Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznik 1901

Redakcja
- Nie ma sposobu na długowieczność - sądzi kalwarianin Marek Pawłowski, syn 102-letniej Marianny Pawłowskiej, najstarszej mieszkanki Kalwarii i zapewne całego powiatu wadowickiego.

Kalwarianka Marianna Pawłowska, czytelniczka "Dziennika Polskiego" od ponad 50 lat, obchodziła niedawno 102 urodziny

   Pani Marianna przyszła na świat 17 stycznia 1901 roku w Podgórzu, które było wówczas samodzielną miejscowością, a obecnie jest jedną z dzielnic Krakowa. W styczniu 2003 roku jubilatka nie zdmuchiwała jednak 102 świeczek na urodzinowym torcie. Rodzinna feta w jej blokowym mieszkaniu przy ulicy 11 Listopada zeszła na nieco dalszy plan za sprawą niedalekiego sąsiada pani Marianny, Władysława Stanowskiego, który w tym samym czasie obchodził setne urodziny. Ze względu na okrągłą liczbę - to on znalazł się tym razem w centrum uwagi.
   - Ale "200 lat" tradycyjnie zostało odśpiewane. 2 lata temu "setkę" obchodziliśmy również hucznie i uroczyście. Przyjechała cała rodzina, władze miasta - wspomina syn pani Marianny, 73-letni Marek. Od kiedy przebywa na zasłużonej emeryturze, opiekuje się matką. Jego pomoc jest niezbędna. Choć 102-latka sprawia wrażenie bardzo aktywnej damy, młodszej przynajmniej o kilkadziesiąt lat, siłą rzeczy dopadają ją rozliczne dolegliwości. Narzeka zwłaszcza na słuch, który z roku na rok się pogarsza. Pani Marianna nie może z tego powodu oglądać telewizji, ani słuchać radia, pogawędka z nią jest też znacznie utrudniona. Los obdarzył ją za to znakomitym wzrokiem. Mimo swoich 102 lat wolne chwile spędza na lekturze kolejnych książek i "Dziennika Polskiego". Tuż przed naszym spotkaniem (w środę) przeczytała tekst o wtorkowym pożarze w pobliskich zakładach meblarskich, wszystkie wydarzenia śledzi więc na bieżąco.
   Wszystko wskazuje na to, że kalwariańska seniorka jest jedną z najwierniejszych czytelniczek naszej gazety. Marek Pawłowski wspomina, że "Dziennik Polski" był w ich domu rodzinnym niemal od chwili powstania gazety, czyli od 1944 roku. - Gdzieś nawet mamy zachowane te pierwsze historyczne numery. To było jeszcze w czasie wojny. Interesowaliśmy się sytuacją na froncie.
   Oprócz codziennej lektury, pani Marianna dużo odpoczywa i śpi. - Ma przy tym znakomity apetyt. Zjada trzy duże posiłki dziennie - mówi jej syn.
Na deskach
   Marianna Pawłowska przeżyła obie wojny światowe. Nawet trzy, "bo po drodze była jeszcze wojna polsko-boleszewicka". Wszystkie te gigantyczne batalie szczęśliwie nie przyniosły uszczerbku na jej zdrowiu. Pierwszą "światówkę" spędziła w rodzinnej miejscowości swojej matki w Jastrzębi w powiecie tarnowskim, a drugą - w Krakowie i Kalwarii.
   Połowę swojego życia spędziła na wojażach po kraju, bynajmniej nie z powodu podróżniczych zamiłowań. Jej mąż - Waldemar Pawłowski - pochodził z Katowic, tam też przez wiele lat mieszkali. Z racji aktorskiej profesji męża i podobnych zainteresowań pani Marianny, byli rodziną artystyczną. Oboje występowali na deskach kilku teatrów i ten okres swojego życia seniorka wspomina dziś najlepiej. Dodaje jednak, że gdy było trzeba, bez wahania poświęciła kilka lat aktorskiej kariery na wychowywanie dzieci.
   Przez pewien czas Pawłowscy mieszkali w Wilnie, skąd na chwilę przed wybuchem II wojny wyjechali do Krakowa. Mieszkali tu do 1942. Do Kalwarii Zebrzydowskiej trafili w niezbyt miłych okolicznościach - w ramach przesiedleń dokonywanych przez hitlerowców. - Ojciec długo zastanawiał się nad powrotem do aktorskiej profesji, myślał też o przeprowadzce w rodzinne strony, na Śląsk - wspomina pan Marek - W końcu postanowili jednak zostać. Ojciec był potem prezesem kalwaryjskiej spółdzielni rolniczo-handlowej i tu zarabiał na życie. Może i dobrze się stało. Tutaj - w przeciwieństwie do Śląska - jest czyste powietrze, ładne krajobrazy. Mniej jest tych wszystkich wielkomiejskich uciążliwości. Może to jedna z tajemnic długiego życia?
Wino i geny
   Marianna pracowała między innymi w Rzemieślniczej Spółdzielni Szewców i Cholewkarzy w Kalwarii i lanckorońskiej Wytwórni Win. O aktorskiej pasji nie zapomniała i przez pewien czas prowadziła w fabryce w Lanckoronie zespół teatralny. Z dużym powodzeniem. Z przedstawieniem "Matka" Maksyma Górkiego jej grupa zwyciężyła w przeglądzie amatorskich zespołów teatralnych województwa krakowskiego, zaś w finale ogólnopolskim tej imprezy zajęła miejsce drugie. Wspólnie z mężem pomagali też przez wiele lat w artystycznym przygotowaniu słynnych misteriów kalwaryjskich.
   Marianna Pawłowska przeszła na emeryturę w latach 60., kiedy część dzisiejszych emerytów (np. górniczych) chodziła w krótkich spodenkach. 25 lat temu zmarł jej mąż.
   Jaka jest jej recepta na długowieczność? W jaki sposób udało jej się we względnym spokoju przeżyć iście niespokojny wiek dwudziesty? Zdaje się, że żadnego przepisu na to nie ma. Sama seniorka na pytania tegop typu odpowiada machnięciem ręki i uśmiechem.
   Zdaniem Marka Pawłowskiego, nie wystarczy należycie się prowadzić przez całe życie. Nie wystarczy stronić od kawy, czy papierosów. - Choć wydaje mi się, że stronienie od tych używek też się przydaje. Mama na przykład nigdy nie paliła papierosów, unikała kawy, a alkohol piła tylko od święta i to w niewielkich ilościach. Uważam jednak, że nadrzędną rolę w przypadku osób długo żyjących odgrywają geny. To trzeba odziedziczyć. I tak chyba rzeczywiście w przypadku mamy jest. Przecież życie miała takie samo, jak każdy inny. Chorowała, pracowała, spotykały ją te same trudny, a mimo to dożyła swoich 102 urodzin i, jak Bóg da, dożyje kolejnych. W rodzinie mamy przypadki długowieczności. Siostra mamy zmarła w wieku 97 lat. A i w rodzinie krąży opowieść o jakimś dziadku, który dożył 111 lat.
   Marianna ma dwoje dzieci: Marka i Teresę. Ma też dwóch wnuków: Artura i Małgorzatę oraz prawnuczkę - Gabrielę.
MirosŁaw Gawęda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski