BOCHNIA. Na ostatnim śniegu
"Od zawsze lubi czynnie spędzać czas, chodzi z Maćkiem latem na rower, spacery, wycieczki, zimą na sanki i narty. Skocznia była owocem jednego z takich spacerów. W budowę zaangażował się dziadek Maćka Migdała - pan Buczyn" - Anna Kocot relacjonuje początek sportowej przygody swego syna Wojtka.
Od samego początku w zabawie w skoki uczestniczył właśnie Wojtek Kocot, kolega Maćka Imiołka "od zawsze", a wkrótce dołączył Sebastian Rzepecki, kolega Maćków ze szkoły. - Chłopcy bawią się w "Małyszów" od trzech lat. Co sobota (jeżeli warunki pogodowe sprzyjają) odbywa się rozgrzewka, skoki próbne i konkurs. Dziadkowie trzymają pieczę nad stanem technicznym skoczni i nad bezpieczeństwem zawodników. Występują też w roli sędziów, trenerów i sponsorów, fundując słodkie nagrody dla wszystkich uczestników konkursów. Kiedy jest bardzo zimno, babcia Maćka Migdała przynosi herbatę w termosie, czasem kanapki, bo chłopcy potrafią na skoczni spędzać całe godziny.
W tym roku chłopcy postanowili rozegrać zawody pucharowe, wyniki każdych skoków są skrzętnie notowane, wyłaniani są zwycięzcy poszczególnych konkursów a punkty są zliczane do klasyfikacji ogólnej. - W sobotę pierwsze miejsce zajął, zdobywając 100 punktów Sebastian, drugie ex aequo Wojtek i Maciek Imiołek (po 80 punktów), najmniej szczęścia miał Maciek Migdał, któremu udało mu się zdobyć 55 punktów. - "Sytuacja punktowa w klasyfikacji ogólnej cały czas się zmienia, szanse na zwycięstwo mają wszyscy, w końcu trenują w jednej drużynie pod okiem tych samych fachowców" - oceniają kibice.
(PK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?