Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Kluska woli być pasterzem niż bezwzględnym wilkiem biznesu

Marcin Banasik
Hoduje owce i wyrabia sery. Za wielkim biznesem nie tęskni.
Hoduje owce i wyrabia sery. Za wielkim biznesem nie tęskni. fot. Piotr Guzik/forum
– Jeśli Bóg dał człowiekowi tak dużo atutów, to ciężko zachować pokorę w tym, co chce się robić dobrze – przyznaje biznesmen spod Nowego Sącza. 20 lat temu składał najlepsze komputery w Europie Środkowo-Wschodniej. Teraz ma nową fascynację – sery owcze.

Dziś w Sądzie Okręgowym w Krakowie może dojść do ugody między firmą CD Projekt – następcą prawnym Optimusa – oraz pozwanym o odszkodowanie Skarbem Państwa. Sprawa dotyczy niekorzystnych decyzji urzędów, które naraziły na straty spółkę Optimus. CD Projekt domaga się 35,6 mln zł odszkodowania (plus odsetki, łącznie ok. 70 mln zł). Nawet jeśli dojdzie go ugody, Roman Kluska, założyciel Optimusa, nie dostanie ani grosza, gdyż jego firma od lat jest już w innych rękach. – Dla mnie liczy się satysfakcja moralna, którą osiągnąłem kilka lat temu, kiedy sąd przyznał, że Optimus działał bez zastrzeżeń – mówi dziś Kluska.

O przedsiębiorcy spod Nowego Sącza wszyscy mówią w samych superlatywach: skromny, zawsze stał z boku, człowiek o złotym sercu. Jedyną „wadą”, którą wymieniali jego znajomi, to... bezwzględność. – Przedsiębiorca, który osiąga najwyższy poziom biznesu, musi mieć w sobie coś z „politycznego gangstera”, tak by bez mrugnięcia okiem usuwać ze swej drogi każdą przeszkodę. Romanowi zawsze tego brakowało – mówi Krzysztof Pawłowski, były senator, założyciel Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu.

Poznali się przypadkiem, 28 lat temu, w pociągu relacji Nowy Sącz – Warszawa. W wagonowym przedziale siadło naprzeciw siebie dwóch mężczyzn. Zwykła rozmowa szybko zmieniła się w snucie biznesowych marzeń. – Roman mówił, że jego firma komputerowa stanie się jedną z największych na tym rynku w Europie. Ja zapewniałem, że stworzę jedną z najlepszych szkół biznesu w Polsce – wspomina Krzysztof Pawłowski.

10 lat później spotkali się ponownie w Warszawie. Pawłowski powiedział Klusce: „Myślałem wtedy, że jesteś trzepnięty”, na co prezes odpowiedział: „Ja zaś uważałem, że ta uczelnia to świetny pomysł. Ale nie do zrealizowania”. Kluska był już wtedy na liście 10 najbogatszych Polaków dzięki swojej firmie komputerowej Optimus. Pawłowski też nie próżnował. W 1996 roku jego uczelnia wyrastała na jedną z najlepszych prywatnych szkół wyższych w kraju. – Udało mi się doprowadzić plany do końca. Marzenia Romana rozbiły się o głupotę naszych władz – mówi Krzysztof Pawłowski.

Bo historia biznesowej działalności Romana Kluski, to opowieść rodem z filmu „Układ zamknięty”. Przedsiębiorca uważany był niegdyś za rekina biznesu. Założył Optimusa, w połowie lat 90. Składał komputery, które podbiły Polskę. I nagle zrezygnował ze wszystkiego – w 2000 roku sprzedał firmę za ćwierć miliarda złotych. Jako powody podał m.in. atmosferę zastraszenia niepozwalającą na prowadzenie w ówczesnej Polsce uczciwych interesów.

Sprzedaż firmy nie uwolniła go jednak od kłopotów. Dwa lata później został zatrzymany przez policję, aresztowany i oskarżony o oszustwa podatkowe. Postawiono mu zarzut wyłudzenia przez Optimus 30 mln zł podatku VAT. Twierdzi, że zaatakowano go, bo nie chciał płacić łapówek. Często mówił, że w nieformalnych rozmowach sugerowano mu, że kłopotów może łatwo uniknąć. Wystarczy komuś zapłacić. Nigdy nie zgodził się na takie metody.

W 2003 r. Naczelny Sąd Administracyjny uniewinnił przedsiębiorcę od zarzutów. Kluska zażądał za niesłuszne aresztowanie 1,5 mln zł. Sąd przyznał mu... 5 tys. zł.

Po tych traumatycznych przeżyciach wycofał się z branży komputerowej, ale nie z biznesu. Zaszył się w górach koło Nowego Sącza, aby hodować owce i wyrabiać sery. Niektórzy zarzucają Klusce, że to ucieczka przed światem. On sam zapewnia, że wie, co robi. – Sery to moja nowa fascynacja. W przeciwieństwie do techniki, tutaj oprócz obliczeń liczy się także kwestia wyczucia przyrody – tłumaczy.

– Z takim samym zapałem rozwija swoją hodowlę, jak 25 lat temu tworzył Optimusa__– zapewnia Grzegorz Tabasz, sądecki przyrodnik. Dodaje, że każdy kawałek sera od Kluski to hektary ocalonych beskidzkich hal. Owce ratują najpiękniejsze panoramy przed zarośnięciem. Tabasz podkreśla, że biznes jego znajomego to drogowskaz dla miejscowych hodowców : – Pokazuje im, jak dobrze gospodarować, żeby chronić przyrodę, dawać ludziom najlepszy ser i do tego jeszcze zarobić.

Z kolei Jan Golonka, starosta nowosądecki podziwia Kluskę za etyczne podejście do biznesu. – Dla Romana najważniejsze jest, aby zarabiać pieniądze zgodnie z własnym sumieniem. Całe jego życie jest dowodem wyboru takiej drogi życiowej__– mówi. Dla Leszka Zegzdy, prezesa Małopolskiej Organizacji Turystycznej nowosądecki biznesmen to postać niekonwencjonalna: – Pamiętam, jak przed laty z podziwem patrzyłem, jak po europejsku rozbudowywał Optimusa. Dla mnie to zawsze była postać nieszablonowa. Mimo bogactwa pozostał skromny. Nie ogrzewał się w cieple władzy. Pozostał człowiekiem, który przede wszystkim robi swoje.
W życiu Romana Kluski ważną rolę odgrywa religia. – Powiedziałbym, że nadrzędną. Mocno wierzy, że Bóg istnieje, dlatego kwestia moralności to dla niego „być albo nie być” – mówi Krzysztof Pawłowski. Twórca Optimusa twierdzi, że zmieniła go lektura „Dzienniczka” świętej Faustyny, która miała wizje. Przeczytał go po wypadku na nartach, gdy przez trzy tygodnie leżał w łóżku z nogą w szynach. Po lekturze uznał, że dziewczyna, która skończyła trzy klasy szkoły podstawowej, nie mogła sama stworzyć pięćsetstronicowego wykładu o Miłosierdziu Bożym. W podzięce za to świadectwo przekazał 15 mln zł na budowę Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach , gdzie znajduje się grób świętej Faustyny.

W 2007 Kluska był doradcą premiera Jarosława Kaczyńskiego do spraw gospodarczych. W marcu szef rządu ogłosił przyjęcie programu Romana Kluski nazywanego „pakietem Kluski”. Jego wprowadzenie miało trwać osiem lat. Celem zaś było uproszczenie i ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej. Pakiet Kluski nie wszedł w życie, bo po kilku miesiącach upadł rząd Kaczyńskiego.

Jeśli chodzi o wady, Roman Kluska twierdzi, że brakuje mu pokory. – Jeśli Bóg dał człowiekowi tak dużo atutów, to ciężko zachować pokorę w tym, co chce się robić najlepiej – podsumowuje przedsiębiorca.

***

DROGA DO OPTIMUSA

Brzesko, 50 km na północ od Nowego Sącza. Jest 1973 rok. Roman Kluska odkrywa w sobie duszę biznesmena. Robi zdjęcia na uroczystościach szkolnych i koloniach. Sprzedaje po 5 zł za sztukę. Zdaje maturę. Ma 19 lat i zastanawia się nad studiami w łódzkiej filmówce. Pasjonuje go fotografia. Wybiera jednak cybernetykę i informatykę w Akademii Ekonomicznej w Krakowie.

W latach 80. zatrudnia się w Sądeckich Zakładach Naprawy Samochodów jako wicedyrektor ds. ekonomicznych. Aby dorobić do pensji, zakłada plantację malin. Jego ojciec sprzedawał maliny na targu, a młody Kluska pielęgnował je, obierał i pakował w tekturowe pojemniki.

W 1988 r. na poddaszu swojego domu Roman Kluska składa z części pierwszy komputer. Postanawia założyć firmę Optimus (po łacinie „Najlepszy”), która będzie je produkowała. Ma 34 lata i 12 dolarów. Sześć lat później jest już w pierwszej dwudziestce najbogatszych ludzi w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski