Rozejm w sprawie konfliktu na wschodzie Ukrainy jest ciągle bardzo kruchy i co rusz gwałcony, a tymczasem zaczęła się na dobre kolejna wojna. Tym razem na słowa. Po niedzielnych wyborach do ukraińskiej Rady Najwyższej separatyści z Doniecka i Ługańska chcą w najbliższy weekend przeprowadzić kolejne głosowanie - w samozwańczych "republikach ludowych". To odpowiedź na działania Kijowa.
Oliwy do ognia dolała wczoraj Moskwa. Szef dyplomacji Siergiej Ławrow zapowiedział w dzienniku "Izwiestia", że Rosja "oczywiście uzna wyniki" tych wyborów i ma nadzieję, że "nikt z zewnątrz nie będzie próbował ich storpedować". Co więcej, Ławrow uważa, że wszystko jest zgodne z porozumieniami z Mińska, gdzie na początku września władze obydwu krajów rozmawiały na temat długo wyczekiwanego rozejmu.
Takie deklaracje rosyjskiego ministra rzucają dzisiaj trochę więcej światła na relatywnie szybkie uznanie głosowania również w pozostałej części Ukrainy.
Moskwa uczyniła to już w poniedziałek. Czy władze na Kremlu chciały już w ten sposób przygotować grunt i przenieść uwagę na separatystyczne obwody na wschodzie Ukrainy? Można to tak interpretować.
O żadnym uznaniu głosowania, które ma się odbyć 2 listopada, nie chce jednak słyszeć Kijów. Rzecznik prezydenta Petra Poroszenki mówi wprost o "pseudowyborach" i o "terrorystach" ze wschodu. "Stanowisko prezydenta wobec pseudowyborów, które mają zamiar przeprowadzić terroryści i które nigdy nie będą uznane przez cywilizowany świat, jest następujące: owe pseudowybory (…) nie tylko nie mają niczego wspólnego z mińskim protokołem z 5 września 2014 r., ale w sposób rażący przeczą jego literze i duchowi" - napisał Swiatosław Cehołko na Facebooku.
Równie ostro odpowiedział Ławrowowi Dmytro Kułeba z ukraińskiego MSZ, w rozmowie z agencją AFP: - Rosja spieszy się, by uznać coś, co nie ma nic wspólnego z wyborami. Takie zamiary osłabiają proces pokojowy i naruszają zaufanie do Rosji jako godnego zaufania międzynarodowego partnera - mówił Kułeba.
Moskwa niewiele sobie robi z podobnych deklaracji, mimo że plany separatystów otwarcie skrytykowała w ostatniej rozmowie z Władimirem Putinem kanclerz Niemiec Angela Merkel. Ławrow jasno daje bowiem do zrozumienia, że taktyka Rosji może teraz skupić się na poróżnieniu dwóch głównych ośrodków władzy, które wyszły zwycięsko z niedzielnych wyborów - prezydenta Poroszenki i premiera Arsenija Jaceniuka. Nie jest tajemnicą, że ten ostatni reprezentuje obóz bardziej bojowo nastawiony w stosunku do rosyjskich działań na wschodzie Ukrainy.
- Liczę na to, że w skład rządu, który zostanie sformowany po wyborach - a nieuchronnie będzie to rząd koalicyjny - wejdą ministrowie popierający kurs prezydenta na ustanowienie pokoju, przywrócenie narodowej zgody i pojednanie na Ukrainie - powiedział Ławrow dziennikowi "Izwiestia", dodając, iż "Poroszenko w swoich kontaktach z rosyjskim prezydentem twardo deklarował, że nie dopuści do recydywy wojny. A to jest dzisiaj najważniejsze".
Przypomnijmy, że w połowie października prezydent Ukrainy podpisał ustawę o specjalnym statusie tych rejonów Donbasu, które są opanowane przez prorosyjskich separatystów. Przewiduje ona nadanie na trzy lata specjalnego statusu władzom samorządowym na tych terenach. 7 grudnia są tam zaplanowane przedterminowe wybory samorządowe. Separatyści odrzucają jednak ustawę. (PAP)
Prowadzi Front Ludowy
Z powodu napiętej sytuacji w Doniecku i w Ługańsku oraz po rosyjskiej aneksji Krymu wybory nie były tam możliwe. To oznacza, że w 450-osobowej Izbie Najwyższej zasiądzie tylko 423 deputowanych. A w zasadzie nawet mniej, bo Nadia Sawczenko, liderka na liście Batkiwszczyny przebywa w rosyjskiej niewoli. Mimo że nacjonalistyczny i paramilitarny Prawy Sektor dostał niecałe 2 proc. głosów, posłem zostanie jego lider Dmytro Jarosz.
Zdeklarowany wróg Kremla, poszukiwany przez Rosjan listem gończym, zdobył największe poparcie w swoim okręgu jednomandatowym w obwodzie dniepropietrowskim (system wyborczy na Ukrainie jest mieszany, połowa deputowanych jest wybierana z list partyjnych, reszta w okręgach jednomandatowych). Po przeliczeniu 80 proc. głosów nadal minimalnie prowadził wczoraj Front Ludowy (21,94 proc.) przed Blokiem Poroszenki (21,6).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?