Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica bez solidarności

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Były oklaski i prośby o autografy. Na wczorajszym spotkaniu krakowskich studentów z Lechem Wałęsą i Tadeuszem Mazowieckim nie było natomiast tłumów. Mimo obecności oficjeli, którzy także pojawili się w auli Auditorium Maximum UJ, sporo rzędów krzeseł świeciło pustkami.

Fot. Anna Kaczmarz

POLITYKA. Lekcja historii krakowskich studentów z Wałęsą i Mazowieckim

- Chcę być ostatnim rewolucjonistą. Wolę mówić o przyszłości, a nie o historii - zapewniał były przywódca "Solidarności", który pod Wawelem zjawił się, by świętować rocznicę małopolskich wyborów z czerwca 1989 r.
- Każdy naród, który szanuje swą historię, czerpie z niej siłę. A że w naszej historii mało było zwycięstw bez rozlewu krwi, tym bardziej warto obchodzić rocznicę wyborów 1989 r. - mówił z kolei Tadeusz Mazowiecki, pierwszy niekomunistyczny premier Polski po II wojnie światowej.
Studenci zresztą o historii rozmawiać chcieli. Interesowali się np. tym, co obaj liderzy wielkiej "Solidarności" zrobiliby inaczej niż przed 20 laty, gdyby mieli taką możliwość. -Uparłbym się, by zwinąć sztandary "Solidarności" - powiedział Lech Wałęsa. I choć wymienił także powszechne uwłaszczenie społeczeństwa oraz możliwość rządzenia za pomocą dekretów prezydenckich, jakich nie udało mu się przeforsować, ta pierwsza decyzja szczególnie smutno zabrzmiała w czasie, gdy świętujemy rocznicę zwycięstwa "Solidarności".
- Był Pan dla mnie ideałem i nagle ten wzór zaczyna brać pieniądze od kogoś, kogo ugrupowanie jest powiązane z Moskwą i realizuje cele Kremla. Dlaczego? - pytał jeden ze studentów Lecha Wałęsę o związki z eurosceptycznym Libertasem Declana Ganleya.
- Chcę osłabić Moskwę - żartował noblista, choć sali akurat tą ripostą specjalnie nie rozbawił. - Robię to, w co wierzę - zapewniał. - Chcę was zdenerwować, byście sami się wzięli do roboty. Ta Unia Europejska musi być kontrolowana. Potrzebna jest zorganizowana grupa, która będzie to wszystko sprawdzać - mówił.
Pytany na krótkiej konferencji prasowej po dyskusji ze studentami, gdzie spędzi 4 czerwca, także nie dał jednoznacznej odpowiedzi. - Na pewno będę z premierem w Krakowie i pewnie zabierze mnie też do Gdańska. Poza tym na dziś nie mam żadnych zobowiązań, ale niczego nie wykluczam. Nie prowadzę żadnych rozmów z panem Ganleyem - zapewniał.
Wiele razy udowodnił też, że potrafi być "za, a nawet przeciw". Paweł Jasion, student politologii i rosjoznawstwa UJ, zapytał obu gości, czy podpiszą petycję wspierającą starania o status uchodźcy w Polsce Jewgienija Nowożyłowa, rosyjskiego dziennikarza, repre-sjonowanego za relacjonowanie zbrodni w Czeczenii, który od 1,5 roku toczy beznadziejną walkę z polskimi urzędnikami. Tylko Tadeusz Mazowiecki podpisał się pod nią bez wahania. Lech Wałęsa stwierdził, iż najpierw "musi wiedzieć, o co chodzi" i bliżej poznać sprawę.
Jedna ze studentek UJ zapytała, czy skandalem nie jest fakt, iż byli esbecy dostają wysokie emerytury. Lech Wałęsa potwierdził, iż nie jest z tego zadowolony, ale oświadczył, iż po przełomie 1989 r. "nie było siły", by zająć się wszystkim.
Inaczej ocenia to Tadeusz Mazowiecki, który powiedział, że dobrze się stało, iż m.in. esbecy nie stali się po upadku komunizmu obywatelami drugiej kategorii.
Bardziej zgodni byli goście wojewody małopolskiego i uniwersytetu w odpowiedzi na pytanie, czy Wojciech Jaruzelski powinien zostać skazany w procesie, jaki się przeciwko niemu toczy. - Zostawiam rozliczenie Panu Bogu - stwierdził Lech Wałęsa. Ale kiedy Tadeusz Mazowiecki, także przeciwnik surowej kary dla generała, stwierdził, iż Jaruzelski "oddał pokojowo władzę", Wałęsa dopowiedział: "przez pomyłkę". Wielu obecnych na sali zadziwił też stwierdzeniem, iż w 1995 r. przegrał wybory prezydenckie z Aleksandrem Kwaśniewskim m.in. dlatego, że "dosypywano głosy". - Ale ja nawet tego nie zgłaszałem - oświadczył, tłumacząc, iż nie wierzy, że "poparcie dla niego zaczęło spadać, gdy głosowali ludzie, którzy wychodzili z kościoła".
Najsłynniejszy elektryk świata kilkakrotnie powiedział też, iż wstydzi się, że nie potrafił pomóc Stoczni Gdańskiej, w której pracował tyle lat. Wałęsa nie wyklucza także, iż znowu mógłby wystartować w wyborach prezydenckich, gdyby "Polska go potrzebowała".
Prowadzący spotkanie w auditorium rektor UJ Karol Musioł zachęcał przede wszystkim do refleksji nad tym, czy dobrze zagospodarowaliśmy wolność. Większość obecnych na sali studentów wydawała się być z obrazu dzisiejszej Polski zadowolona. Ale na spotkaniu z Lechem Wałęsą zabrakło części dawnych rycerzy jego drużyny. Także tych z "Solidarności". Zresztą podziały i kłótnie nawet przy okazji obchodów czerwcowego zwycięstwa sprawiają, iż - jak stwierdził Tadeusz Mazowiecki - w ogólnym bilansie owego 20-lecia "życie polityczne nam się nie udało". Niemniej - sądząc po reakcjach studentów - zdjęcie z Lechem Wałęsą nadal jest w cenie. Tyle że do zwycięstwa w wyborach już nie wystarczy.
EWA ŁOSIŃSKA
[email protected]

Komitet Obywatelski "Solidarność"

Komitety Obywatelskie "Solidarności" powstały - jeszcze jako półlegalna organizacja - 18 grudnia 1988 r. w podziemiach kościoła Bożego Miłosierdzia w Warszawie pod nazwą: "Komitet Obywatelski przy przewodniczącym NSZZ »Solidarność« Lechu Wałęsie".
Tworzyła go grupa 135 osób: intelektualistów i działaczy związkowych zaproszonych przez Wałęsę. Przeważali w niej doradcy przewodniczącego "Solidarności" z lat 1980-1981 oraz byli działacze KOR-u. Wyłoniono 15 komisji, m.in. pluralizmu związkowego (na jej czele stanął Tadeusz Mazowiecki), reform politycznych (Bronisław Geremek), prawa i wymiaru sprawiedliwości (Adam Strzembosz), polityki i reformy gospodarczej (Wiktor Trzeciakowski), wsi i rolnictwa (Andrzej Stelmachowski), nauki i oświaty (Henryk Samsonowicz), kultury i komunikacji społecznej (Andrzej Wajda).
Znaczenie komitetów znacznie wzrosło po obradach Okrągłego Stołu, kiedy wiadomo było, że dojdzie do częściowo wolnych wyborów. Komitety Obywatelskie powstały przy każdym okręgu wyborczym, w tym w Małopolsce. Przypomnijmy, że zgodnie z ustaleniami zawartymi przy Okrągłym Stole, opozycja mogła uzyskać najwyżej 35 proc. mandatów w 460-osobowym Sejmie. Te 35 proc. - to było maksymalnie 161 posłów. I tylu kandydatów wystawiły Komitety Wyborcze "Solidarności". Wszyscy zostali posłami na Sejm zwany kontraktowym. Komitety wytypowały też 100 kandydatów do Senatu, bo do tej izby były w pełni wolne wybory. 99 z nich zostało senatorami, choć kilku dopiero w II turze. Wygrana kandydatów Komitetów Obywatelskich była przygniatająca. Niektórzy uzyskali ponad 90 proc. głosów.
Zmierzch Komitetów Obywatelskich zaczął się po wyborach, a zwłaszcza, gdy jego parlamentarna reprezentacja przekształciła się w Obywatelski Klub Parlamentarny. Jego pierwszym przewodniczącym został Bronisław Geremek, a następnym - po rozłamie w OKP - Mieczysław Gil. Warto przypomnieć, że na koniec kadencji Sejmu kontraktowego 161-osobowy klub stopniał do 105 posłów.
Komitety Obywatelskie pierwszy poważny kryzys dotknął, gdy w lutym 1990 r. kierownictwo nad całym komitetem Wałęsa powierzył wracającemu z emigracji Zdzisławowi Najderowi, byłemu szefowi rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa. Ta decyzja spotkała się z gwałtownym protestem, zwłaszcza ze strony Geremka i Henryka Wujca, sekretarza komitetu. Konflikt był tak ostry, że w roli mediatora wystąpił ówczesny arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski. Bez powodzenia. W czerwcu 1990 r. Wałęsa odwołał Wujca ze stanowiska sekretarza. Ten nie podporządkował się Wałęsie, wobec czego dostał list ze słowami: "Czuj się odwołany".
4 stycznia 1991 r. Wałęsa - już prezydent - wystosował list do władz komitetu, w którym napisał: "Wasza działalność przeszła do chlubnych kart historii". (K.W.)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski