Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina apeluje o pomoc dla pogorzelców z Bukowca. Rok temu stracili dom. Dziś znów przeżyli pożar

Katarzyna Gajdosz-Krzak
Katarzyna Gajdosz-Krzak
Zapalił się domek holenderski, w którym mieszka rodzina pogorzelców z Bukowca (gmina Korzenna). Dokładnie rok temu, 16 stycznia, w pożarze Brończykowie stracili dach nad głową. Teraz nie wiadomo, czy będą mogli wrócić do tymczasowego lokum. Proszą o pomoc.

- Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. To jakiś koszmar. Znów mogliśmy wszystko stracić - płacze Ewelina Brończyk.

Rano odrabiała z najmłodszym 7-letnim synem Emilem lekcje. Starsi synowie 13-letni Jakub i 11-letni Klaudiusz szykowali się do kościoła. To oni pierwsi zauważyli dymy. Domek holenderski, który rodzina otrzymała od jednego z przedsiębiorców z Chełmca, by mieć gdzie mieszkać na czas budowy nowego domu, zaczął się palić.

- Chłopcy krzyknęli: Uciekajcie, bo coś się pali. Nawet się nie zastanawiałam, tylko chwyciłam Emila i wybiegliśmy na podwórku - opowiada pani Ewelina.

- Byłem na bosaka - dodaje Emil. - Czemu znów to nas spotyka? - zastanawia się sześciolatek, ocierając łzy.

Przyczyną pożaru mogły być najpewniej wadliwie podpięte instalacje elektryczne.

- Gdy tylko zobaczyliśmy, co się dzieje, zaczęliśmy z bratem zrywać styropian, który ociepla domek. Tata gaśnicą ugasił zarzewie ognia i odciął prąd - opowiada Kuba. Trzynastoletni chłopiec przytomnie wyniósł również butlę z gazem na zewnątrz budynku. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, sytuacja była już opanowana.

- Spaliły się dwa arkusze elewacyjne domku. Część elewacji trzeba było rozebrać i dogasić. Środek domku nie został naruszony - mówi Paweł Motyka, zastępca komendanta PSP w Nowym Sączu. Na miejscu zdarzenia byli również policja i pogotowie energetyczne.

- Nie mamy dostępu do prądu, a strażacy zabronili nam nocować w tym domku. Mówią, że choć dogasili wszystko, może być ryzyko, że coś się znów zacznie tlić. Tę noc spędzimy na budowie - mówi roztrzęsiona pani Ewelina.

Nowy dom państwa Brończyków stoi w stanie surowym zamkniętym. Synowie ułożyli wczoraj na podłodze przyszłego salonu dwa stare tapczany.

- Na szczęście udało mi się w tym tygodniu podpiąć centralne ogrzewanie w domu. Nie powinniśmy zmarznąć - mówi Mirosław Brończyk, mąż pani Ewelina. Próbuje zachować kamienną twarz. Nie może. Łzy same ciekną mu po policzkach.

- Gasiliśmy z synami ogień, a ja miałem przed oczami płonący dom sprzed roku. To cud, że pożar nie wybuchł w nocy. Inaczej, by nas tu... - pan Mirosław zawiesza głos.

Na miejscu zdarzenia obecne były pracownice socjalne Gminnego Ośrodka Opieki Społecznej w Korzennej. Przyjechały również kuzynki pana Mirosława, które pomagają mu w budowie domu. Szukają sponsorów, by rodzina jak najszybciej mogła się wprowadzić do nowego budynku. Apelowały do urzędniczek, aby nie dopuściły, by dzieci dłużej mieszkały w prowizorycznym domu.

- To zagraża ich życiu. Trzeba pomóc tej rodzinie jak najszybciej urządzić dom - mówi Renata Kot, apelując do wszystkich ludzi o pomoc dla rodziny swojego kuzyna.

Ewa Bednarska, kierownik GOPS w Korzennej zapewnia, że rodzina stale otrzymuje pomoc i na pewno może liczyć teraz na kolejną ze strony gminy. Każdy może również udzielić wsparcia Brończykom, wpłacając pieniądze na specjalnie dla nich utworzone przez gminę konto: 80 8797 1026 0020 0296 1651 0001.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Rodzina apeluje o pomoc dla pogorzelców z Bukowca. Rok temu stracili dom. Dziś znów przeżyli pożar - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski