Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rewolucja w rozszerzaniu diety niemowląt

Redakcja
Rozmowa z Gill Rapley – współautorką książki „Bobas Lubi Wybór” (ang. Baby-Led Weaning) i „Bobas Lubi Wybór. Książka kucharska”, w której (wraz z Tracey Murkett) zaproponowała rewolucyjne podejście w kwestii rozszerzania diety niemowląt.

Fot. Materiały prasowe

Baby-Led Weaning (BLW) to metoda wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka, pozwalająca na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu.

Dzieci są ważne: Czym Pani książki różnią się od np. książek kucharskich czy poradników dotyczących żywienia dzieci, z których do tej pory korzystały mamy?

Gill Rapley: Większość współczesnych książek na temat opieki nad dziećmi różni się od tych czytanych przez mamy 20 lat temu dlatego, ponieważ przez te lata zmieniły się wymagania żywieniowe. Na przykład jest już ogólnie przyjęte, że większość niemowląt do szóstego miesiąca życia nie potrzebuje innego pożywienia oprócz mleka matki albo mleka modyfikowanego. Jeśli chodzi o określenie czasu wprowadzenia posiłków w stałej formie, to pod tym względem nie różnimy się od innych poradników. To, co nas odróżnia, to sposób, w jaki jedzenie powinno być wprowadzane do diety dziecka.

Tradycyjny sposób żywienia dziecka, które właśnie zaczęło przyjmować stałe posiłki, polega na podawaniu zmiksowanego pożywienia łyżeczką. To było bardzo ważne gdy wszyscy uważali, że dziecko potrzebuje stałego jedzenia w trzecim czy czwartym miesiącu życia. Ale większość dzieci w wieku sześciu miesięcy potrafi już podnieść i wziąć jedzenie do buzi. Zakładając, że nie jest za twarde, może je nawet pogryźć. Wystarczyło zatem poczekać do szóstego miesiąca życia dziecka i nie trzeba było go karmić łyżeczką czy podawać zmiksowanego pożywienia. Zamiast tego można było podać dziecku jedzenie w kawałkach o odpowiedniej wielkości, żeby mogło je chwycić i później tylko obserwować, jak dziecko je.

DsW: Czy BLW (jak dzisiaj zwykło się ją nazywać) jest metodą rewolucyjną czy raczej tradycyjną?

GR: Zależy, jak rozumiecie słowo „tradycyjna”. BLW jest prawdopodobnie najstarszym sposobem żywienia dzieci, sprzed milionów lat, dopóki nie wynaleziono sztućców, zegarów czy sposobów odmierzania porcji. Niestety nie mamy na to dowodów, bo nic nie zostało zapisane. Wtedy świeżo upieczeni rodzice uczyli się obserwując i słuchając porad swoich rodziców (i innych krewnych). Później, mniej więcej sto lat temu, lekarze zadecydowali, że tak ważna i specjalistyczna sprawa jak żywienie dziecka nie może być pozostawiona jedynie matkom – one potrzebują lekarzy, którzy im powiedzą, jak karmić własne dzieci. Pomagali zarówno matkom jak i pisali poradniki, podając jasne instrukcje jak karmić niemowlę. Nie ufali ani matkom, ani dzieciom. Nie licząc tego jako źródła, BLW wygląda na rewolucyjną metodę, ale w zasadzie sięga do wcześniejszych czasów, kiedy jeszcze nie było pułapek nowoczesnego życia. Większość rewolucji ma swe korzenie we wcześniejszych odkryciach, więc BLW można uznać za rewolucyjną i zarazem tradycyjną metodę.

DsW: „Bobas lubi wybór” to nie tylko książka o jedzeniu. To książka o budowaniu relacji z dzieckiem, o szacunku do wyborów dziecka, które tworzymy, siedząc przy stole. Dlaczego sposób jedzenia jest aż tak ważny?
GR: Nasze doświadczenia z dzieciństwa związane z przyjmowaniem posiłków są podstawą do budowania postawy wobec jedzenia na resztę naszego życia. Jeśli nauczymy się, że wspólne jedzenie jest czymś, co dostarcza przyjemności, możemy rozwinąć pozytywny stosunek do jedzenia. I jeśli pozwolimy na ciągłe wsłuchiwanie się w głos swojego instynktu odnośnie tego, co jeść i ile, prawdopodobnie przyswoimy zdrowy sposób żywienia. Z drugiej strony, jeśli nauczymy się, że jedzenie jest nieprzyjemnym doświadczeniem ze względu na to, co jemy, jak szybko i jak bardzo jesteśmy kontrolowani przez kogoś innego, prawdopodobnie nie będziemy cieszyć się z posiłków i nie będziemy wybierać zdrowego jedzenia. Dzielenie się jedzeniem powinno być radością dla wszystkich członków rodziny – nawet tych najmłodszych.

DsW: Wiemy, że rozszerzała Pani dietę swoich synów w zgodzie z metodą BLW (choć to wówczas jeszcze nie była „metoda”). Proszę opowiedzieć o tych doświadczeniach. Kiedy odkryła Pani, że synowie są na to gotowi? Jak zrodził się pomysł podawania dzieciom stałych posiłków w takiej formie?

GR:Moje dzieci urodziły się w latach osiemdziesiątych, kiedy było w zwyczaju podawać dzieciom stałe pokarmy około czwartego miesiąca życia. Zaczęłam zatem tradycyjnie miksować domowe jedzenie i podawać je dziecku na łyżeczce. Chociaż moja praca jako pielęgniarki środowiskowej (pielęgniarki, która odwiedza rodziny z małymi dziećmi) pokazała mi, że wiele dzieci odmawiało jedzenia papki łyżeczką, kiedy były już starsze i były zadowolone, kiedy mogły jeść same. Zachęciłam więc moich dwóch synów do chwytania jedzenia palcami, kiedy byli w stanie to robić. Kiedy urodziła się moja córka, tak jak wielu rodziców z większą rodziną nie miałam czasu poświęcić się przygotowywaniu osobnego jedzenia dla dziecka. Wiedziałam również, że moje dzieci poinformują mnie, gdy będą czegoś potrzebować, oraz ufałam mojej zdolności do produkcji odżywczego mleka z piersi – dzięki temu byłam mniej skoncentrowana na robieniu rzeczy we „właściwy” sposób, żeby zadowolić innych. Rezultat był taki, że zaangażowaliśmy naszą córkę w rodzinne posiłki i czekaliśmy, aż pokaże nam, że jest gotowa by się przyłączyć.

DsW: Jakie były Pani priorytety? Zależało Pani na tym, aby nie wychować niejadka, aby dziecko miało wybór, a może na nauce samodzielności?

GR:Chciałam jedynie uniknąć wojen podczas posiłków. Widziałam moich rodziców walczących o to, żeby ich dziecko zjadło to, co powinno, i to zawsze był koszmar zarówno dla rodziców jak i dla dziecka. Nie chciałam, aby nasze posiłki tak wyglądały. Pamiętam też, że jako dziecko byłam zmuszana do jedzenia rzeczy, których nie lubiłam. Zdałam sobie sprawę, że już jako dorosła osoba nadal unikałam tych potraw. Nie wiem czy to przez to, że kazano mi je jeść, czy nie lubiłabym ich mimo wszystko. Ale jestem pewna, że nie podobało mi się zmuszanie mnie do ich jedzenia i nie nauczyło mnie to radości z ich spożywania. Wygląda na to, że nie było powodu, żeby zmuszać moje dzieci do czegoś nieprzyjemnego, co nie przyniosłoby im żadnych korzyści.

DsW: Pomysł na BLW bez wątpienia zrodził się z obserwacji. Czy chodziło o to, że forma karmienia dziecka zmiksowaną papką bez możliwości wyboru składników jest w jakimś sensie niewłaściwa dla dziecka?
GR: Nie chciałam niczego udowadniać – po prostu chciałam podzielić się tym, czego się nauczyłam. Chciałam uświadomić rodzicom i osobom, które zawodowo zajmują się żywieniem dzieci, że miksowanie jedzenia i karmienie nim dziecka nie jest potrzebne, jeśli dziecko jest w stanie samo wziąć jedzenie do buzi i je gryźć. Jeśli dziecko to potrafi, ograniczanie mu takiej możliwości może prowadzić do wielu problemów – zarówno w kwestii uczeniu się spożywania posiłków jak i zachowywania się przy stole. Chciałam również pokazać jak dużo łatwiej i przyjemniej jest jeść razem z rodziną, jeśli każdy sam decyduje co chce zjeść.

DsW: W swoich książkach przekonuje Pani, że dzieci mogą lubić warzywa. Jak to możliwe? Przecież obserwując dzieci widzimy, że większość z nich zazwyczaj pozostawia niezjedzone warzywa na talerzu?

GR:Na podstawie naszego codziennego doświadczenia spodziewamy się, że dzieci nie lubią jeść warzyw, więc są od samego początku przymuszane do ich jedzenia. Czasami dzieje się to pod groźbą kary albo z obietnicą nagrody po to, żeby zachęcić do jedzenia. Dosyć powszechne jest mówienie dzieciom, że nie dostaną deseru, jeśli najpierw nie zjedzą warzyw. Uczą się zatem, że warzywa są wstrętne, a deser jest smaczny. Być może nie jest to wrodzone zachowanie, a wyuczone. W ramach metody BLW traktuje się każdy rodzaj jedzenia tak samo – bez emocjonalnych skojarzeń – i żadne groźby, triki albo nagrody, nie są kojarzone z żadnym jedzeniem. W rezultacie dziecko może zdecydować, polegając na smaku czy samym wyglądzie, czy lubi ten produkt, czy nie. I wygląda na to, że dając mu taką szansę, większość dzieci wybierze warzywa. Na przykład wielu rodziców związanych z BLW powiedziało mi, że ich dzieci uwielbiają brukselkę; albo że ich dziecko wybiera jabłko zamiast kawałka czekolady po prostu dlatego, że nikt nie nauczył ich, które z produktów powinno bardziej lubić.

DsW: Zwykło się mówić o skuteczności BLW w pracy z małymi dziećmi (nauka samodzielności, aktywne poznawanie świata, integracja zmysłów). Większość rodziców boryka się jednak z problemami żywieniowymi większych dzieci, które wyrosły już z okresu papek. Dla rodziców czas posiłku jest często czasem stresu związanego z tym, że dziecko nie chce jeść, marudzi, je bardzo długo. Czy BLW może pomóc także starszym dzieciom i ich rodzicom?

GR:Już jest za późno dla tych rodziców, żeby wprowadzić „prawdziwe” BLW – ich dzieci przeszły już etap wprowadzania stałych posiłków. Ale ciągle mogą wprowadzać w życie filozofię BLW: upewnić się, że rodzina zawsze je razem, wyłożyć wszystkie produkty na talerz i położyć go na środku stołu tak, żeby każdy mógł wziąć to, na co ma ochotę, zdecydować się na ograniczenie komentarzy, co dziecko je albo czego nie je. Mogą uznać to za trudne, ale to działa. Sekret polega na zrozumieniu, że małe dzieci chcą być asertywne i podejmować samodzielne decyzje (bez obaw, nie zagłodzą się). Ulubionym sposobem dziecka na wyrażanie swej woli jest sprzeciwianie się prośbom – zatem nie prosząc by zjadło, dajemy mu wolność wyboru jedzenia.

DsW: Czy BLW ma odpowiedź na pytania dotyczące współczesnych chorób cywilizacyjnych, tj. alergia, otyłość? Czy można im zapobiegać, stosując BLW?
GR:Nie jest dokładnie jasne, jak rozwinęły się alergie – to ma prawdopodobnie więcej wspólnego z tym, czy dziecko jest karmione piersią czy mieszanką, lub okresem wprowadzenia do diety dziecka produktów, które mogą powodować alergie, niż z tym, jak te produkty są wprowadzane do diety. Z drugiej strony niektórzy rodzice zauważyli, że od początku ich dziecko nie wybierało produktów, które później zostały uznane za wywołujące alergię. Zatem obdarzenie dziecka zaufaniem może w pewnym sensie pomóc w stwierdzeniu alergii i uchronić je od reakcji alergicznych, jeśli wręcz nie zapobiec alergii. Potrzebujemy większej ilości badań, żeby się upewnić. Otyłość to kolejna sprawa. Jak dotąd istnieje wiele anegdotycznych przykładów i jeden naukowy, pokazujących, że BLW jest ważne nie tylko w pomaganiu dzieciom w wyborze zdrowego jedzenia (zakładając oczywiście, że takie jest oferowane), ale także w uczeniu, by przestały jeść, gdy mają dość. To dlatego, że BLW nie narzuca presji, że trzeba zjeść wszystko co jest na talerzu. Gry i triki (takie jak „jedz za babcię”) zmuszają dzieci do jedzenia więcej niż potrzebują i ignorowania sygnałów z ciała, że czas skończyć. Ludzie, którzy regularnie jedzą więcej niż potrzebują, są bardziej narażeni na otyłość niż ci, którzy w odpowiednim momencie kończą posiłek. Sugeruje się zatem, że pomagając dzieciom rozwinąć zdrowy stosunek do jedzenia, BLW może sprawić, że takie problemy jak fobie jedzeniowe i anoreksja będą rzadsze. Więcej badań jest potrzebnych, ale opierając się na zdrowym rozsądku: to bardzo prawdopodobne.

DsW: Ma Pani możliwość obserwacji i kontaktu z dziećmi, których dieta od samego początku opiera się na BLW. Jakie zaobserwowała Pani różnice w stosunku do dzieci, które znają tylko tradycyjny sposób żywienia?

GR:Ponownie, nikt nie przeprowadził rzetelnego badania w tej kwestii, więc mamy tylko obserwacje rodziców. Słyszę od nich, że ich dziecko lubi jeść różnorodne produkty i jest pewne siebie, i dobrze się zachowuje podczas posiłków. Mówią także, że jedzenie poza domem (np. w restauracjach) jest znacznie łatwiejsze z BLW niż gdy podaje się papki. Niektórzy powiedzieli, że uważają, iż ich dziecko jest sprytniejsze w porównaniu do jego rówieśników – na przykład sprawniejsze w chwytaniu małych rzeczy i w trzymaniu ołówka. Rodzice przyznali także, że to ich także zmieniło jako rodziców – przede wszystkim ich sposób myślenia o wychowaniu. Pomogło wzbudzić zaufanie do dziecka również w innych sferach i przyczyniło się do tego, że pozwolili dziecku dokonywać wybory, za które wcześniej to oni byli odpowiedzialni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski