Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica wyborów 4 czerwca. Janusz Korwin-Mikke: W 1989 r. Polaków sprzedano za spłatę długów

Kacper Rogacin
Kacper Rogacin
Fot. Łukasz Kaczanowski / Polska Press
- Umowa w Magdalence była taka, że raz rządzimy my, raz wy, raz my, raz wy. Kto wygrywa wybory, ten bierze kasę, bo kasa jest prawdziwa. Natomiast kto by nie wygrał, to idziemy do Unii Europejskiej, budujemy eurosocjalizm i tyle. Polacy myślą, że mają wybór i o to chodziło. Bo ludzie nie wierzyli już PZPR-owi - tak wybory z 4 czerwca 1989 roku wspomina prezes partii KORWiN Janusz Korwin-Mikke, który brał w nich udział.

Jak wspomina Pan wybory z 4 czerwca 1989 roku?
W 1989 roku, właściwie już wcześniej, była zaplanowana akcja Okrągły Stół. Polegało to na tym, że realizuje się zasadę znaną z książki "Lampart", czyli "bardzo wiele musi się zmienić, żeby wszystko zostało tak, jak było". I właśnie to zrealizowano. Pan generał Czesław Kiszczak zorganizował reformatorów PZPR-u i swoich agentów. Przypominam, że to pan generał Kiszczak po nazwisku dobierał oponentów do Okrągłego Stołu. Proszę się nie dziwić, że praktycznie wszyscy to byli agenci generała Kiszczaka. Nie mówię, że wszyscy, ale praktycznie wszyscy, z agentem na czele. Umowa w Magdalence była taka, że raz rządzimy my, raz wy, raz my, raz wy. Kto wygrywa wybory, ten bierze kasę, bo kasa jest prawdziwa. Natomiast kto by nie wygrał, to idziemy do Unii Europejskiej, budujemy eurosocjalizm i tyle. Polacy myślą, że mają wybór i o to chodziło. Bo ludzie nie wierzyli już PZPR-owi. Przypominam, że takie pomysły były już wcześniej.

Już w 1989 roku miał Pan takie przemyślenia?
Nie, dopiero po jakichś trzech-czterech latach zacząłem orientować się, co się stało. Wtedy też wierzyłem, że to wszystko jest dobrze robione. Problem polega na tym, że wahano się w aparacie władzy, czy pójść drogą chińską, którą my proponowaliśmy, czyli zachować nazwę socjalizm, trudno, i budować kapitalizm, tak jak w Chinach. W Chinach to się nazywa komunizm. Natomiast drugą opcją było budowanie eurosocjalizmu w ramach Unii Europejskiej. Pytałem się śp. Mieczysława Rakowskiego: "Dlaczego wyście oddali władzę tym durniom z Solidarności?". On odpowiedział, że z Zachodu lewica im obiecała duże pieniądze na spłatę długów. Im się wydawało, że 40 miliardów to jest straszny dług. A teraz jest 400 miliardów i nikt się tym nie przeraża. Dlatego nas sprzedano i dlatego poszliśmy zgubną drogą "Gejropy", jak to mówi Włodzimierz Putin, a nie drogą chińską, która sprawiłaby, że dziś bylibyśmy dużo przed Stanami Zjednoczonymi.

Z powodu braku progu wyborczego do Sejmu weszło wtedy wiele ugrupowań. Wprowadzenie progu było potrzebne?
Próg wyborczy jest sprzeczny z zasadą proporcjonalności. Przypominam, że w konstytucji obowiązuje zasada proporcjonalności. Myśmy 25 lat temu zgłosili do Trybunału Konstytucyjnego, czy do Sądu Najwyższego, już nie pamiętam, że ten próg wyborczy jest sprzeczny z zasadą proporcjonalności. Dostaliśmy odpowiedź, która brzmiała w skrócie: "W zasadzie, biorąc pod uwagę logikę, macie rację, ale biorąc pod uwagę zwyczaje europejskie, trzeba uznać, że nie macie racji". Tak było za komuny, że była logika, ale była też logika marksistowska, która miała przewagę nad zwykłą logiką.

Dzisiaj kampanie wyborcze partii są prowadzone w oparciu o analizy ekspertów, całych sztabów. Jak wtedy wyglądała kampania?
W tamtej kampanii myśmy startowali samodzielnie, jako partia. Dla mnie szokiem była sytuacja z wcześniejszych wyborów. Ja startowałem do Senatu w wyborach mając poparcie Kurowskiego, Kisielewskiego i byłem zdumiony, kiedy w rozmowach z Polakami na ulicy okazało się, że nikt nie wie kim Kurowski i Kisielewski są. Opieranie się na takich autorytetach nie przynosiło efektów.

Pan jest związany i z wyborami 4 czerwca w 1989 roku i z "nocą teczek" 4 czerwca 1992 roku.
Ujawnienie teczek polegało na tym, że ja zgłosiłem uchwałę lustracyjną, która o dziwo przeszła. Problem polega na tym, że pan Antoni Macierewicz tej uchwały nie wykonał. Uchwała nakazywała ujawnienie agentów UB i SB na stanowiskach senatorów, posłów, ministrów, wojewodów, sędziów, prokuratorów. Natomiast on ujawnił tylko tych agentów, którzy już nie pracowali dla UOP. Czyli nie ujawnił 4/5 agentów.

Dlaczego?
Jeżeli Jarosław Kaczyński mówi, że tym wszystkim rządzi układ, to dlaczego ten układ zgodził się, by Antoni Macierewicz został ministrem spraw wewnętrznych? Dobre pytanie.

Opublikowanie całej listy wpłynęłoby w znaczącym stopniu na historię Polski?
Tak. Najważniejszym celem opublikowania tej listy było zlikwidowanie możliwości szantażu teczkami. Ponieważ bezpieka w każdej chwili mogła przyjść do nieujawnionego agenta i powiedzieć mu, że albo zagłosuje tak, jak oni chcą, albo ujawnią jego teczkę. Mamy przykład zupełnie drastyczny, absolutnie drastyczny, który był powodem, dla którego zgłosiłem uchwałę lustracyjną. Był agent, ps. Kask, czyli pan prof. Krzysztof Skubiszewski, który został namówiony do zostania tajnym współpracownikiem, bo był homoseksualistą. Szantażem skłoniono go do bycia TW. Rozmawiałem dwukrotnie z panią Margaret Thatcher, która powiedziała, że w życiu nie zgodziłaby się na zjednoczenie Niemiec bez podpisania traktatu pokojowego Polski z Niemcami. Państwo wiecie, że Niemcy kategorycznie odmawiają podpisania z Polską traktatu pokojowego, podobnie jak Japonia z Rosją. Dlaczego? Bo nie uznają zaboru polskich ziem zachodnich. Ale powiedziała mi tak: "Nie zgodziłabym się, ale co miałam robić, jak prof. Skubiszewski sam mnie o to prosił?". Teraz powstaje pytanie, czy przypadkiem Stasi, które miało dostęp do naszych akt na Rakowieckiej, nie szantażowało prof. Skubiszewskiego. "Wasza ekscelencjo, wysoko waszą ekscelencję cenimy, no ale są u nas tacy źli ludzie, którzy chcieliby ujawnić... My prosimy, żeby w tym traktacie przecinek był nie w tym miejscu, tylko w tamtym i wtedy tych ludzi uciszymy". I dlatego trzeba takie rzeczy ujawniać, żeby nie było możliwości szantażu ludzi. I stąd właśnie zgłosiliśmy uchwałę lustracyjną. Ona nie miała na celu wywalenia nikogo z posady. Ta uchwała nie przewidywała, że zakazuje się agentom pełnienia posad. Ja panu powiem, że znam ludzi, którzy byli na "liście Macierewicza", których uważam za jednych z lepszych i uczciwszych posłów. Także bycie agentem samo w sobie nie jest niczym złym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rocznica wyborów 4 czerwca. Janusz Korwin-Mikke: W 1989 r. Polaków sprzedano za spłatę długów - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski