Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja się nie skończyła

Redakcja
- Na placu Tahrir miliony ludzi walczyły z reżimem Mubaraka, wierząc w otwarcie nowego rozdziału w egipskiej polityce. Jednak dziś większość w komitecie pracującym nad uchwaleniem nowej konstytucji ma Bractwo Muzułmańskie, które nie zamierza spełniać żądań rewolucjonistów. Nie uważa Pani, że to porażka dla ludzi walczących o wolność Egiptu?

Prawie dwa lata po egipskiej rewolucji w oczach ludzi nie widać dawnego entuzjazmu. Pozostały niespełnione obietnice. Z Nawaal El Saadawi i Kareemem Amerem o przyszłości ich kraju rozmawia Małgorzata Prochal

Nawal El Saadawi:- Po obaleniu Mubaraka Egipt miał wreszcie szansę stać się liberalnym i wyzwolonym państwem. Jednak Bracia Muzułmańscy nie uczestniczyli w rewolucji od początku. Dopiero gdy zobaczyli, jak wielka jest fala protestów, zdecydowali się na ich oficjalne poparcie. Tak jak Stany Zjednoczone, które za rządów Mubaraka były przecież jednym z najbardziej lojalnych sojuszników Egiptu. A dopiero później, widząc, jak rewolucjoniści rosną w siłę, zdecydowały się na dyplomatyczną zmianę frontu. Najpierw usuwając prezydenta, a następnie popierając demonstrantów i wymuszając wolne wybory, które doprowadziły do tego, że władzę przejęli Bracia Muzułmańscy. Jednak młodzi ludzie, kobiety, każdego dnia walczą o swoje prawa. I nie będziemy cicho. Rewolucja się nie skończyła.

Kareem Amer: - Ja jestem innego zdania. Brałem udział w rewolucji i wiem, że nie o taki Egipt walczyliśmy. Ludzie ślepo występowali przeciwko władzy, nie zastanawiając się co będzie, gdy Mubarak zostanie obalony. I teraz, zamiast świeckiego reżimu, mamy religijny - dużo bardziej niebezpieczny. To, co dzieje się teraz w Egipcie, przypomina mi rewolucję w Iranie z 1979 r. Przeciwko władzy wystąpiła wtedy głównie ludność świecka, większe protesty zostały jednak później zorganizowane przez islamskie grupy. I tak z monarchii konstytucyjnej, Iran został przekształcony w republikę islamską. Jednak islam nie ogranicza się tylko do sfery religijnej, ale reguluje wszystkie aspekty życia muzułmanina. Dlatego łatwiej jest sterować ludźmi, tłumacząc wszelkie formy sprzeciwu wobec władzy jako niezrozumienie woli Boga. I dużo trudniej z tym walczyć.

- Propozycja nowej konstytucji również nie jest tą, której oczekiwali rewolucjoniści.

K.A: - Większość członków komisji odpowiedzialnej za projekt nowej konstytucji stanowią Bracia Muzułmańscy, ale również dużo bardziej fanatyczni i zacofani salafici, którzy forsują wizję państwa egipskiego, opartego na prawie szariatu. Oznacza to uporządkowanie społeczeństwa, państwa i prawa według wartości, które według islamistów, ustalone są przez Boga. I tak np. w nowym projekcie konstytucji jest artykuł, który mówi o tym, że państwo powinno zagwarantować równość obu płci we wszystkich dziedzinach życia, o ile nie koliduje to z prawami szariatu. Ale każdy, kto ma na ten temat jakiekolwiek pojęcie, wie, że islamski szariat zupełnie dyskryminuje kobiety. Dlatego jedyną pozytywną zmianą, którą ja zauważam w nowym projekcie konstytucji, jest ograniczenie urzędowania władcy do dwóch kolejnych, czteroletnich kadencji. Dotychczas było to sześć lat, a prezydent mógł kandydować wielokrotnie, bez ograniczeń.

N.S: - Nowy projekt konstytucji nie reprezentuje potrzeb ludzi. Nie wpłynie też na poprawę sytuacji kobiet, których nie dopuszczono nawet do zasiadania w komitecie. Na szczęście mamy dziś tysiące dzielnych Egipcjanek, które nie boją się walczyć o swoje prawa. Od czasów niewolnictwa musimy zmagać się z uciskiem, biedą i poniżeniem. Jednak staje się to jeszcze bardziej widoczne, kiedy do władzy dochodzą ugrupowania religijne, jak Bracia Muzułmańscy, czy salafici. Dlatego dziś wśród islamistów pojawiają się nawet głosy wzywające do zniesienia zakazu obrzezania kobiet. Ta okrutna praktyka polegająca na pełnym lub częściowym usunięciu zewnętrznych narządów płciowych została całkowicie zniesiona w 2007 r. Jednak wcale nie oznacza to, że tego problemu nie ma. Przez działania fanatycznych grup nawołujących do przywrócenia obrzezania, ta nielegalna praktyka staje się jeszcze popularniejsza.
- Islamiści, którzy żądają zalegalizowania obrzezania, nawołują do tradycji i prawa muzułmańskiego.

K.A: -Tak jest z każdą dziedziną życia. Radykalne ugrupowania uważają, że prawo szariatu jest doskonałe i nie podlega reformom. Nie biorą jednak pod uwagę tego, że zostało ustanowione setki lat temu. I tak np. np. salafici uważają, że wszystko co robił czy powiedział Mahomet, jest godne naśladowania. Jeśli wybranka proroka była sześcioletnią dziewczynką, dlaczego teraz ślub z dzieckiem miałby być zabroniony? Są więc przeciwni ustalaniu konkretnego wieku, od którego kobiety mogłyby wychodzić za mąż. A przecież dziś potraktowane by to zostało jak pedofilia. Tak więc mamy dwa rozwiązania,albo zostawić Mahometa w jego erze i szanować nowe prawa adekwatne do naszych czasów, albo przekonywać ludzi, że nauka, którą głosił prorok, pochodzi od Boga i nie podlega dyskusji. Pewnie słyszałaś o ludziach, którzy zakładają na siebie ładunek wybuchowy i giną w imię Allaha. Jednak kiedy dorastasz w takiej religii, nie jesteś w stanie samodzielnie myśleć. Islam daje ci podstawę do tego, żeby w imię Boga odbierać sobie i innym ludziom życie.

N.S: - Całkowicie się z tobą nie zgadzam, Kareem. Dużo podróżuję po Europie i Stanach Zjednoczonych i zauważyłam, że jest taka tendencja, żeby traktować islam jako najbardziej zacofaną i krzywdzącą religię, która daje muzułmanom podstawy do zabijania i poniżania kobiet. Ja natomiast uważam, że jest to kwestia polityczna. Mój ojciec studiował na Al Azhara (najsłynniejsza uczelnia w świecie muzułmańskim o charakterze religijnym), a mimo wszystko nigdy nie kazał mi nosić okrycia głowy, ani nie czułam się przez niego dyskryminowana. Dlatego uważam, że salafici nie rozumieją islamu i wykorzystują go jedynie do swojej gry politycznej. Studiowałam judaizm, chrześcijaństwo i islam przez dziesięć lat i we wszystkich tych religiach kobiety były dyskryminowane. A kiedy porównujesz Stary Testament w Torze i Koranie zauważysz, że właśnie w tej drugiej księdze znajdują się bardziej liberalne przepisy w stosunku do kobiet. Dlatego ich dyskryminacja nie ma nic wspólnego z wolą Boga, to rezultat patriarchatu.

- Co daje siłę, żeby sprzeciwić się tradycji, w której zostaliście wychowani?

K.A:- Już kiedy moje siostry miały dwa lata, mój tata kazał im nosić okrycie głowy, ponieważ uważał, ze jeśli przyzwyczają się do hidżabu od dziecka, potem nie odważą się go zdejmować. I chociaż zgodził się na posłanie ich do szkoły, zawsze je odprowadzał albo kazał nam chodzić z nimi. Dorastając w takiej rodzinie, zauważyłem, że problem tkwi właśnie w religii. Zawsze kiedy próbowałem się ojcu sprzeciwić, on jako odpowiedź pokazywał odpowiedni werset Koranu. Mówił, że to świętość i dyskusja była skończona. Pamiętam, jak kiedy miałem osiem lat, zapomniałem się pomodlić. Ojciec groził mi nożem, że mnie zabije, jeśli zaraz tego nie zrobię. Wiem, że pewnie by do tego nie doszło, ale dziecko nie zdaje sobie z takich rzeczy sprawy, dlatego na mnie odcisnęło to bardzo duże piętno. W pewnym momencie zadecydowałem, że będę walczyć z fanatyzmem religijnym, nieważne, jaką zapłacę za to cenę. Około dwudziestego drugiego roku życia przestałem się zupełnie modlić i wierzyć w islam.
N.S: - W swoim życiu na każdym kroku stykałam się z dyskryminacją kobiet. I będąc jeszcze dzieckiem, napisałam list do Boga, w którym kierowałam do niego takie słowa: "Drogi Boże, dlaczego wolisz mojego brata ode mnie? Jeśli nie jesteś sprawiedliwy, nie jestem gotowa, by w Ciebie wierzyć". Nie mogłam zrozumieć, dlaczego mój brat ma więcej przywilejów ode mnie, tylko z tego powodu, że jest mężczyzną. Kiedy miałam dziesięć lat, moja rodzina chciała mnie wydać za mąż, a mój brat mógł w tym czasie spokojnie chodzić do szkoły. Jednak sprzeciwiłam się temu, a kiedy poszłam na uniwersytet medyczny, miałam najlepsze wyniki. I to było dla mężczyzn nie do pomyślenia. Studiując medycynę, zrozumiałam, jak olbrzymią krzywdą, nie tylko oddziałująca na psychikę, ale też fizyczność kobiety, jest obrzezanie i zaczęłam się temu sprzeciwiać. Ponieważ, żeby z czymś walczyć, trzeba najpierw poznać swojego wroga. Przed nami trudny czas, ale ja nie zamierzam się poddać. Póki żyję, będę walczyć.

- Publikowane przez Pana teksty cytowane były często w komentarzach wiodących agencji prasowych jako bezkompromisowy głos młodego pokolenia. Jaki jest Egipt widziany oczami rewolucjonisty?

K.A: - Kiedy słyszysz o porwaniach i gwałtach w Egipcie, to i tak nie reprezentuje tego, co rzeczywiście się tutaj dzieje. Prawdziwy dramat rozgrywa się później. Kobiety zamiast iść na policję i zgłosić przestępstwo, zamykają się w domu i zmuszone są do życia w strachu przed publicznym linczem i reakcją rodziny. Bo to nie mężczyzna, który dopuścił się gwałtu, ale kobieta, która stała się jego ofiarą, może zostać ukarana śmiercią. O tym, jak niesprawiedliwe jest prawo w Egipcie, przekonałem się w czasie pobytu w więzieniu. Kiedy pojawiła się szansa, że mogę zostać zwolniony za dobre sprawowanie, przed komisją, która miała o tym zadecydować, stanęły razem ze mną jeszcze cztery osoby. Jeden oskarżony był o branie narkotyków, drugi o porwanie i zgwałcenie młodej kobiety z sześcioma innymi mężczyznami, trzeci o uśmiercanie ryb kradzioną bronią, a czwarty o rabunek. I wszyscy zostali zwolnieni, a ja pozostałem tam do grudnia 2010 r. Jednak tego nie zobaczysz w prasie ani w telewizji. Aby się o tym przekonać, trzeba zajrzeć pod powierzchnię, Egipt gnije od środka.

Nawal EL Saadawi

Egipska feministka, pisarka i lekarka, wybitna działaczka na rzecz praw człowieka, wielokrotnie prześladowana i więziona za swoje działania. Jedna z najszerzej tłumaczonych i najbardziej znanych współczesnych egipskich pisarek. Profesorka wizytująca wielu uniwersytetów, w tym: Harvard, Yale, Columbia, Sorbonne.

Kareem Amer

Urodzony w 1984 r. wychował się w fundamentalnej rodzinie islamskiej. Jako pierwszy arabski bloger za swoje posty został skazany na 4 lata więzienia za "obrazę islamu" i "szerzenie fałszywych informacji na temat prezydenta Mubaraka". Ten niesprawiedliwy, obnażający mechanizmy totalitarnego systemu wyrok spowodował falę protestów na całym świecie.

Nawal El Saadawi i Kareem to uczestnicy tegorocznej konferencji "Tolerancja: modele, metamorfozy, implikacje" zrealizowanej przez Stowarzyszenie Willa Decjusza w dniach 18-20 października w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski