MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja ekologiczna - konieczna i niemożliwa

Redakcja
Olszewski w pół drogi między prawdą a zmyśleniem Fot. Archiwum prywatne
Olszewski w pół drogi między prawdą a zmyśleniem Fot. Archiwum prywatne
Charaktery bohaterów "Low-tech" przywodziły mi na myśl skojarzenia z pozytywistyczną powieścią... z tezą. Czasem miałem wrażenie, jakbyś nawet grał z tym gatunkiem w przewrotny sposób. Później dopiero przeczytałem w wywiadzie o Dostojewskim. Jak to jest? Gdzie się kryją inspiracje?

Olszewski w pół drogi między prawdą a zmyśleniem Fot. Archiwum prywatne

Mówi MICHAŁ OLSZEWSKI, autor wydanej właśnie eko-rewolucyjnej powieści "Low-tech". Z pisarzem i publicystą rozmawia Marcin Wilk

- "Low-tech" nie da się ograniczyć do jednej tezy. W książce walczą ze sobą i konkurują różne, jak się ładnie mówi, projekty życiowe. Dominuje oczywiście radykalny projekt M-skiego, który wzywa do postu i umartwienia, ale są też równie ważne idee, które idą w poprzek myślenia anarchisty. Projekt dziecko. Projekt spokojne życie na przedmieściach. Projekt umiarkowana rewolucja. Jeszcze kilka by się znalazło. Książkę konstruuje w równej mierze zdecydowanie M-skiego, co rozchwianie Cfiszena. Jest tu na pewno gra, bo każda idea w "Low-tech", nawet najpewniejsza, ma w sobie gen ponowoczesnej niepewności.
A jak było z inspiracjami?
- Czytam bardzo różne rzeczy, od XIX-wiecznych pisarzy rosyjskich po wkładki "Logistyka, transport, spedycja" w Rzepie czy newsletter PKP. Opowiadając o "Low-tech" podpieram się głównie Dostojewskim, choć inspiracji jest znacznie więcej, choćby Biblia czy słynna swego czasu książka "Strach w kulturze zachodu" Jeana Delumeau, gdzie wręcz roi się protoplastów M-skiego i Ratnicyna. Dostojewski mnie kręci, bo pozostawił książki, które czegoś żądają od czytelnika. Ta rola się zresztą powoli zaciera.
Twoja książka tymczasem to unikalny, także dlatego, że krytyczny, wizerunek współczesnego Krakowa. Argumentów w każdym razie w tekście znajdziemy dziesiątki. Opis miasta kulturowych przemian, dziwnego melanżu turystyki z nowoczesnością, architektonicznego i przestrzennego bałaganu. Ukrywasz jednak to wszystko pod symbolem literki K. Po co?
- To podobny zabieg jak w "Do Amsterdamu", gdzie zamiast Ełku pojawiło się Krótkie Miasto. Oderwanie od rzeczywiście istniejącego miasta pozwala uniknąć niewolniczej dokładności topograficznej, mapa literacka nie musi pokrywać się z rzeczywistą. K. jest jednak w dużej mierze osobistym fantazmatem, zawieszonym w pół drogi między prawdą a zmyśleniem. Ale być może najważniejszy powód jest bardzo prosty: chcę, by K. było symbolem zrozumiałym nie tylko dla mieszkańców Krakowa. Ta historia mogłaby się rozgrywać w Wilnie, Lipsku, Wrocławiu czy Pradze. Wszędzie tam istnieją podobne znaki zapytania i podobne dylematy.
Rozumiem. Przy okazji: jestem trochę skonfundowany niektórymi recenzjami "Low-techu". Tym bardziej, że niemal wszyscy, w tym Jacek Dukaj, zwrócili uwagę na rewolucyjny wątek. I wcale nie byli nim zachwyceni. Wyszło na to, że napisałeś tę ksią- żkę, by podburzyć. Doszliśmy do ściany i czas na rewolucję czy może raczej to czas - jak sugeruje fabuła Twojej powieści - rozczarowania rewolucją?
- Pełne irytacji reakcje specjalnie mnie nie dziwią, myślę, że "L-T" budzi poczucie winy. I nie jest to wynik zastosowania myślenia "niedouczonych marksistów", jak to na przykład Dukaj napisał, tylko popartej badaniami naukowymi i statystyką chwili namysłu nad tzw. ekologią i ochroną środowiska na świecie. Nie czas, by wdawać się w detale. Mówiąc w skrócie - Dukaj wierzy w rewolucję technologiczną, ja wierzę w prawdziwość teorii Khazzoma-Brokes'a [zgodnie z jego twierdzeniem lokalne zmniejszenie energochłonności gospodarstw domowych i firm prowadzi do globalnego wzrostu zużycia energii - przyp. red].
No to wyjaśnij nam, co sądzisz o ekologii.
- Jeśli pytasz o moje zdanie na temat rewolucji ekologicznej, to oczywiście uważam, że jest konieczna. I jednocześnie uważam, że jest niemożliwa. Stąd tak skomplikowana jest książka. Napisałem ją przecież przeciwko sobie.
Na koniec należy się chyba Czytelnikom Twojej ksią-żki wyjaśnienie dotyczące cytatów z Siekiery, Brylewskiego... Ba, Brylewski nagrał piosenkę "Low-tech"! Proszę natychmiast opowiedzieć, jak do tego wszystkiego doszło?
- To muza, na której się wychowałem i którą ciągle żyję. W ogóle lata 80. to świetny czas dla polskiej muzyki. Więc pomyślałem, że moi bohaterowie również powinni z niej wyrastać. Przy okazji pracy nad książką napisałem tekścik, w którym śmieję się sam z siebie, ze swojego strachu przed końcem i Apokalipsą. Poprosiłem Brylewskiego, czy by nie zaśpiwoł. I zaśpiwoł. Można posłuchać na stronach WL-u. Śpiwo, jakby świat miał się za chwilę zawalić i jakby jedyną bronią był śmiech. Mnie to kręci.

MICHAŁ OLSZEWSKI

Rocznik 1977. Dziennikarz, publicysta, pisarz. Obecnie pracuje w "Tygodniku Powszechnym". Autor kilkunastu reportaży, dziesiątków felietonów, trzech książek. Debiutował zbiorem "Do Amsterdamu" (2003) wyróżnionym w konkursie prozatorskim Znaku. W 2005 roku wydał w oficynie Czarne "Chwalcie łąki umajone". Przed kilkoma tygodniami Wydawnictwo Literackie opublikowało jego najnowszą książkę "Low-tech". O fabule książki wydawca napisał tak: "Kiedy zdolny architekt Cfiszen poznaje starego anarchistę M-skiego, ma wrażenie, że w końcu pojawia się przed nim długo oczekiwany przewodnik duchowy. Przez drzwi rzadko odwiedzanego antykwariatu w podejrzanej dzielnicy miasta K. projektant wchodzi w podziemną rzeczywistość, pełną zdecydowania i radykalnych idei. "Low-tech" zabiera czytelników w porywającą podróż do świata ludzi, którzy niecierpliwie poszukują idei, bądź są gotowi bronić ich za każdą cenę".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski