Rolnicza dwunastka

Co będzie mogła zrobić izba?

W poniedziałek odbyło się pierwsze posiedzenie wybranej 4 lutego Rady Powiatowej Małopolskiej Izby Rolniczej. Przewodniczącym rady wybrano Edwarda Fryta, delegatem na Walne Zgromadzenie MIR został Lucjan Barwiński.

O stanowisko delegata na Walne Zgromadzenie MIR ubiegali się: Krzysztof Ciesielski z Sierosławic i Lucjan Barwiński ze Szczytnik Kolonii. W głosowaniu przedstawiciel gminy Proszowice zwyciężył w stosunku 7-5.
Izby rolnicze są ciałem w głównej mierze opiniotwórczym. Nie mogą się poszczycić zbyt dużymi kompetencjami, co zresztą negatywnie odbija się na zainteresowaniu zarówno jeżeli chodzi o ubieganie się o funkcje delegatów, jak i frekwencji w czasie wyborów. Niedawno o 12 mandatów do Rady Powiatowej MIR ubiegało się zaledwie 13 osób. Frekwencja wyborcza była kilkuprocentowa (w rolniczej gminie Radziemice głosowały... 22 osoby).
Według zapowiedzi, składanych na pierwszym spotkaniu przez przewodniczącego, rada nowej kadencji ma się zbierać co najmniej raz na kwartał. - W swoich działaniach będziemy chcieli się skupić przede wszystkim na szkoleniach. Wkrótce rolnicy będą mogli korzystać z kolejnej transzy funduszy europejskich i powinni być do tego jak najlepiej przygotowani. Dlatego będziemy chcieli, żeby w naszym biurze w budynku magistratu dyżurowali przedstawiciele Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego - zapowiada. Szkolenia mają dotyczyć również takich kwestii, jak zasady prowadzenia oprysków, wapnowania itp.
Przed izbami rolniczymi stoi sporo problemów bieżących. Pierwszy z nich - to sprawa stonki kukurydzianej. Na skutek stwierdzenia obecności pojedynczych osobników kilkanaście miejscowości zostało objętych kwarantanną, co skutkuje rocznym lub dwuletnim zakazem uprawy. - To sprawa naprawdę trudna i pilna. W tej chwili jedyną alternatywą dla właścicieli kukurydzianych monokultur wydaje się uprawa zboża. Zdaję sobie jednak sprawę, że dla ludzi, którzy wybrali wąską specjalizację, taka zmiana nie będzie łatwa - twierdzi Edward Fryt.
Kwestia kolejna - to rynek zbożowy. W tej chwili właściciele młynów są zmuszeni sprowadzać ziarno z zagranicy, ponieważ na lokalnym rynku nie sposób kupić odpowiednio dużych ilości. Zboża po prostu nie ma. Według posiadanych przez prezesa informacji problem ten pozwoli być może złagodzić planowany import około miliona ton ziarna z zachodniej Europy. Sprawa kolejna to tzw. świńska górka, która sprawiła, że kilogram żywca w skupie kosztuje 3 zł, podczas gdy według rolników, aby uzyskać minimum opłacalności, powinno to być około 4 zł. Ich frustrację pogłębia jeszcze fakt, że drożeją nie tylko pasze, ale też mięso w sklepach.
Jak widać problemów i spraw do załatwienia delegatom nie powinno brakować. Czym innym jest jednak wola zmiany sytuacji rolników, a czym innym realne możliwości działania. - Jeżeli izby nadal będą podmiotem niemal wyłącznie opiniotwórczym, to niewiele zdziałają. Propozycje wzmocnienia ich jak dotąd nie przyniosły konkretnych skutków. W tej sytuacji wiele będzie zależało od tego, na ile mocną pozycję zdołają sobie wywalczyć w kontaktach z podmiotami, władnymi do podejmowania konkretnych decyzji - uważa Edward Fryt.
Gośćmi inauguracyjnego posiedzenia Rady Powiatowej MIR byli: prezes zarządu MIR Paweł Augustyn, dyrektor biura MIR Henryk Dankowiakowski oraz burmistrz Proszowic Jan Makowski.
Tekst i fot. (ALG)