Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Marszowic koło Gdowa dostała dom pod choinkę

Barbara Rotter-Stankiewicz
- Wszyscy mamy nadzieję, że dzięki dobrym ludziom tegoroczne święta Bożego Narodzenia spędzimy już pod własnym dachem - mówiła przed kilkoma tygodniami pani Agnieszka Palonek. Ta nadzieja się spełniła...

Pierwszy wspólny obiad, a raczej obiadokolację udało się ugotować już w środę, bo wtedy została zamontowana kuchenka. Był rosół i spaghetti. Pierwszą noc natomiast rodzina spędziła w nowym domu z czwartku na piątek. Pewnie mieli same miłe sny…

A jeszcze tak niedawno wydawało się, że los się na nich uwziął. Ojciec rodziny - pan Paweł od roku ma po wypadku niesprawną rękę i czeka na kolejną operację, nie mogąc podjąć pracy. Gdy był w sanatorium, ich dom w Marszowicach doszczętnie spłonął. Na szczęście pożar wybuchł po południu, a nie nocą, udało się ocalić trochę rzeczy i umieścić je w budowanym od trzydziestu lat, lecz wciąż nie nadającym się do zamieszkania domu obok. Agnieszkę, Pawła i ich trzy córeczki przygarnęła rodzina z Woli Wieruszyckiej, nie musieli się więc tułać po lokalach zastępczych, ale pomijając wszystko inne - byli skazani na codzienne, czasem kilkakrotne dojazdy do Marszowic, gdzie dziewczynki chodzą do szkoły. Dziś są już u siebie.

Pastelowe królestwo trzech dziewcząt

W pokoju10-letniej Julii, 8-letniej Amelki i 6-letniej Mai stoi ogromna szafa z rozsuwanymi drzwiami. To jeden z darów otrzymanych w ramach „Szlachetnej Paczki”. - Można się w niej schować - sugeruję Julce. - Eee, nie, jest za duża…- odpowiada i demonstruje przepastne wnętrze.

W pokoju, którego ściany pomalowano odpowiednio do gustu dziewczynek - na niebiesko i różowo - są też już wersalki podarowane przez firmę „Domino”, sosnowe biurko,kufer na zabawki i inne meble, przekazane za pośrednictwem GOPS od jednej z mieszkanek Gdowa. Zabawek, książeczek i pluszaków też nie brakuje, chociaż jeszcze nie wszystko jest rozpakowane. Julka chce już zagospodarować kolejną szafkę, ale mama ją powstrzymuje: - Jeszcze muszę przetrzeć tam półki...Poczekaj trochę...

Dziewczyny zajmują się swoimi sprawami, ale obchodzi je wszystko.W końcu są tu gospodyniami. Jula zauważyła, że zegar w kuchence jest źle ustawiony i „zagoniła” do roboty tatę. No, bo tata na pewno da sobie z tym radę…

Do szkoły dwa kroki, do Gdowa rzut beretem

- Paweł był tu codziennie, mimo niesprawnej ręki, pomagał jak tylko mógł - mówi pani Agnieszka. Sama nie bardzo miała czas na takie rzeczy, bo od rana do wieczora zajmowała się dziewczynkami, które trzeba o różnych porach odwozić i zawozić do szkoły, na harcerskie zbiórki, na próby scholi. Teraz trochę odetchnie, bo szkoła - jak mówi - o dwa kroki, a do Gdowa, gdzie pracuje w „Biedronce” - rzut beretem.

To, że państwo Palonkowie zamieszkali w swoim nowym domu nie oznacza, że jest on już gotowy. Wykończona jest jedna kondygnacja - trzy pokoje, kuchnia, łazienka. Jeden pokój będzie rodziców, drugi - dziewczynek, a trzeci ojca pana Pawła. Wszystkie przestronne i jasne, ale najjaśniej będzie w kuchni, bo ma aż dwa duże okna. Jaka była w starym domu? - Kuchnia była mniejsza, no i w ogóle bez okna - mówi pan Paweł. Ale do dawnego domu, mimo że warunki były w nim nieporównywalnie gorsze, pozostał sentyment - największy, jak zauważyła mama, u najmłodszej Mai.

- Starsze dziewczynki bardzo się cieszą, już się przyzwyczaiły, ale Maja chciałaby wrócić do starego mieszkania - zdradza pani Agnieszka, mając nadzieję, że mała jednak szybko zaaklimatyzuje się w nowym domu. Do wykończenia na kondygnacji, gdzie mieszkają, pozostały jeszcze detale. Pomieszczenia na dole trzeba wykończyć, a na górze zrobić od podstaw, całość ocieplić, ale to wszystko z czasem są w stanie ogarnąć.

Pomoc nadchodziła z bardzo różnych stron

Wsparcie od sąsiadów, od miejscowych firm, parafian, strażaków, gminy było nieocenione. Ale pomagali też inni. - Od „Szlachetnej Paczki” dostaliśmy gazową kuchenkę, telewizor, szafę, czekamy na stół, a z drobnieszych rzeczy otrzymaliśmy kołdry, pościel, buty dla dziewczynek - wylicza pani Agnieszka.

Była też inna akcja, podobna do „Szlachetnej Paczki”, ale organizowana na własną rękę przez osoby z krakowskich firm. - Panie przyjechały, zapytały co jest nam potrzebne no i dostaliśmy super lodówkę, okap, odkurzacz. Wcześniej była też pomoc z Krakowa - potrzebami rodziny zainteresowali się uczniowie i nauczyciele ze Szkoły Podstawowej nr 30 i siostry serafitki ze Zgromadzenia Córek Matki Bożej Bolesnej.

Jutro przy wigilijnym stole zasiądzie cała rodzinka. Będzie zupa grzbowa z ziemniakami, ryba, uszka...Choinka już stoi w pokoju dziewczynek.

- Życzę wszystkim radosnych, zdrowych i pełnych miłych niespodzianek świąt Bożego Narodzenia. Dla nas, dzięki wielu dobrym ludziom te święta będą naprawdę radosne - mówi pani Agnieszka.

WIDEO: Magnes - Kultura Gazura

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski