Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rezydenci protestują i walczą o podwyżki

Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Damian Patecki
Damian Patecki fot. Szymon Laszewski
Zdrowie. Ministerstwo odrzuciło postulaty młodych lekarzy, którzy domagają się podwyżek wynagrodzeń. Rezydenci nie składają jednak broni i rozważają strajk.

Czytaj także: Zapobiegać łatwiej niż leczyć [KOMENTARZ]

- Staraliśmy się, by zapis gwarantujący podwyżki znalazł się w nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Ministerstwo Zdrowia poinformowało nas jednak, że rozpatrywane mogą być tylko takie zmiany, które doprowadziłyby do obniżek naszych pensji - twierdzi Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

O podwyżkę wynagrodzeń młodzi medycy walczą od dawna. Obecnie w trakcie leczenia specjalizacyjnego, w zależności od wybranej dziedziny i etapu nauki, mogą liczyć na wypłaty wahające się od 3200 do 3900 zł brutto. Ich pensje nie były waloryzowane od 2009 roku i zdaniem rezydentów nie wystarczają, by pokryć koszty utrzymania oraz dalszego kształcenia, które muszą opłacać z własnej kieszeni.

Żeby przekonać do swych racji rządzących, Porozumienie Rezydentów OZZL przeprowadziło śmiałą akcję „Zaadoptuj Posła”. W jej ramach młodzi lekarze zorganizowali ponad 120 spotkań z polskimi parlamentarzystami. Deklarowane poparcie nie wystarczyło, żeby zapis gwarantujący wzrost wynagrodzeń rezydentów znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy, zaakceptowanym przez resort zdrowia.

Młodzi medycy nie zamierzają jednak składać broni. Do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, premier Beaty Szydło oraz prezydenta Andrzeja Dudy trafią już niedługo specjalne „recepty” na uzdrowienie polskiej służby zdrowia. Rezydenci rekomendują w nich lekarstwo w postaci wzrostu ich wynagrodzeń do dwóch średnich krajowych, zaś lekarzy specjalistów: do trzech średnich krajowych. - Liczymy, że nasze działania przyniosą efekt bez konieczności strajku i odchodzenia od łóżek pacjentów. Nie są oni stroną w tym konflikcie i nie powinni ponosić jego konsekwencji - zaznacza Patecki. Na razie jego organizacja zamierza zorganizować manifestację młodych medyków.

Lekarzy rezydentów w całym kraju jest ok. 14 tys. W dużej mierze to właśnie oni odpowiadają za pomoc udzielaną pacjentom w szpitalach i przychodniach. - Bez rezydentów w wielu placówkach po prostu nie miałby kto pracować. Znam takie oddziały, gdzie na etacie zatrudnionych jest dwóch lekarzy, a resztę obowiązków wykonują medycy w trakcie specjalizacji - opisuje skalę problemu dr Jerzy Radziszowski z Kolegium Zakładów Lecznictwa Otwartego w Krakowie.

Bez podwyżek nie zatrzymamy rezydentów

Młodzi lekarze na wzrost swoich wynagrodzeń czekają od lat. Coraz więcej z nich zatrudnienia szuka więc za granicą, a polskich pacjentów nie ma kto leczyć.

- Ministerstwo tłumaczy, że na podwyżkę wynagrodzeń rezydentów brakuje środków. Jednak w wiosennym rozdaniu miejsc specjalizacyjnych aż 40 proc. z nich nie zostało wykorzystanych. Przypuszczam, że jesienią będzie podobnie - mówi Damian Patecki.

Absolwenci studiów medycznych do podejmowania rezydentur się nie garną, bo system kształcenia jest ich zdaniem wyjątkowo mało elastyczny. Nie pozwala na ubieganie się o rezydenturę w kilku województwach jednocześnie ani na jej zmianę w trakcie szkolenia. Ograniczona liczba miejsc uniemożliwia też wszystkim chętnym szkolenie w najatrakcyjniejszych dziedzinach, jak np. kardiologia.

Coraz większa grupa osób po uzyskaniu dyplomu decyduje się również na rozpoczęcie lepiej płatnej pracy poza systemem ochrony zdrowia albo szuka zatrudnienia za granicą. - Nie mam wątpliwości, że bez podwyżek nie da się zatrzymać młodych lekarzy w kraju. Dzisiaj wykształcony lekarz rezydent zarabia tyle co pomocnik murarza albo kasjerka w sklepie, a pracuje na pełnym etacie i oprócz tego musi znaleźć czas na naukę - mówi dr Radziszowski.

Rezydenci to niezwykle ważne ogniwo w systemie polskiej służby zdrowia. Chociaż jeszcze nie zakończyli kształcenia, mają pełne prawo wykonywania zawodu i biorą aktywny udział w diagnozowaniu i leczeniu pacjentów. Dyżurują, często przejmują również część obowiązków starszych kolegów. Wielu z nich zmuszonych jest dorabiać w kilku miejscach jednocześnie, w konsekwencji na oddziałach i w przychodniach spędzając po ok. 12 godzin dziennie.

Jeżeli kolejni młodzi medycy zrezygnują z dalszego kształcenia i pracy w rodzimej służbie zdrowia, za kilka lat nie będzie komu leczyć Polaków. Już teraz w naszym kraju na tysiąc mieszkańców przypada zaledwie 2,2 lekarza - to najgorszy wynik w UE, gdzie średnia wynosi 3,4 lekarza.

Znaczna część kadry medycznej przekroczyła wiek emerytalny albo się do niego zbliża. Liczba absolwentów co roku kończących studia nie pozwala zaś na płynne następstwo pokoleń. Tylko w podstawowej opiece zdrowotnej obecnie brakuje nam 1,5 tys. medyków. Niewiele lepiej sytuacja wygląda w przypadku specjalistów. Z cudem graniczy znalezienie patomorfologa czy dziecięcego psychiatry, gotowego do podjęcia pracy.

W ministerstwie dowiedzieliśmy się, że postulat podwyżek dla rezydentów nie został uwzględniony w nowelizacji ustawy, bo jej projekt dotyczy wyłącznie stażów podyplomowych. Kwestią wynagrodzeń ma się zająć specjalny zespół ekspertów.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski