jakubowicz. - Były to głównie drzewa owocowe. Przychodziła młodzież i jadła owoce wyrosłe na miejscu zagłady. Wiem też, że owoce z tych drzew sprzedawano na straganach. Taka sytuacja jest niedopuszczalna - uważa Jakubowicz.

Według urzędników ZIKiT wycinka drzew to kolejny element tzw. uczytelniania terenu obozu. - Gdy zakładano obóz, tych drzew tutaj nie było. Celem wszystkich prac jest sprawienie, że nikt nie pomyli tego miejsca ze zwykłą łąką - tłumaczy Pyclik.

Innego zdania jest Jacek Młynarz, który podkreśla, że choć teren obozu był krakowskim zielonym zakątkiem, nikt nie chodził tu się bawić i bezcześcić pamięć ofiar. - Należy zachować równowagę między przeszłością a teraźniejszością. Upamiętnianie przeszłości nie może odbywać się poprzez niszczenie tego, co jest teraz najcenniejsze, czyli przyrody - przekonuje radny.

Swoje wątpliwości Jacek Młynarz przedstawił także Społecznemu Komitetowi Odnowy Zabytków Krakowa. Wciąż nie otrzymał jednak odpowiedzi. Udzieli jej dopiero przewodniczący SKOZK, który obecnie jest na urlopie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski