Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Nowak był najpierw „katem”, a potem ulubieńcem Węgrzcanki

Pawel Panus
Pawel Panus
Zespół Węgrzcanki Węgrzce Wielkie zwyciężył w rozgrywkach klasy A po raz piąty w historii
Zespół Węgrzcanki Węgrzce Wielkie zwyciężył w rozgrywkach klasy A po raz piąty w historii Fot. archiwum klubu
Piłka nożna. W minionym sezonie chętnych do zwycięstwa w wielickiej grupie klasy A było kilku. Ostatecznie awans wywalczyła Węgrzcanka Węgrzce Wielkie.

Początek sezonu był dla klubu koszmarny. Dwie porażki sprawiły, że zwolniono trenera Mieczysława Fereta i zatrudniono Roberta Nowaka. Ten nie od razu odmienił styl gry zespołu.

- W pierwszym meczu zremisowaliśmy ze Śledziejowicami i mieliśmy osiem punktów straty do liderujących Błękitnych Modlnica. Tej straty, mimo coraz lepszej gry i serii zwycięstw, nie udało się nam odrobić do końca rundy jesiennej - mówi Nowak, pod którego wodzą zespół przegrał tylko raz, a mimo to do ostatniej kolejki nie był pewny awansu.

- Na pewno nie było łatwo, poziom rozgrywek się podniósł i cały czas graliśmy z przekonaniem, że każde potknięcie może nas pozbawić zakładanego celu. Dzięki zaangażowaniu działaczy zbudowana została ciekawa drużyna, która powinna poradzić sobie w klasie okręgowej pod warunkiem, że piłkarze będą częściej trenować. W Węgrzcance było w tym sezonie tak, że na treningach stuprocentową frekwencję notowali członkowie zarządu, bywali także kibice. Jeśli przykład z nich wezmą zawodnicy, to powinno być dobrze - twierdzi szkoleniowiec.

Dlaczego Węgrzcanka była tak zdeterminowana w walce o awans?

- Nasz klub to marka. Większość kibiców kojarzy nas i wie, że tu zaczynał grać w piłkę Kazimierz Kmiecik. Jesteśmy dobrze zorganizowani, nasz kronikarz Jurek Opiela wyliczył, że po drugoligowej Puszczy Niepołomice mieliśmy na meczach drugą frekwencję w powiecie wielickim. Na co więc mieliśmy czekać? Nas, działaczy, kosztowało to sporo wysiłku, ale kto się nie rozwija, ten się cofa - mówi prezes Węgrzcanki Marek Kaczmarski.

- Mamy sporo oddanych kibiców. Jeden kupi coś na rzecz klubu, firma kolejnego przekaże darowiznę, inni zrobią coś w czynie społecznym. Nagrodą są zwycięstwa i właśnie ten awans - mówi wiceprezes Janusz Fliśnik, aktualnie główny sponsor pierwszej drużyny.

Dzięki wspomnianemu Opieli wiemy także, że trener Nowak, zanim nie wywalczył awansu z Węgrzcanką, nie był zbytnio lubiany w tym klubie.

- W 1992 roku graliśmy w klasie okręgowej i mieliśmy szansę na awans do czwartej ligi - wspomina Opiela. - Na mecz na szczycie do Myślenic z Dalinem pojechała bardzo liczna grupa kibiców, w sumie z fanami rywala było ponad tysiąc osób. Po golach Rafała Czopa i Kazia Kmiecika wygrywaliśmy 2:0. Na nasze nieszczęście Robert Nowak wbił nam dwa gole i potem awansował właśnie Dalin. Skrzętnie mu o tym przypomniałem. Pośmialiśmy się, no a teraz, po awansie, jesteśmy kwita - dodaje.

Węgrzcanka w minionym tygodniu rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu. W pierwszym meczu kontrolnym podopieczni trenera Nowaka zremisowali z KS Tymbark 2:2.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski