Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ronaldinho z Burundi wart 50 tysięcy euro

Redakcja
Fuadi Ndayisenga (z lewej) w towarzystwie zadomowionego w Cracovii rodaka Saidiego Ntibazonkizy Fot. www.cracovia.pl
Fuadi Ndayisenga (z lewej) w towarzystwie zadomowionego w Cracovii rodaka Saidiego Ntibazonkizy Fot. www.cracovia.pl
CRACOVIA. Burundyjczyk Fuadi Ndayisenga i Słowak Stanislav Velicky rozpoczynają testy z zespołem Jurija Szatałowa.

Fuadi Ndayisenga (z lewej) w towarzystwie zadomowionego w Cracovii rodaka Saidiego Ntibazonkizy Fot. www.cracovia.pl

Ciekawsze piłkarskie CV ma rodak Saidiego Ntibazonkizy, mogący występować w pomocy lub ataku. Krajan Saidiego - obaj pochodzą z miasta Bujumbura, stolicy Burundi - w czerwcu skończy 22 lata. Aktualnym klubem Ndayisengi jest SC Kiyovu Sport, w którym gra od 2009 roku na szczeblu Premier League, czyli w najwyższej klasie rozgrywkowej w Ruandzie. Piłkarz ma na swoim koncie cztery występy w reprezentacji Burundi, a zadebiutował w niej w 2008 roku w wygranym 1-0 spotkaniu przeciwko Seszelom. W reprezentacyjnym trykocie nie zdobył do tej pory bramki, ale selekcjoner ustawiał go na pozycji pomocnika. W internecie można znaleźć opinie, że Burundyjczyk dysponuje nadzwyczajną techniką. Z tego powodu fani Vital'O F.C., a więc klubu, którego Fuadi jest wychowankiem, nadali mu boiskowy pseudonim "Ronaldinho", na cześć brazylijskiego gwiazdora. Branżowy portal transfermarkt.de wycenia go na 50 tys. euro. Saidi, za pośrednictwem oficjalnej strony Cracovii, ciepło wypowiada się o filigranowym (171 cm) rodaku, ale nie potrafił odpowiedzieć, który z nich szybciej biega. - Czy jest szybszy niż ja? Zobaczymy na boisku - stwierdził pomocnik.

Drugi z testowanych to Stanislav Velicky, który wiosną zeszłego roku grał w Odrze Wodzisław. 30-letni Słowak jest nominalnym pomocnikiem, ale u trenera Marcina Brosza najczęściej występował na obronie. Po spadku Odry z ekstraklasy piłkarz zmienił klimat i wyjechał na Cypr do zespołu AEP Pafos. Na wyspie Afrodyty kariery jednak nie zrobił i w połowie stycznia rozwiązał kontrakt z 11. zespołem cypryjskiej ekstraklasy.

Szczególnie duże nadzieje trener Szatałow wiąże z Burundyjczykiem, bo ofensywa Cracovii przyprawia go o potworny ból głowy. Lekiem na nieskutecznych Marcina Krzywickiego i wracającego po kontuzji Sebastiana Kurowskiego miało być testowane w Turcji trio, ale z grona Maicon, Ramon (obaj Brazylijczycy) oraz Jurij Plieszakow (Ukrainiec) z zespołem nie ma już nikogo. - Krzywicki i Kurowski posiadają umiejętności, ale przed nami jest do zrealizowania wiosną cel, przy którym taki zawodnik musi być dosyć mocny i maksymalnie skuteczny. Tymczasem w meczu z Uzbekami widzieliśmy, że mieliśmy właściwie cztery stuprocentowe sytuacje, które zawodnik dobrej klasy musi wykorzystać - ubolewa szkoleniowiec.

Na razie nie wiadomo jakiemu leczeniu, po przedwczesnym opuszczeniu zgrupowania i powrocie do kraju, podda się Łukasz Mierzejewski. U piłkarza pojawił się nawrót uporczywego bólu w pięcie, operowanej w łódzkiej klinice pod koniec listopada. Pewnikiem jest, że obrońca na razie nie kontaktował się z doktorem Marcinem Domżalskim, który odbarczał ścięgno Achillesa. - Dzwoniłem do niego, ale nie odbiera telefonu. Pewnie szuka opieki u kogoś innego, próbując innego rodzaju terapii. Być może ktoś spojrzy innym okiem i zdoła mu pomóc - mówi ortopeda.

Wczoraj piłkarze "Pasów" mieli dzień wolny od zajęć, a w poniedziałek rozegrają przedostatni sparing, tym razem z ukraińskim Wołyniem Łuck. Przed Ndayisengą i Velickym jedna z dwóch szans, by przekonać do siebie trenera Szatałowa.

Artur Gac

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski