Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rockman przygotowuje wiślaków

Redakcja
Paolo Terziotti po treningu z drużyną Wisły, za nim Radosław Sobolewski (z lewej) i Mariusz Pawełek Fot. Michał Klag
Paolo Terziotti po treningu z drużyną Wisły, za nim Radosław Sobolewski (z lewej) i Mariusz Pawełek Fot. Michał Klag
Od kilku dni z piłkarzami krakowskiej Wisły pracuje włoski fizjolog Paolo Terziotti, który z profesjonalnym futbolem jest związany od sześciu lat. Na początku pracy w Polsce trafił do Górnika Zabrze, gdzie ściągnął go ówczesny właściciel klubu Marek Koźmiński. Po dwóch latach wraz z czeskim trenerem Wernerem Liczką Paolo Terziotti przeniósł się do Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Tam poznał obecnego trenera Wisły Macieja Skorżę. Ostatnie dwa lata spędził w Baniku Ostrawa, gdzie w tej chwili pracuje Liczka.

Paolo Terziotti po treningu z drużyną Wisły, za nim Radosław Sobolewski (z lewej) i Mariusz Pawełek Fot. Michał Klag

PAOLO TERZIOTTI. Włoski specjalista jest w drużynie "Białej Gwiazdy", bo chciał pracować z trenerem Maciejem Skorżą

Co spowodowało, że znów jest Pan w Polsce? - zapytaliśmy Paolo Terziottiego.
- Trener Maciej Skorża. To najlepszy trener, z którym pracowałem. Z przeniesieniem się do Krakowa nie miałem problemu. Mieszkałem w tym mieście przez pierwsze pół roku w czasie pracy w Górniku Zabrze. Później przyjeżdżałem tutaj. W Krakowie mam znajomych.
Jakie ma Pan wykształcenie?
- W Weronie skończyłem uniwersytet podobny do Akademii Wychowania Fizycznego. Później zrobiłem doktorat z fizjologii na Akademii Medycznej w Turynie. Dodatkowo we Włoszech skończyłem kurs trenera przygotowania fizycznego.
Grał Pan wcześniej w piłkę nożną?
- Grałem amatorsko jako bramkarz do 17. roku życia. Dziesięć lat temu nie przypuszczałbym, że będę pracował w profesjonalnym futbolu. Dla mnie to nie jest jednak dziwne, że trener przygotowania fizycznego nie grał zawodowo w piłkę. Są nawet trenerzy, którzy wiele nie grali. Przykładem jest chociażby Jose Mourinho.
Sposoby przygotowania zawodników do gry pod kątem fizycznym coraz bardziej się zmieniają?
- Piłka nożna jest bardzo tradycyjnym sportem, w którym za wiele się nie zmienia. Rozwija się medyczne podejście do sportu i treningu. Zwiększa się indywidualizacja pracy z zawodnikami. Jeżeli było wcześniej dwóch trenerów, to było o to trudno. Przy większym sztabie trenerskim możemy o tym mówić.
Futbol jest sportem drużynowym, ale przygotowanie fizyczne powinno być w jak największym zakresie indywidualne. Każdy organizm jest inny, inaczej reaguje. Teraz dużą pomocą są badania, które mamy dzięki rozwojowi medycyny. Im więcej ich przeprowadzimy, tym wyniki są bardziej obiektywne. Bez tego można jedynie określić po wyglądzie zawodnika, że jest zmęczony. Trzeba jednak zbadać, czemu tak jest.
Piłkarze Wisły będą mieli teraz zaproponowaną przez Pana jakąś specjalną dietę?
- Jeżeli będziemy współpracować z jakimś lekarzem dietetykiem, to będę bardzo zadowolony. Ja tylko mogę coś podpowiedzieć w tym zakresie. Profesjonalny piłkarz powinien się jednak przede wszystkim sam interesować tym, co ma mieć na talerzu. Możemy prowadzić najlepsze treningi, ale jak zawodnik nie będzie umiał się odpowiednio odżywiać, to nic z tego nie będzie. To będzie tak, jakbyśmy do auta nie dolali paliwa. Sprawdzanie jaką pijesz wodę, co jesz też powinno być częścią pracy piłkarza. Nie wiem jeszcze, jakie informacje w tym zakresie mają zawodnicy Wisły. Muszę to sprawdzić.
Trzy lata temu w jednym z wywiadów powiedział Pan, że w czasie pracy w Górniku Zabrze problemy na treningach sprawiał Piotr Brożek, który wtedy był na wypożyczeniu w tym zespole, a teraz spotkaliście się w Wiśle...
- Piotra podałem wtedy jako przykład. Nieraz zdarzają się problemy między trenerem a zawodnikiem, które kończą się podaniem sobie ręki. Wtedy Piotr był młodym zawodnikiem, wypożyczonym do Górnika, a ja dopiero zaczynałem pracę. Wtedy jeszcze inaczej patrzyłem na polską mentalność. Problem był nie tylko z Piotrem Brożkiem. Mogę wymienić jeszcze z pięćdziesiąt nazwisk innych zawodników. Tak jednak może powiedzieć każdy trener.
Wiemy, że na studiach był Pan gitarzystą w zespole rockowym...
- Muzyka to moje drugie życie. Bardzo lubię jej słuchać i ją grać. Interesuję się różnymi gatunkami, od muzyki poważnej, poprzez elektroniczną, po metalową.
Będzie Pan grał albo puszczał zawodnikom Wisły jakieś przeboje?
- To zależy od trenera i samych zawodników. Nie wiem, czy będą chcieli. Nie wiem też, jakie piłkarze Wisły mają gusta muzyczne. W Ostrawie grałem trochę pop-rocka. Pamiętam, że w Górniku Zabrze przed jednym z meczów puściliśmy zawodnikom piosenkę Bon Jovi. Wtedy wszyscy mówili o Górniku, że spadnie, a my się utrzymaliśmy w ekstraklasie. Wyniki więc były.
ROZMAWIAŁ: PIOTR TYMCZAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski