Mateusz Ligocki zajął trzecie miejsce w konkurencji snowcross we włoskiej miejscowości Valmalenco. To najwyższa pozycja polskiego snowboardzisty w zawodach Pucharu Świata w tym sezonie. Po raz ostatni Ligocki stawał na podium 13 września 2008 roku w argentyńskim Chapelco. Wczoraj miał ogromną satysfakcję, gdyż nie może darować wypowiedzi Piotrowi Nurowskiemu, który po słabym występie "Matysa", jego brata Michała i kuzynki Pauliny podczas igrzysk stwierdził, iż klan nie może liczyć na finansową pomoc z budżetu państwa. Snowboardzista na każdym kroku podkreśla, że swoimi wynikami udowodni prezesowi PKOl jak bardzo się pomylił. Na razie realizuje swój plan zaskakująco dobrze. Tydzień temu wygrał rywalizację w Pucharze Europy w czeskich Rejdicach, a następnie jako jedyny Polak zakwalifikował się do finałowych zawodów PŚ we włoskich Alpach (z 29. miejsca, odpadli reprezentujący AZS AWF Kraków Zakopane Maciej Jodko - 43. i Marcin Bocian - 56.) i na tym nie poprzestał. W dwóch pierwszych wyścigach wczorajszych zawodów awansował dzięki wywrotkom rywali. Dopiero w półfinale pokazał lwi pazur, wyprzedzając drugiego w stawce Amerykanina Aleksa Deibolda tuż przed metą. W finale zajął trzecią lokatę, zwyciężył Australijczyk Alex Pullin przed Austriakiem Mario Fuchsem.
- Udowodniłem, że w sporcie wszystko jest możliwe. Po igrzyskach szef PKOl był zdenerwowany, ale pewnie teraz żałuje swoich słów - skomentował. Kilka dni wcześniej ujawnił nam, że otrzymał propozycję startu w obcych barwach. - Nie powiedziałem ani tak, ani nie. Na razie startuję dla Polski i czekam na rozwój wypadków - powiedział Ligocki.
(KRZYK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?