Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rośliny antysmogowe to ratunek dla mieszkań pełnych zanieczyszczeń [WIDEO]

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Krakowski architekt Kamil Konarski z synem na tle roślin w swoim mieszkaniu
Krakowski architekt Kamil Konarski z synem na tle roślin w swoim mieszkaniu fot. Andrzej Banaś
Smog. Zieleń w donicach, zaraz po maskach antysmogowych, stała się dla krakowian towarem pierwszej potrzeby. Dzięki niej można odetchnąć.

Sansewierie, paprocie czy draceny znikają z krakowskich sklepów i kwiaciarni. W zeszłym miesiącu półki z sansewieriami w jednej z sieci supermarketów opustoszały w ciągu kilku dni. W zieleni krakowianie upatrują ratunku przed zanieczyszczeniami.

- Codziennie dwie, trzy osoby pytają o rośliny antysmogowe lub chcą zaaranżować zieleń w mieszkaniu - mówi Dorota Rusiniak, która w Krakowie prowadzi firmę aranżującą ogrody wertykalne i zielone ściany np. z mchu czy chrobotka reniferowego. - Nie zależy im na wizualnym aspekcie, ale na komforcie i poprawie jakości powietrza, zwłaszcza tym, którzy mają małe dzieci lub kobietom w ciąży. Florystka przyznaje, że liczba zapytań znacznie wzrosła kilka tygodni temu, gdy stężenia pyłu PM10 zaczęły osiągać rekordowe wielkości.

Autor: Marzena Rogozik

- Do sypialni doradzamy klientom sansewierie, a do biur skrzydłokwiat, paprotkę, filodendron czy bluszcz - wylicza inna krakowska projektantka zieleni Katarzyna Pejo, która też zauważyła w ostatnim czasie większe zainteresowanie roślinami wśród krakowian. - Trzeba pamiętać, by wycierać je z kurzu, wtedy lepiej pochłaniają zanieczyszczenia w pomieszczeniu - dodaje.

Ściana nie chroni przed smogiem

Zalecane m.in. przez urzędników „pozostawanie w domach” wcale nie chroni przed zanieczyszczeniami. W mieszkaniach mamy bowiem od ok. 40 do nawet 70 proc. smogu, którym oddychamy i w którym śpimy.

Krakowski Alarm Smogowy wspólnie z Akademią Górniczo-Hutniczą prowadzi właśnie badania stężenia smogu w pomieszczeniach: mieszkaniach, szkołach, a nawet szpitalach. Choć wyniki będą znane po zakończeniu sezonu grzewczego, już wiadomo, że nie jest dobrze. - Jak wiele smogu trafia do środka, zależy m.in. od systemu wentylacji czy szczelności okien, ale może być go od 40 do nawet 70 proc. - mówi Andrzej Guła z KAS. Jeśli więc na zewnątrz mamy stężenie 300 mikrogramów/m3 pyłu PM10, to w mieszkaniu może ono sięgnąć ok. 120 ug/m3 lub więcej (norma to 50 ug/m3).

Niektórzy z zanieczyszczeniami radzą sobie z pomocą oczyszczacza, jednak dobry sprzęt kosztuje kilka tysięcy. Wielu więc szuka ratunku w naturze.

Opierają się na badaniach amerykańskiego prof. Wolvertona, który przez 25 lat dla NASA badał wpływ roślin na czystość i jakość powietrza. Wyodrębnił rośliny, które, poza tym, że produkują tlen, najskuteczniej oczyszczają powietrze z trujących związków, są naturalnym filtrem.

- W pomieszczeniu, w którym znajdują się rośliny, powietrze jest lepszej jakości. One dostarczają tlen i pochłaniają dwutlenek węgla, a już sześć roślin doniczkowych w pomieszczeniu obniża stężenie dwutlenku azotu o 1/3 - tłumaczy dr inż. Małgorzata Malik z Wydziału Biotechnologii i Ogrodnictwa Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Rośliny mają też zdolność oczyszczania powietrza z innych związków, takich jak: formaldehyd, benzen, toluen, ksylen czy trójchloroetylen. Poza tym zwiększają wilgotność powietrza, obniżają poziom bakterii i zarodników, są zaporą dla kurzu i tłumią hałas. Do zbawiennego wpływu zalicza się też łagodzenie stresu, zwiększanie tolerancji na ból i poprawę koncentracji.

Zanieczyszczenia najlepiej pochłaniają sansewierie, draceny, chryzantemy, skrzydłokwiat bukietowy, zamiokulkas, bluszcz pospolity, zielistka, epipremnum złociste czy filodendrony, aloes oraz palmy, np. daktylowiec.

- Łatwo można się w nie zaopatrzyć, bo to gatunki, które są dostępne w większości sklepów, w których sprzedaje się rośliny doniczkowe, m.in. w supermarketach czy centrach ogrodniczych - mówi dr inż. Malik.

Testują rośliny, by chronić dzieci

Przed obecnymi w pomieszczeniach zanieczyszczeniami postanowiła zabezpieczyć się para krakowskich architektów. Pomyśleli o roślinach, gdy na świecie miał pojawić się ich pierwszy synek

- Iwo. Od trzech lat na 50 mkw. testują w swoim mieszkaniu na os. Kolorowym rośliny, które oczyszczają powietrze i wyłapują zanieczyszczenia. Kamil Konarski i jego żona Anna kilka lat temu trafili na badania NASA i na początku zainwestowali w sansewierie, które umieścili w sypialni, bo produkują tlen w nocy.

Od 6 do 8 sansewierii potrafi wytworzyć tlen dla jednej dorosłej osoby. Im większa i wyższa roślina, tym lepiej, a im ich więcej w pomieszczeniu, tym korzystniej. Oprócz produkcji tlenu również doskonale czyszczą powietrze ze związków zawartych w smogu, zanieczyszczeń i chemii wytwarzanej przez sprzęt elektroniczny czy podczas gotowania.

- Urządzanie mieszkania, w którym powietrze będą oczyszczać rośliny, radzimy zacząć od sypialni, bo tu się regenerujemy. Dobrze jest przebywać choć przez 8 godzin w takim barze tlenowym - mówi Anna Tasarz-Konarska.

Małżeństwo w pokoju dziennym o wymiarach 4 na 5 metrów ma 48 innych roślin, wśród nich m.in. zielistkę, skrzydłokwiat, filodendrony, paprotki czy palmę. Automatycznie nawadniają je przy pomocy specjalnej pompy. To, że rośliny oczyszczają powietrze, krakowscy architekci już wiedzą. - Zastanawiamy się jednak, jak je wspomóc, by oczyszczały jeszcze skuteczniej - zaznacza Kamil Konarski.

Zieleń do wychwytywania zanieczyszczeń krakowscy architekci wykorzystali już w jednej z firm, w której projektowali wnętrza. Teraz chcą zabezpieczyć przed zanieczyszczeniem w pomieszczeniach nie tylko swoje dzieci, ale też innych małych krakowian. Konarscy chcieliby wyselekcjonowane przez NASA rośliny wykorzystać w krakowskich przedszkolach. Zamierzają tym pomysłem zainteresować władze Krakowa. Zwrócili się już do miejskiego radnego z Czyżyn. W magistracie usłyszeliśmy, że każdy sposób na ograniczenie wpływu smogu jest dobry, ale trzeba wziąć pod uwagę alergie dzieci na niektóre rośliny. - To decyzja dyrekcji szkół, które mogą dokonywać zakupów z funduszy placówki, uzgodnione z rodzicami - zaznacza Jan Machowski z magistratu.

Kamil Konarski mówi, że sami również próbują nawiązać kontakt z przedszkolem, do którego chodzi ich synek i przetestować tam oczyszczające właściwości roślin.

O tym, że w klasach, w których uczą się dzieci i młodzież, powietrze nie jest dobre, może świadczyć test radnego Łukasza Wantucha, który zbadał powietrze w jednym z przedszkoli przy ulicy Duchackiej. W środku było 269 jednostek PM10, czyli ponad 500 proc. normy. Radny kupił oczyszczacz dla tego przedszkola i apeluje do władz miasta o więcej takich urządzeń.

Rośliny całkowicie nie usuną smogu, ale znacznie poprawiają jakość powietrza, są tańsze, produkują tlen i mają wiele dobroczynnych właściwości, które sprzyjają nauce i zdrowiu. Kupując je, trzeba pamiętać o odpowiednim nasłonecznieniu i nawilżeniu - od tego zależy skuteczność roślin i ilość wyprodukowanego przez nie tlenu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski