Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzima kinematografia zdobywa Wybrzeże. Rozpoczął się Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

Z Gdyni Artur Zaborski
Agnieszka Żulewska w "Chemii"
Agnieszka Żulewska w "Chemii"
Wydarzenie. Na jubileuszową 40. edycję festiwalu filmowego w Gdyni część dziennikarzy, krytyków, a także twórców przyjechała niemal prosto z Wenecji. Choć Bałtyk od Adriatyku jest sporo zimniejszy, a temperatura powietrza sporo niższa, mniejsze nie są emocje i oczekiwania.

Na Lido z konkursowymi filmami wiązaliśmy duże nadzieje. Czekaliśmy na obrazy mistrzów kina, którzy w większości rozczarowali, cieszyliśmy się dokonaniami debiutantów i twórców nieodkrytych. To te drugie zapamiętaliśmy po opuszczeniu Wenecji. Myślę, że po Gdyni będzie podobnie.

W ciągu najbliższych kilku dni festiwalowicze będą mieli możliwość zapoznać się z dwoma filmami, które pojawiły się na włoskiej imprezie. „11 minut” Jerzego Skolimowskiego zakwalifikowano do konkursu głównego, a znakomity debiut Kuby Czekaja „Baby Bump” startuje w konkursie inne spojrzenie. I chociaż w tym drugim zmierzy się zaledwie sześć filmów, jestem ich o wiele bardziej ciekawy, niż osiemnastu fabuł z głównego konkursu. To tutaj trafiły filmy, których twórcy próbują zrewolucjonizować język kina. Z jego gramatyki układają świeże zdania, oryginalne, aktualne. Często stoją na pograniczu sztuk, jak w „Performerze” Łukasza Rondudy i Macieja Sobieszczańskiego czy „Walserze” Zbigniewa Libery, a więc artystów, których kojarzymy ze sztukami wizualnymi.

Tegoroczny festiwal jest jubileuszowy. Do Gdyni zaproszono w związku z tym wszystkich żyjących twórców nagradzanych do tej pory filmów. To spośród nich publiczność wybierze laureata Diamentowych Lwów. W tym kontekście interesująco zapowiada się porównanie sukcesów polskiego kina kiedyś i dziś. W Gdyni będziemy mieć okazję zobaczyć filmy, które święciły już triumfy na światowych imprezach: nagrodzone Srebrnym Niedźwiedziem „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej, pokazywanego w Cannes świetnego „Intruza”, debiutującego w długim metrażu Magnusa von Horna, absolwenta szkoły w Łodzi, dobrze przyjętego na festiwalu w Toronto „Demona” Marcina Wrony czy wspomniane już obrazy z Wenecji.

Czy skoro pokazujemy nasze filmy na najważniejszych imprezach na świecie, możemy mówić o odrodzeniu polskiego kina i jego wysokim poziomie? To jedno z pytań, na które chyba wszyscy chcielibyśmy odpowiedzieć sobie twierdząco.

Na pewno już dziś możemy mówić o przemianie pokoleniowej, jaka w rodzimej kinematografii zachodzi. Na ekranach coraz częściej goszczą nieograni aktorzy, świeża krew pojawia się także wśród reżyserów. Spośród 18 konkursowych filmów aż jedna trzecia to debiuty. Intrygująco zapowiada się zwłaszcza pierwszy pełny metraż Agnieszki Smoczyńskiej „Córki dancingu”.

Interesująco zapowiada się „Nowy świat”, w którym Elżbieta Benkowska, Łukasz Ostalski i Michał Wawrzecki przyglądają się życiu emigrantów – Ukrainki, Afgańczyka i Białorusinki w Polsce.

A w „Chemii” Bartosza Prokopowicza i „Żyć nie umierać” Macieja Migasa twórcy chyba pierwszy raz w polskim kinie tak wnikliwie podejmują tematykę chorób nowotworowych. Choć oba filmy pełne są rys i pęknięć, chcą pełnić istotną misję społeczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski