Świątek, która w dwóch pierwszych meczach w Paryżu straciła w sumie tylko cztery gemy (a dwa sety wygrała do zera) w sobotę musiała się trochę na męczyć, by pokonać Dankę Kovinić z Czarnogóry. 95. na świecie rywalka potrafiła postawić się liderce rankingu WTA i niewiele brakowało, by urwała jej seta.
- To był dla Igi pierwszy taki mecz od dłuższego czasu. Trafiła na przeciwniczkę, która nie tylko mocno uderzała, ale również dużo biegała i świetnie kryła kort. Stąd wzięły się jej problemy w drugim secie, bo w pierwszym szybko się opanowała. Wyglądało to tak, jakby przy 4:1 Iga zaczęła się zastanawiać, czy to przypadkiem nie idzie zbyt łatwo. Czy to nie jest jakaś pułapka. W efekcie trochę się spięła i choć dalej oczywiście walczyła, to jednak zaczęła jej drżeć ręka przy forhendzie. Czegoś takiego dawno u Igi nie widzieliśmy - podsumowała na naszych łamach występ młodszej koleżanki Wojciech Fibak.
W poniedziałek rywalką naszej tenisistki będzie Qinwen Zheng. Chinka, która sensacyjnie pokonała w drugiej rundzie Rumunkę Simonę Halep, w sobotę również zagrała dobre spotkanie. Skorzystała też jednak na pechu Alize Cornet, bo Francuzka wyszła w sobotę na kort z zabandażowanymi udami i od pierwszych piłek widać było, że ma problemy z poruszaniem się. Nie zdołała wygrać w efekcie nawet jednego gema, nie była nawet w stanie dokończyć spotkania. Ostatecznie skreczowała, przegrywając 0:6, 0:3.