Jeszcze na początku stycznia za kilogram żywca w regionie płacono rolnikom 5,5 złotego. Teraz jest to już ok. 4 zł za kg. – To zdecydowanie poniżej opłacalności – mówi Andrzej Marcinek z Lubczy, jeden z większych hodowców w regionie. – Ceny spadają średnio o 20-30 groszy za kilogram na tydzień. Minister mówi wprawdzie, aby nie sprzedawać, ale na co mam czekać? Kto mi zagwarantuje, że za tydzień będzie lepiej? – pyta.
Hodowcy zawiązali komitet
Blisko 50 hodowców trzody chlewnej z powiatów: tarnowskiego, dębickiego, dąbrowskiego, brzeskiego i bocheńskiego zawiązało Komitet Protestacyjny Rolników Ziemi Tarnowskiej. Podczas spotkania w tarnowskim starostwie zadecydowali, że przyłączają się do ogólnopolskiego strajku organizacji rolniczych.
– Jeżeli będzie taka potrzeba, to znowu wyjdziemy na drogi i będziemy je blokować, aby zwrócić uwagę rządu i ministra rolnictwa na to, co dzieje się w skupach – wyjaśnia Paweł Augustyn, przewodniczący komitetu. W latach 90. stał już na czele rolniczych blokad w regionie.
Hodowcy skierowali list do ministra rolnictwa Stanisława Kalemby, w którym domagają się uruchomienia dopłat interwencyjnych do sprzedawanych przez nich tuczników w wysokości 100 zł do każdej sztuki oraz czasowego wstrzymania importu prosiąt i warchlaków z zagranicy.
– Mam za sobą już kilka „świńskich dołków”, nieraz przymierzałem się do likwidacji hodowli, ale tak źle jak teraz jeszcze nie było – mówi Marian Wzorek z Poręby Radlnej.
Zbankrutują na świniach
Rolnicy zwracają uwagę na to, że koszty produkcji stale rosną (wysokie ceny pasz i lekarstw, paliwa i prądu, konieczność dostosowania gospodarstw do wymogów unijnych), ale kompletnie nie przekładają się na ceny w skupach.
– Jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania ochronne, wielu hodowcom grozi bankructwo – przekonuje Marian Wzorek. Hodowlą trzody chlewnej zajmuje się od 1975 roku.
W regionie tarnowskim podobny profil działalności ma wciąż około 1000 gospodarstw. Dla wielu rolników hodowla trzody to jedyne źródło utrzymania.
– Ceny żywca dołują, tymczasem w sklepach mięsnych kompletnie tego nie widać. Za kilogram lepszej szynki trzeba zapłacić nawet około 30 złotych, czyli ponad siedmiokrotnie więcej niż oferują nam w skupie – irytuje się Andrzej Marcinek.
Embargo przez dziki
Zdaniem hodowców z Tarnowskiego, niepotrzebnie „rozdmuchane” zostały przez służby weterynaryjne informacje o przypadkach afrykańskiego pomoru świń w Polsce.
– Chorobę stwierdzono do tej pory jedynie u dwóch padniętych dzików przy granicy z Białorusią, a nie u świń hodowlanych. Nasze mięso jest zdrowe, ale w świat poszedł sygnał, że jest inaczej. Rosja tylko na to czekała i już wprowadziła na nie embargo, a to uderza nas wszystkich po kieszeni – twierdzi Paweł Augustyn.
Według Komitetu Protestacyjnego Rolników Ziemi Tarnowskiej, najprostszym sposobem na rozwiązanie problemu mógłby być interwencyjny zakup półtusz wieprzowych przez krajową Agencję Rezerw Materiałowych.
– Produkcji zwierzęcej nie da się zatrzymać z dnia na dzień. Nadwyżka wieprzowiny powinna zostać zagospodarowana i w ten sposób można byłoby zniwelować ewidentne straty hodowców – uważa Augustyn.
Propozycje rolników z Tarnowa trafiły już do Warszawy, ale minister Kalemba do tej pory nie ustosunkował się do nich. Protestujący nie będą organizować blokad dróg na własną rękę, a tylko wtedy, jeśli taka decyzja zapadnie na szczeblu ogólnopolskim.
RESTRYKCJE Z POWODU ASF
Padłego dzika z Ryglic badają w Puławach
Tarnów i powiat tarnowski zostały zakwalifikowane do II strefy zagrożenia afrykańskim pomorem świń (ASF). W związku z tym do powiatowych inspektoratów weterynarii należy zgłaszać m.in. wszystkie przypadki padłych dzików.
* Do Instytutu Badań Weterynaryjnych w Puławach przekazano już m.in. dzika, którego znaleziono w ub. tygodniu w lesie w gminie Ryglice.
Wyniki badań, które wykażą, z jakiego powodu zwierzę padło, będą znane w ciągu dwóch tygodni.
– Dzik – odyniec był już wprawdzie w fazie zaawansowanego rozkładu, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa mogę stwierdzić, że zszedł nie z powodu afrykańskiego pomoru świń. Niemniej jednak, zgodnie z procedurami, musiał zostać poddany szczegółowym badaniom w certyfikowanym instytucie. Takie są wymogi – mówi Beata Rząsa-Janas z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tarnowie.
Gdyby jednak okazało się, że dzik miał ASF, miejscowi hodowcy trzody musieliby się liczyć z całym mnóstwem zakazów, łącznie z zakazem sprzedaży i wywozu żywych świń z rejonu zagrożenia na inny teren.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?