Stutysięczna armia zawodowa to mit. Polskie siły zbrojne liczą 89 tys. ludzi, z których znaczna część nawet nie otarła się o wojenne misje w Iraku i Afganistanie. Tymczasem tylko jednostki liniowe, czyli tzw. misyjne, wiedziałyby, co robić w przypadku konfliktu z Rosją.
Generał dał ognia
Gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceminister obrony, wcześniej dowódca Wojsk Lądowych, przed kilkoma dniami zaszokował opinię publiczną stwierdzeniem, że marsz Rosjan na Warszawę zająłby tylko trzy, cztery dni. – Pierwszego dnia nastąpiłby atak z powietrza i zbombardowane zostałyby główne ośrodki kierowania państwem oraz bazy lotnicze w Łasku i Krzesinach, drugiego do ataku przystąpiłyby wojska lądowe i morskie, a trzeciego Rosjanie mogliby już triumfować w Warszawie i mówić, że Polski nie ma – obwieścił na łamach „Super Expressu” gen. Skrzypczak.
Rosjanie mieliby przeciw sobie polską armię, wprawdzie od 2009 r. zawodową, ale słabą.
– Dysproporcje w wyszkoleniu naszych jednostek są ogromne. Mamy tylko 10 procent ludzi, którzy przeszli test w praktyce i zetknęli się z realnym zagrożeniem na misjach w Iraku i Afganistanie, a nie toczyli wojen na papierze – przyznaje były dowódca GROM-u gen. Roman Polko.
Dysproporcja sił
Zajęcie Polski przez Rosjan w kilka dni to scenariusz realny nie tylko ze względu na dysproporcje pomiędzy armią Rosji i Polski. Nasze największe jednostki, m.in. pancerne, stacjonują na zachodzie kraju w Świętoszowie i Żaganiu (Dolny Śląsk i Lubuskie). Podobnie jest z jednostkami zmechanizowanymi. Najbardziej doświadczona w zagranicznych działaniach 12. Dywizja Zmechanizowana to Pomorze Zachodnie.
Taki rozkład sił na mapie Polski jest pozostałością po czasach Układu Warszawskiego, gdy wroga – w postaci niemieckiej Bundeswehry – widzieliśmy za zachodnią granicą.
Marnie u nas także z rezerwistami. Porażką okazały się Narodowe Siły Rezerwowe, mające być polskim odpowiednikiem Gwardii Narodowej USA. Do końca 2011 r. powinny były liczyć 20 tys. żołnierzy, ale wciąż mają o połowę mniej ludzi.
W razie niebezpieczeństwa będziemy musieli liczyć na pomoc NATO. Polska ze swoimi niespełna 100 tys. żołnierzy stanowi siódmą siłę w pakcie. Odstajemy jednak m.in. pod względem lotnictwa i marynarki wojennej.
Lotnictwo bojowe mamy niezłe (m.in. 48 samolotów F-16, ok. 30 posowieckich maszyn MiG-29 i tyle samo Su-22), ale nie zmienia to faktu, że za ogromne wzmocnienie uznaliśmy zaledwie 12 myśliwców F-16, którymi w ub. tygodniu Amerykanie przylecieli na ćwiczenia do Łasku koło Łodzi. Istotnym problemem jest brak tzw. tarczy przeciwrakietowej, która chroniłaby nas przed rosyjskimi iskanderami. MON zapowiada, że po doświadczeniach związanych z aneksją Krymu przez Rosję, proces tworzenia tarczy dla Polski przyspieszy. Rakiety chcą nam sprzedać m.in. Amerykanie („Patriot”) i Izrael.
Głównie na ten cel resort planuje wydać w najbliższej dekadzie 130 mld zł. Kupione mają być także drony, również z uzbrojeniem, które zastąpią wyeksploatowane Su-22.
Polska Marynarka Wojenna to z kolei jedna fregata do zwalczania okrętów podwodnych, dwie stare fregaty amerykańskie i jeden w miarę nowoczesny okręt podwodny. Tego obrazu nie zmieni patrolowiec ORP „Ślązak”, którego budowę – jako korwety „Gawron” – rozpoczęto jeszcze w 2001 r.
Zupełnie inna wojna
Gen. Polko twierdzi jednak, że w przypadku konfliktu z Rosją nie będą nam potrzebne ani wojska konwencjonalne, ani lotnictwo czy marynarka. Można się bowiem spodziewać raczej prowokacji Kremla, np. aktów terroru w wykonaniu np. rzekomych bojowników czeczeńskich. – To nie będzie ofensywa jak podczas II wojny światowej. Nawet się nie zorientujemy, że działania, przypisywane „kosmitom” czy „samoobronie”, jak na Krymie, to zasługa naszego byłego Wielkiego Brata – mówi.
Na takie zaczepki odpowiada się siłami specjalnymi, a nie czołgami. Tyle że wskutek niedawnej reformy polskiej armii, także Wojska Specjalne, chwalone dotąd w Sojuszu Północnoatlantyckim, tracą potencjał. Kto inny je szkoli i uzbraja, a kto inny będzie nimi dowodził w razie wojny. Rozwiązanie to skrytykowali m.in. eksperci amerykańskiej jednostki Navy SEALs – tej samej, której ludzie po wieloletnim pościgu dopadli w 2011 r. przywódcę Al-Kaidy Osamę bin Ladena.
Napisz do autora:
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?