TVP znów znalazła się pod ostrzałem – tym razem za porażkę w wyścigu do praw transmisyjnych z zawodów w narciarstwie klasycznym. To kolejna z jej klęsk na sportowym rynku, co wśród ludu budzi gniew oraz niechęć do instytucji, podejrzewanej od lat o złośliwe sprzeniewierzanie się temu, co lubimy nazywać misją TVP, nawiasem mówiąc, niekoniecznie potrafiąc znaczenie tego terminu wyjaśnić.
Wszyscy oczekują, że zadłużona firma, z nadal bardzo niską zdolnością do ściągania abonamentu RTV, w licytacjach o transmisyjne prawa podbijać będzie bębenek do samego końca. A niby dlaczego ma to robić, skoro już dawno na wolnym rynku przestała być konkurencyjna? Osobną sprawą są kwestie zarządzania, jakości i skuteczności kadry menedżerskiej w TVP – to temat na inną dyskusję. Dziś w każdym razie stawianie jej żądań rywalizowania z prywatnymi stacjami zdaje mi się zajęciem bezcelowym.
Wbrew pozorom sprzedawanie sportu w telewizji nie jest przedsięwzięciem z gruntu dochodowym (vide: Polsat, któremu bardziej opłacało się zakodować siatkarski mundial). TVP podlega tym samym prawom rynku, więc format „Rolnik szuka żony” jest o wiele bezpieczniejszą inwestycją – piszę to bez cienia ironii – niż biegi narciarskie w roku 2019. Co w sytuacji, gdy z tras zniknie Justyna Kowalczyk i będziemy się ślizgać na nartach koło 30.–40. miejsc? Taką żabę o wiele łatwiej będzie zjeść Eurosportowi, graczowi globalnemu.
A interes widza? KRRiT chce rozszerzyć listę sportowych wydarzeń, podlegających obowiązkowi transmisji w kanałach otwartych, m.in. właśnie o skoki i biegi (a także reprezentacyjną siatkówkę i piłkę ręczną). Zatem niekoniecznie w TVP, ale każdy obejrzy to, co chce. Rolnik z żoną też.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?