Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Steblecki: Każdy dołożył cegiełkę

Rozmawiał Andrzej Stanowski
Przed sezonem w Comarchu Cracovii doszło do kadrowej rewolucji. Efekt był wspaniały - mistrzostwo Polski
Przed sezonem w Comarchu Cracovii doszło do kadrowej rewolucji. Efekt był wspaniały - mistrzostwo Polski fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa. - Bramkarz Rafał Radziszewski był ojcem zwycięstwa hokeistów Comarchu Cracovii w wielkim finale - twierdzi były zawodnik „Pasów” ROMAN STEBLECKI.

- Czy Comarch Cracovia zasłużenie zdobyła tytuł mistrza Polski?

- Na pewno tak. Wcześniej okazała się najlepszym zespołem w sezonie regularnym, potem wywalczyła Puchar Polski, na koniec triumfowała w play-off. Choć trzeba przyznać, że GKS Tychy był godnym jej rywalem, ale w tym ostatnim, decydującym siódmym meczu „Pasy” były lepsze o jedną bramkę. To zadecydowało.

- Do sezonu krakowianie przystępowali w zupełnie zmienionym składzie. Odeszło aż szesnastu hokeistów, ściągnięto początkowo dwunastu graczy, w tym sześciu reprezentantów Polski, a w trakcie rozgrywek doszło jeszcze trzech obcokrajowców.

- Trener Rudolf Rohaczek potrafił to wszystko poukładać. W sezonie regularnym czasem miałem krytyczne uwagi, bo Cracovia nie zawsze grała na najwyższym poziomie. Teraz widać, że trener wiedział, co robi, przygotował optymalne ustawienie „piątek” na play-off. Nie bał się zaryzykować. W meczach z GKS Tychy po trzech porażkach z rzędu, kiedy jego drużyna stała pod ścianą, gdyż nie mogła sobie pozwolić na porażkę, zagrał va banque. Poprzestawiał „piątki” i w szóstym - jak się okazało, decydującym meczu, który pozwolił rozegrać krakowianom jeszcze jedno spotkanie - dało to dobry efekt.

- Co zadecydowało o sukcesie Comarchu Cracovii?

- Było kilka czynników. W dużej mierze świetne przygotowanie fizyczne. Widać to było w play-off. Krakowianie musieli rozegrać aż siedem meczów z Ciarko PBS Sanok i z GKS Tychy. Wydawało się, że w wielkim finale może im zabraknąć sił, że tyszanie, którzy rozegrali w play-off o trzy mecze mniej, będą świeżsi, zagonią krakowian. Tak się jednak nie stało. Można teraz zaryzykować twierdzenie, że dzięki siedmiu meczom z Ciarko PBS Sanok „Pasy” weszły w decydującą fazę rozgrywek mocno nakręcone, a przerwa nie wyszła tyszanom na dobre, nie mogli długo złapać rytmu meczowego.

- Cracovia, jak na polską ekstraklasę, ma bardzo mocną kadrę. To był chyba jej wielki atut?

- Na pewno. Kadra była szeroka i wyrównana. W decydujących meczach play-off z powodu kontuzji zabrakło dwóch czołowych graczy, reprezentantów Polski: Grzegorza Pasiuta i Mateusza Rompkowskiego. A jednak udało się załatać te ubytki. Każdy z graczy Cracovii dołożył swoją cegiełkę do złotego medalu. Z meczu na mecz rozkręcał się czwarty atak, nie tylko dobrze bronił, ale i strzelał gole. W ostatnich meczach solidnie grał rezerwowy obrońca Dawid Maciejewski, swoje trzy grosze dorzucili Białorusin Paweł Kucewicz i Rosjanin Artiom Bożko. To była wielka siła Cracovii, tego natomiast brakowało tyszanom. No i w świetnej formie w ostatnich meczach play-off był bramkarz Rafał Radziszewski. Chyba się nie pomylę, jeśli powiem, że to on w siódmym spotkaniu był ojcem zwycięstwa krakowskiej drużyny.

- Hokeiści „Pasów” zawsze podkreślają, że nie odnosiliby sukcesów, gdyby ich zespół nie stanowił kolektywu. Często zawodnicy mówili, że jeden za drugiego skoczyłby w ogień…

- Sam grałem w hokeja, więc wiem, jak ważna jest atmosfera w zespole. Ta w Comarchu Cracovii była świetna. Podziwiałem determinację i poświęcenie zawodników, w ostatnim meczu z GKS Tychy nie było dla nich straconych krążków.

- Przed krakowianami teraz wielkie wyzwanie - Liga Mistrzów. Czy podołają zadaniu?

- Sam się nad tym zastanawiam. Kierownictwo klubu musi sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie - czy chce tylko zaliczyć udział w Lidze Mistrzów, czy też liczy na coś więcej, na przeskoczenie do fazy pucharowej? A może być to realne. Wszystko zależy od losowania, bo Cracovia może powalczyć z zespołami z Francji czy Wielkiej Brytanii.

- Prezes Janusz Filipiak zapowiada wzmocnienie zespołu. Stawia jednak sprawę jasno: chce promować polskich hokeistów i dlatego w tym kierunku mają iść transfery.

- Podoba mi się ten kierunek. Ale moim zdaniem, przydałoby się w zespole trzech-czterech dobrej klasy hokeistów z Kanady, USA czy ze Skandynawii. Oni jeszcze bardziej podnieśliby poziom zespołu, nasi gracze mieliby się od kogo uczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski