Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rihanna seksownie tańczy, a Adele - klnie

Redakcja
Muzyka. Po raz 36. rozdano Brit Awards, nagrody brytyjskiego przemysłu muzycznego. Obyło się bez niespodzianek - najwięcej statuetek zgarnęła Adele.

Impreza, podczas której nagrodzono artystów odnoszących największe sukcesy w minionym roku, odbyła się słynnej londyńskiej hali widowiskowej O2. Show zgromadziło najbardziej znanych wykonawców, producentów i menedżerów działających na Wyspach Brytyjskich.

Nikogo specjalnie nie zdziwiło, że wieczór należał do Adele. Popularna na całym świecie wokalistka zgarnęła cztery prestiżowe statuetki Brit Awards - dla najlepszej artystki brytyjskiej, za najlepszy singiel („Hello”), za najlepszy album („27”) i za największy sukces międzynarodowy.

Kiedy piosenkarka wyszła na scenę po kolejną nagrodę, nie kryła wzruszenia. Płakała i... przeklinała. „Założę się, że jesteście mną k...sko znudzeni. Dziękuję!” - powiedziała.

Adele wsparła również publicznie swą koleżankę z USA - wokalistkę Ke$hę - której sąd nakazał kilka dni temu nadal współpracować (taki jest kontrakt) z producentem Dr. Luke’m (polskiego pochodzenia), który według świadectwa artystki... gwałcił ją na początku jej kariery.

Najlepszym brytyjskim artystą minionego roku okazał się James Bay. To było zaskoczenie - jako, że miał za konkurentów znacznie bardziej popularnych kolegów, w tym Calvina Harrisa czy Marka Ronsona.

Wątpliwości nie budził natomiast werdykt w kategorii najlepszego zespołu. Statuetki Brit Awards powędrowały do rąk członków popularnej grupy Coldplay. Niezadowoleni z tego faktu byli jedynie nastoletni fani boysbandu One Direction, dając temu wyraz w internecie. Na osłodę ich ulubieńcom wręczono nagrodę za najlepszy teledysk - „Drag Me Down”.

Nie zabrakło również nagród dla wykonawców z innych krajów. Björk została najlepszą artystką międzynarodową, Justin Bieber - takim artystą, a grupa Tame Impala - zespołem.

Publiczność zgromadzona w hali O2 oczekiwała z wielkim zniecierpliwieniem na występ Rihanny. Gwiazda nie pojawiła się kilka dni temu na rozdaniu nagród Grammy, bo ponoć złapała infekcję. Do Londynu jednak przyleciała - i dała porywający popis erotycznego tańca w towarzystwie piosenkarza Drake’a.

Anglikom bardziej spodobał się jednak występ młodziutkiej wokalistki Lorde. Złożyła ona hołd zmarłemu niedawno Davidowi Bowie, wykonując poruszającą wersję jego piosenki „Life On Mars”. Gwiazdę wspomnieli też Dave Stewart z Eurythmics i aktor Gary Oldman.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski