Rozmowa z BARTŁOMIEJEM ZDANIUKIEM, politologiem z Uniwersytetu Warszawskiego
- We Francji relacje towarzyskie polityków nie odgrywają tak wielkiej roli jak w Stanach Zjednoczonych. Francuzów nie interesuje prywatne życie polityków, pod warunkiem że nie przynosi ono uszczerbku Skarbowi Państwa lub nie stanowi naruszenia prawa, jak w przypadku pedofilii czy gwałtu.
- Ale czy prezydent nie ryzykuje, że spadnie mu poparcie?
- Może być to kropla przepełniająca czarę goryczy. Francuzi mają wiele pretensji do Hollande'a, wielokrotnie zarzucali mu bierność, nie ufają mu. Nie wiemy, co jest prawdą w tej aferze, ale Francuzów bardziej interesuje kwestia bezpieczeństwa prezydenta niż fakt jeżdżenia nocą na skuterze. Cała sprawa jest elementem, który może pogorszyć i tak już skomplikowaną sytuację prezydenta Francji, który liczył na to, że w Niemczech nastąpi zmiana władzy, a nie nastąpiła, i który ma nie najlepszy kontakt z Angelą Merkel. Problemem Hollande'a jest wysokie bezrobocie, a nie skandale obyczajowe. (...)
- François Hollande to nie pierwszy francuski prezydent, który pozwala sobie na pewną rozwiązłość...
- Pewną swobodę obyczajową we Francji można odnotować już od prezydentury Valéry'ego Giscar-da d'Estaing, który często wracał do domu nad ranem, nie wspominając o François Mitterrandzie, który z żoną spędzał Boże Narodzenie, a Nowy Rok - z matką ich nieślubnej córki. Przy nich Nicolas Sarkozy może wydawać się wzorem cnót, bo miał na tyle przyzwoitości, żeby się rozwieść i ożenić powtórnie.
rp.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?