MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Robert Maaskant: Powinien być większy entuzjazm

Redakcja
W mediach i wokół klubu wytwarza się wrażenie, jakby udział w Lidze Europy był dla Wisły jakąś karą - mówi Robert Maaskant Fot. Michał Klag
W mediach i wokół klubu wytwarza się wrażenie, jakby udział w Lidze Europy był dla Wisły jakąś karą - mówi Robert Maaskant Fot. Michał Klag
- Prezentuje się sprawę tak, jakbym opowiadał bzdury o swoim zespole. A przecież to, co mówimy piłkarzom w szatni, nie pokrywa się z tym, co opowiadamy dziennikarzom - powiedział wczoraj trener Wisły Robert Maaskant, odpierając zarzuty, że zbyt optymistycznie ocenia grę swojej drużyny. - Jeżeli nawet krzyczę na zawodnika, zostaje to między nim a mną - dodał.

W mediach i wokół klubu wytwarza się wrażenie, jakby udział w Lidze Europy był dla Wisły jakąś karą - mówi Robert Maaskant Fot. Michał Klag

PIŁKA NOŻNA. Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" odpiera krytykę

Przed czwartkowym meczem z Fulhamem Londyn w 3. kolejce Ligi Europy Maaskant próbuje zarazić piłkarzy swoim optymizmem. Denerwuje go, że ostatnio na temat gry Wisły słychać same narzekania. - Powiedziałem to piłkarzom: w mediach i wokół klubu wytwarza się wrażenie, jakby udział w Lidze Europy był dla Wisły jakąś karą. To osiągnięcie, a nie kara. Powinien być większy entuzjazm przed tymi meczami, stadion wypełniony po brzegi. Zamiast tego czuję, że wszyscy są rozczarowani, że gramy w LE. A przecież w przypadku Wisły co roku się to nie zdarza. Piłkarze też zastanawiają się, czy jesteśmy aż tak złą drużyną, jak wszyscy dookoła utrzymują. A to przecież nieprawda - przekonywał wczoraj szkoleniowiec.

To nie znaczy, że Holender jest w pełni zadowolony z gry swoich podopiecznych w sobotnim starciu z Jagiellonią (3-2). - Było kilku graczy, którzy mnie zawiedli - przyznał. Jednym z nich jest najpewniej Gervasio Nunez, który został przez trenera zmieniony jako pierwszy. Argentyńczyk zaliczył sporo wpadek w grze obronnej. I ma pecha, że Łukasz Garguła, który pojawił się za niego na placu gry, dał bardzo dobrą zmianę. - Garguła był jak iskra, która zapaliła na nowo ogień w tej drużynie. Do tej pory "Guła" bardzo dobrze radził sobie na treningach, ale nie w meczach. Po raz pierwszy w tym sezonie byłem pod wrażeniem jego gry i tego, jak odmienił drużynę. Byłoby fantastyczną rzeczą dla niego móc wrócić do składu w takim meczu, jak z Fulhamem, ale nie podjąłem jeszcze decyzji co do tego - zaznaczył trener.

Wisła przystąpi do meczu z Fulhamem bez pięciu podstawowych zawodników. Nadal nie może grać Radosław Sobolewski, który leczy uraz ścięgna Achillesa. Nie ma szans na powrót do składu Marko Jovanovicia, któremu dokucza uraz stawu skokowego. Po ostatnim meczu ligowym do grona kontuzjowanych dołączył Gordan Bunoza, wciąż pauzują Patryk Małecki i Maor Melikson.

Problemy ze zdrowiem Jovanovicia oznaczają, że w meczu z Fulhamem kibice - chcąc, nie chcąc - znów zobaczą Michaela Lameya na prawej stronie obrony. Lamey nadal odmawia komentarza w sprawie zachowania publiczności podczas meczu z Jagiellonią. Odwołał wczoraj zaplanowany wcześniej wywiad dla jednej z gazet, tłumacząc, że "chce się wyciszyć".

- To Lamey i Kew Jaliens są teraz pod ostrzałem. A przecież np. Osman Chavez zawalił dwie bramki w meczu z Odense. Ale jakoś nie słyszałem narzekań na ten temat - utyskiwał trener Robert Maaskant. - Jeszcze trzy miesiące temu nikt nie domagał się, żeby wpuścić Michała Czekaja i Daniela Bruda za tę dwójkę, trzy miesiące temu mieliśmy dobrą drużynę. Gdyby nie trzy ostatnie minuty meczu z APOEL-em pewnie jechalibyśmy autobusem świętować na Rynek awans do Ligi Mistrzów. A przecież wówczas grali ci sami zawodnicy.

Dodajmy, że nareszcie wiadomo, jak ma przebiegać powrót na boisko Meliksona. Izraelczyk wrócił z ojczyny, gdzie udało mu się spotkać z doktorem Meirem Niską. Orzekł on dokładnie to samo, co wcześniej polscy lekarze: piłkarz nie potrzebuje operacji i powoli może wznawiać treningi. Wróci jednak do pełnej dyspozycji nie wcześniej, niż za miesiąc.
Justyna Krupa

TRENER W KOŃCU DOSTRZEGŁ FAUL

Robert Maaskant pod naporem medialnej krytyki przyznał, że źle ocenił sytuację przy bramce na 1-1 w meczu Wisły z Jagiellonią. Wcześniej szkoleniowiec upierał się, że Kew Jaliens nie faulował bramkarza rywali. - Popełniłem błąd w ocenie tej sytuacji. Widziałem to w biegu, gdy przechodziłem przez pokój, tuż przed konferencją. Gdy później na spokojnie zobaczyłem tę sytuację jeszcze raz, zorientowałem się, że był tam faul Kewa na bramkarzu - stwierdził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski