Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reżyser ludzkich dusz

Notowała Urszula Wolak
Rozmowa. NURI BILGE CEYLAN, laureat Złotej Palmy na tegorocznym festiwalu w Cannes, opowiada o swoim filmie „Winter Sleep”, który podbił serca jurorów i widzów.

– „Winter Sleep” różni się od Pańskich poprzednich głośnych filmów, takich jak „Uzak” czy „Pewnego razu w Anatolii”. Ponadtrzygodzinne dzieło wypełniają dialogi, od których zwykle Pan ucieka. Co się stało?

– Przyczyna, dla której postanowiłem opowiadać historie raczej obrazami niż dialogiem, była prozaiczna. Kiedy rozpoczynałem swoją przygodę z kinem, miałem ogromne problemy techniczne z udźwiękowieniem. Właściwie zakończyło się to kompletną porażką. I wtedy właśnie postanowiłem odejść od dźwięku.

Dlaczego w „Win­ter Sleep” zdecydowałem się na dialogi? Wszystko za sprawą inspiracji literackich, które miały wpływ na powstawanie scenariusza. Wraz z żoną, która jest jego współautorką, pozostawaliśmy pod silnym wpływem dzieł Antoniego Czechowa i Williama Szekspira.

– Jak pracuje się Panu z żoną Ebry Ceylan?

– (śmiech) Stoczyliśmy prawdziwą walkę, kiedy rozpoczęliśmy pisanie. Okazało się, że moja żona potrafi bardzo dobrze walczyć o swoje, nawet na gruncie zawodowym. Co miałem zrobić? Jako mąż musiałem jej ustępować.

– Ile stron miał Państwa scenariusz?

– Aktorom wręczyliśmy 183 strony.

– Nie byli przerażeni?

– Oczywiście, że byli, zwłaszcza Haluk Bilginer, który grał główną rolę, kreując postać Aydina.

– Teatralność inspirujących Pana pisarzy wpisana jest także silnie w życie Aydina.

– To prawda. Aydin był zawodowym aktorem, później postanawia zostać pisarzem. Niestety, w żadnej z tych dziedzin nie potrafi się wybić, choć bardzo tego pragnie. Nie potrafi dostrzec, że żadna z tych dróg nie jest mu przeznaczona. Unieszczęśliwia siebie i najbliższych.

– W jaki sposób pracował Pan z aktorami?

– Metody naszej pracy przypominały teatr, obfitowały w mnóstwo wymagających prób, które cały czas nagrywaliśmy. Film składa się z kilku scen trwających ponad minutę, w których pary bohaterów nie robią nic innego, tylko ze sobą rozmawiają. Praca z aktorami składała się zawsze z trzech etapów. W pierwszym grali zgodnie ze scenariuszem. W drugim improwizowali, a w trzecim następował efekt końcowy, czyli próba odnalezienia najwłaściwszej drogi dla postaci.

– Pana film nie należy do krótkich. Jak długi materiał filmowy otrzymał Pan po nagrywaniu zarówno prób jak i właściwych fragmentów filmu?

– Posiadam ponad dwieście godzin nagrań. Z bólem musiałem wycinać z nich 3,5 godziny filmu. Warunki, w których pracowaliśmy, też nie były sprzyjające. Zimą w Kapadocji, gdzie powstawały zdjęcia, panowała średnia temperatura minus dziesięć stopni.

– Sceneria w „Winter Sleep” jest właściwie jednym z bohaterów dzieła. Budzi zachwyt i przerażenie, doskonale oddaje stany emocjonalne Aydina i jego rodziny. To od początku było Pańskim założeniem?

– Mówiąc szczerze, nie chciałem kręcić w Kapadocji, jest to teren powszechnie odwiedzany przez turystów. Miałem nadzieję znaleźć bardziej ustronny, nie tak oczywisty plener. Ale niestety, nie było to możliwe. Efekt końcowy był dla mnie jednak zadowalający. Udało nam się uchwycić coś, co nazywam „rytmem Turcji”.

– Finał dzieła jest gorzki, podobnie jak w innych Pana obrazach. Czy jest nadzieja dla Pańskich bohaterów z „Winter Sleep”?

– Ona zawsze jest. Ale jestem realistą, dlatego moje filmy nie mają happy endów. Kiedy skończyliśmy zdjęcia, spostrzegłem, że finał wyraża więcej nadziei niż planowałem. Zawstydziło mnie to, bo było zbyt oczywiste, bezpośrednie. Natychmiast postanowiłem więc coś zmienić, by lepiej oddać złożony stan ducha bohaterów. Zrozumienie ludzkiej duszy jest bowiem tym, co w tworzeniu kina najbardziej mnie fascynuje.

* Rozmowę przeprowadzono, zanim Nuri Bilge Ceylan otrzymał Złotą Palmę

LAUREACI 67. FESTIWALU FILMOWEGO W CANNES

ZŁOTA PALMA trafiła do rąk Nuriego Bilge Ceylana, którego publiczność w Cannes oklaskiwała przez kilkanaście minut, tuż po pierwszym uroczystym pokazie filmu „Winter Sleep” („Zimowy sen”).

GRAND PRIX, drugą prestiżową po Złotej Palmie nagrodę odebrała włoska reżyserka Alice Rohrwacher za film „The Wonders” („Cuda”). To opowieść o włoskiej, wielodzietnej rodzinie żyjącej na prowincji i utrzymującej się z domowej produkcji miodu. Główna bohaterka dzieła, kilkunastoletnia dziewczynka, marzy o tym, by jej krewni wystąpili w znanym włoskim teleturnieju, którego prowadzącą jest piękna Alicja (Monica Bellucci).

NAJLEPSZYM REŻYSEREM został Amerykanin Bennett Miller („Moneyball”, „Capote”) za film „Foxcatcher”. Dzieło w oszczędny sposób portretuje prawdziwą historię dwóch zapaśników; braci Marka i Dave’a Schultza, którzy osiągali sukcesy w latach 80. ubiegłego wieku na szczeblu olimpijskim i światowym. Ich życia zmieniło się pod wpływem amerykańskiego miliardera Johna du Pont.

JURY PRIZE trafiła ex aequo do rąk 25-letniego Xaviera Dolana („Mommy”) i legendarnego twórcy francuskiej Nowej Fali, Jeana-Luca Godarda („Goodbye Language”). To reprezentanci kompletnie odmiennych stylów filmowych. Zachwycający film Dolana jest potwierdzeniem jego wysokiej formy jako reżysera, scenarzysty i producenta. Godard zaprezentował w Cannes fimowy eksperyment, w którym kpi m.in. z technologii 3D oraz odrzuca wszelkie konwencjonalne zasady rządzące pracą reżysera i operatora. Bardzo męczące i irytujące kino.

ZA NAJLEPSZY SCENARIUSZ doceniono Andrieja Zwiagincewa i Olega Negina. Ich film „Lewiatan” odsłania mechanizm korupcji we współczesnej Rosji.

ZA NAJLEPSZYCH AKTORÓW
uznano Amerykankę Julianne Moore, która w „Maps To The Stars” stworzyła groteskową kreację hollywoodzkiej aktorki, i Anglika Timothy’ego Spalla („Mr. Turner”). W wymagającej roli tytułowego malarza był w Cannes poza wszelką konkurencją.

Urszula Wolak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski