19-letni mieszkaniec Bulowic przyznał się do potrójnego morderstwa
W sobotę tuż po godz. 22 w czterotysięcznej miejscowości, położonej między Kętami a Andrychowem, rozległ się dźwięk syren policyjnych i pogotowia. Kilka minut wcześniej dziewiętnastoletni mieszkaniec Bulowic zadzwonił na policję informując, że w mieszkaniu należącym do jego dziadków znalazł zwłoki członków rodziny.
Pracownicy pogotowia stwierdzili zgon 85-letniego dziadka 19-latka, oraz jego 33-letniego wujka. Ciężko ranni: 74-letnia babcia i 45-letni drugi wujek młodego mężczyzny zostali przewiezieni przez pogotowie z Kęt do szpitali w Oświęcimu i Krakowie. Kobieta zmarła wczoraj w południe.
Ofiary miały poważne obrażenia głowy. Jak się później okazało, ciosy zadano metalową rurką.
Jak poinformował "Dziennik" Robert Chowaniec, zastępca komendanta powiatowego policji w Oświęcimiu, początkowo 19-latek był przesłuchiwany w charakterze świadka tragedii.
Zeznania młodego mężczyzny były jednak bardzo chaotyczne i przesłuchujący nabrali podejrzenia, że może on mieć związek z zabójstwem.
Policjanci przeszukali mieszkanie młodego mężczyzny, które znajdowało się w sąsiednim budynku na tej samej posesji. Znaleziono tam pokrwawioną odzież oraz metalową rurkę, którą - jak później ustalono - zadano ciosy ofiarom. Wczoraj po wielogodzinnych przesłuchaniach Paweł K. przyznał się do zabicia członków swojej rodziny.
Policja nie chciała wczoraj podać, co mogło skłonić 19-latka do zamordowania krewnych. - Sprawa jest bardzo delikatna. Prowadzone są przesłuchania. Więcej szczegółów będziemy mogli podać w poniedziałek - powiedział nam wczoraj zastępca komendanta oświęcimskiej policji. Mieszkańcy Bulowic są zszokowani tym, co się stało. - Żeby tu wcześniej, były jakieś bijatyki, rozróby czy coś takiego. Nic podobnego. Spokojna miejscowość, jak wiele innych w okolicy - mówili wczoraj mieszkańcy spotkani przy ulicy Stara Droga, kilkaset metrów od miejsca tragedii.
Najbliżsi sąsiedzi nie wierzyli, żeby dziewiętnastolatek mógł być sprawcą rodzinnego mordu. - Był bardzo spokojny. Miał problemy w szkole, chyba nie skończył nawet zawodówki, nie miał pracy, ale czy to jest powód, żeby mordować? - zastanawiał się jeden z sąsiadów.
Niektórzy mieszkańcy Bulowic twierdzą, że lokatorzy domu, w którym doszło do tragedii, nie mieli dobrej sławy. - Pili tam dużo. O 7 rano, kiedy czasem chodzę do szkoły, wujkowie dziewiętnastolatka stali pod sklepem i szukali okazji, aby się napić - mówi 15-letni gimnazjalista Zbyszek.
Mieszkańcy miejscowości skłaniają się ku wersji, że 19-latek został sprowokowany do desperackiego czynu. - On raczej unikał alkoholu, nawet nie palił. Leczy się na ciśnienie. Chyba z tego powodu nie pracował. Nie wiem, czy nie miał czasami jakiejś renty. Bardzo lubił swojego dziadka, który - w przeciwieństwie do innych osób z tej rodziny - nie pił. Chłopak często go bronił. Może i tym razem stanął w jego obronie i tak to się skończyło? - zastanawiali się wczoraj po południu mieszkańcy Bulowic.
Ani policjanci, ani bulowiczanie nie potwierdzili wersji, że 19-latek leczył się psychiatrycznie. Wiadomo, że nie mieszkał w domu, gdzie doszło do tragedii, a w sąsiednim budynku należącym do jego rodziców. Ostatnio dziewiętnastolatek mieszkał tam sam. Ojciec zmarł kilka lat temu, matka kilka dni temu trafiła do szpitala, a dwie siostry 19-latka wyprowadziły się wcześniej.
Prokuratura przedstawiła wczoraj mieszkańcowi Bulowic zarzut popełnienia zabójstwa i usiłowania zabójstwa. Grozi mu za to dożywocie.
MIROSŁAW GAWĘDA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?