Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy kontra myśliwi. Dla jednych zajęcy jest dużo, dla drugich mało

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Od lewej myśliwi Tomasz Karbowniczek, Jerzy Nowicki, Krzysztof Sawicki
Od lewej myśliwi Tomasz Karbowniczek, Jerzy Nowicki, Krzysztof Sawicki Fot. Aleksander Gąciarz
Rolnictwo. Zwierzęta niszczą agrowłókninę i wyjadają znajdujące się pod nią sadzonki. Polowania na nie są utrudnione przez... pogodę.

Jeszcze całkiem niedawno zając szarak był nieomal rzadkością. Jego liczebność malała m. in. na skutek rozrastającej się populacji lisów, objętych szczepieniami przeciwko wściekliźnie. - Jeden lis potrafi w ciągu roku zjeść nawet trzydzieści zajęcy - przyznaje Andrzej Patoła, łowczy z proszowickiego Koła Myśliwskiego Hubert.

Gdy jednak myśliwi na większą skalę zaczęli eliminować lisy, zajęcy przybyło. Nie ma ich tak wiele jak choćby 30 lat temu, ale ich obecna liczebność i tak stała się problemem. - Ja mam całkowicie zniszczone dwa hektary pola i nikt mi tych strat nie pokryje - mówi Edyta Staniszewska z Glewa w gminie Koniusza. Twierdzi, że zające w jej okolicy mają doskonałe warunki do bytowania i jest ich bardzo dużo.

Zwierzęta niszczą agrowłókninę, którą rolnicy pokrywają młode uprawy, aby ochronić je przed zimnem. W rolniczym powiecie proszowickim to masowe zjawisko. Rolnicy obwiniają za nie myśliwych, którzy w ich opinii nie robią nic, by zmniejszyć pogłowie zajęcy.

Myśliwi odpowiadają z kolei, że sprawa nie jest taka prosta, jak się plantatorom wydaje. Tomasz Karbowniczek z Koła Łowieckiego Batalion z Łętkowic wyjaśnia, że polowania na zające są możliwe tylko od początku listopada do końca grudnia. Przynajmniej z prawnego punktu widzenia, bo już w rzeczywistości trudno je zorganizować. - Zimy są ostatnio lekkie. W listopadzie i na początku grudnia nie ma śniegu. A w takich warunkach my nie możemy wejść w pole, bo rolnicy będą mieli pretensje, że niszczymy im uprawy. Aby można było przeprowadzić polowania, powinien być mróz i śnieg - mówi Tomasz Karbowniczek.

Efekt jest taki, że zamiast planowanych czterech polowań w sezonie, dochodzi do jednego lub dwóch. A ich zorganizowanie też jest dość skomplikowane, bo na zające można polować wyłącznie zespołowo i z nagonką. To z kolei powoduje konieczność jednoczesnego skrzyknięcia dużej liczby ludzi. - Zdarza się, że wszystko jest ustalone, a polowanie w ostatniej chwili trzeba odwołać ze względu na pogodę - mówi Jerzy Nowicki z krakowskiego KŁ Batalion.

Rolnicy przypominają, że przed laty normalnością były polowania, podczas których pozyskiwano nawet po kilkaset zajęcy. - Sam na takie chodziłem - mówi Piotr Migas z Posądzy. Krzysztof Sawicki z Koła Łowieckiego Ryś (tereny łowieckie na pograniczu gmin Koniusza i Kocmyrzów-Luborzyca) uważa jednak, że takie polowania to przeszłość, która raczej nie wróci. Liczba zajęcy w porównaniu z tamtym okresem drastycznie się bowiem zmniejszyła, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatni wzrost ich liczebności. - Jeszcze 30 lat temu zdarzało się, że polowało się nie od tej do tej godziny, ale na przykład od uzyskania limitu stu zajęcy - mówi.

Zdaniem Andrzeja Patoły problem z zającami wynika nie tyle z ich liczebności, co ze zmiany struktury upraw. - Coraz więcej jest warzyw, które na naszym terenie eliminują inne rośliny. I zające, aby zdobyć pożywienie, nauczyły się łapami targać agrowłókniny, wchodzą pod nie i wyjadają młode sadzonki - tłumaczy. Dodaje przy tym, że w odróżnieniu od zająca, sarna sama na agrowłókninę nie wejdzie, bo się jej boi. - Może na nią wbiec i zniszczyć tylko wtedy, gdy jest ścigana, na przykład przez zdziczałe psy.

Tymczasem o ile rolnicy mogą się ubiegać o odszkodowanie z powodu strat poczynionych przez większe zwierzęta (sarny, dziki), to za szkody wyrządzone przez zające nikt im nie zapłaci. Nic dziwnego zatem, że domagają się ich eliminacji. Piotr Migas nie przyjmuje do wiadomości tłumaczenia myśliwych. - Na dwóch hektarach kwadratowych mam 8-10 zajęcy - mówi. Włodzimierz Wiśniewski z Piotrkowic Wielkich zwraca uwagę, że myśliwi tłumaczą się niemożnością wejścia w pole w listopadzie, a tymczasem przez cały rok zdarzają się przypadki niszczenia upraw przez myśliwych, poruszających się samochodami.

Na razie jedynym efektem skarg rolników jest wystąpienie myśliwych do Ministerstwa Rolnictwa o wydłużenie okresu polowań na zające do połowy stycznia. Rolnicy uważają wprawdzie, że to za mało, ale myśliwi argumentują, że później zaczyna się okres rozrodu i polowania są wykluczone. - W przypadku zajęcy ich liczebność w dużej mierze zależy od tego, czy jesienią populacja zostanie zaatakowana przez chorobę. Jeżeli nie, ich liczba rośnie - mówi Andrzej Patoła.

Myśliwi przyznają, że do nich też docierają sygnały o samochodach niszczących uprawy. - Niestety w każdym środowisku, również w naszym, zdarzają się czarne owce. Staramy się je eliminować, ale nie zawsze jest to łatwe - mówi Krzysztof Sawicki, apelując, by każdy tego typu przypadek zgłaszać do właściwego koła łowieckiego. Andrzej Patoła dodaje z kolei, że nie zawsze takie działania są przejawem działalności nieetycznych myśliwych. Częste są bowiem przypadki kłusownictwa.

Według niektórych rolników koła łowieckie nie tylko nie robią nic dla zmniejszenia pogłowia zajęcy, ale nawet sztucznie zwiększają ich liczbę. Oskarżają ich o celowe wypuszczanie na pola wyhodowanych sztuk. - Dwie osoby opowiadały mi, że widziały coś takiego na własne oczy - mówi Andrzej Kuraś z Karwina.

Andrzej Patoła zapewnia z kolei, że w ostatnim dwudziestoleciu nie dochodziło do sztucznego wprowadzania do środowiska sztuk pochodzących z hodowli. - Mogły być jedynie przypadki wymiany zwierząt. My łapiemy na swoim terenie określoną ilość sztuk i wywozimy w inną część Polski, skąd przywozimy taką samą ilość. Robi się to w celu mieszania krwi - tłumaczy.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski