MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjska ruletka katyńska

Redakcja
Dla zachodniej opinii publicznej od czasu Norymbergi sprawa Katynia była jasna Fot. archiwum
Dla zachodniej opinii publicznej od czasu Norymbergi sprawa Katynia była jasna Fot. archiwum
KRAKOWSKI ODDZIAŁ IPN I "DZIENNIK POLSKI" PRZYPOMINAJĄ. Rosyjska ruletka jest grą ryzykowną. Mimo to Rosjanie zagrali w nią w Norymberdze, zgłaszając na wokandę sprawę katyńską. Nie wygrali tej gry, bo nie udało się udowodnić Niemcom sprawstwa zbrodni, ale też nie przegrali, bo sami nie zostali oskarżeni. Nie było takiej możliwości - to oni byli sędziami. Sowiecka komisja

Dla zachodniej opinii publicznej od czasu Norymbergi sprawa Katynia była jasna Fot. archiwum

1940-1946 * Rosjanie chcieli wprowadzić zbrodnię katyńską na wokandę w procesie norymberskim * Wcześniej oskarżyli o nią niemców * Musieli więc zachowywać się konsekwentnie

Dlaczego Rosjanie zdecydowali się na ten z pozoru samobójczy krok? Nie mieli wyjścia - musieli dalej brnąć w kłamstwo o "podłym faszystowskim oszczerstwie". Zbrodnia była zbyt wielka i niepostawienie jej na wokandzie w Norymberdze przez Sowietów byłoby co najmniej dziwne i wzmacniałoby wątpliwości, potwierdzając tym samym rzeczywistą wersję wydarzeń - propagandowo wygodną dla Niemców. Co więcej, zgodnie z podpisaną w październiku 1943 r. w Moskwie "Deklaracją o okrucieństwach" zbrodniarze mieli być sądzeni "przez narody, które padły ofiarą ich przemocy", a więc w przypadku Katynia, przez polskie sądy. Możliwość skazania przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy Göringa czy Keitla za zbrodnię katyńską w ówczesnej sytuacji w zasadzie zamknęłaby sprawę, bo trudno sobie wyobrazić, żeby jakikolwiek sąd krajowy podważył decyzję MTW.

Pomysł był sprytny i nawet mógł się udać - zabicie polskich oficerów przez Niemców było przecież bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę niemiecki zamiar wyniszczenia polskich elit. Należało więc przygotować szczegółowy plan tej mistyfikacji, przeprowadzić śledztwo, spreparować i uwiarygodnić dowody, znaleźć rzekomych sprawców.

Jesienią 1943 r. władze sowieckie powołały Specjalną Komisję, mającą zająć się "okolicznościami rozstrzelania przez niemieckich najeźdźców faszystowskich w lesie katyńskim jeńców wojennych- oficerów polskich". Nie zabrakło w niej znanych osobistości - na jej czele stanął członek Sowieckiej Akademii Nauk, prof. Burdenko, ale również pisarz Aleksy Tołstoj i metropolita Kijowa Mikołaj. Komisja jednoznacznie stwierdziła, iż mordu na polskich oficerach dokonała niemiecka jednostka: sztab 537. batalion roboczy, na czele którego stał pułkownik "Arnes".

Nieoczekiwana zmiana akcji

18 października 1945 r. do Trybunału wpłynął sowiecki akt oskarżenia o zamordowanie 11 tys. polskich oficerów we wrześniu 1941 w lesie katyńskim, a 14 lutego 1946 r. prokurator sowiecki Jurij Pokrowski przedstawił Trybunałowi akt oskarżenia, oparty na badaniach Specjalnej Komisji. Powtórzył, iż sprawcami zbrodni byli żołnierze Wehrmachtu pod dowództwem Arnesa, Hotta i Rexa. Właśnie ta informacja miała zniszczyć skrupulatnie przygotowany plan sowiecki...

Kilka dni później informacja o wystąpieniu prokuratora Pokrowskiego trafiła do amerykańskiej gazety wydawanej po niemiecku "Neue Zeitung", a za jej pośrednictwem do porucznika Reinharda von Eichborna. W latach 1940-1943 był on specjalistą w zakresie łączności w sztabie Grupy Armii "Mitte" na froncie wschodnim. Sztab, w którym stacjonował, mieścił się 4 km od miejsca zbrodni. Tyle że jednostka, którą Rosjanie oskarżyli o wymordowanie polskich oficerów, była jednostką łączności, na czele której stał pułkownik Friedrich Ahrens (a nie Arnes, jak podali Rosjanie), a jego zastępcą był porucznik Hodt (a nie Hott). Eichborn był oburzony oskarżeniami i zdecydowany działać, choć miał świadomość, czym mogło skończyć się zeznawanie sprzeczne z sowiecką wersją wydarzeń. W Bawarii roiło się od sowieckich agentów, dlatego Eichborn rozpoczął swoją działalność od złożenia u notariusza zaprzysiężonego oświadczenia na temat działalności swojego pułku pod Smoleńskiem w 1941 r. i natychmiast nawiązał kontakt z norymberskimi prawnikami. Dlaczego to robił? W czasie zeznań powiedział: Właśnie mnie jako Ślązakowi [ur. we Wrocławiu] nie mogło być obojętne to, że po tych wszystkich zbrodniach, jakich my Niemcy dopuściliśmy się na Polakach, jeszcze i ta stanąć miała na drodze do pojednania obydwu sąsiadujących ze sobą narodów.

Komisja kontra świadkowie

Eichborn odszukał żyjących żołnierzy ze swojego batalionu, ale przede wszystkim odnalazł "głównego oskarżonego" płk Ahrensa, który zgodził się zeznawać w Norymberdze. Zanim to się jednak stało, jego rodzinę przewieziono w bezpieczne miejsce, a więc do sektora Berlina znajdującego się pod amerykańską okupacją.

Pojawienie się niemieckich świadków w sprawie katyńskiej odwróciło bieg wydarzeń. Sowieccy prokuratorzy zdawali sobie sprawę, że nie mogą dopuścić do ich publicznego przesłuchania, gdyż wtedy zeznania znalazłyby się w stenogramach, potem w prasie, a co za tym idzie, stałyby się znane szerokiej opinii publicznej. 4 miesiące trwały dyskusje między prawnikami sowieckimi i zachodnimi. Ich szczegółowa treść pewnie na zawsze pozostanie tajemnicą. O prawo do powołania świadków walczyli również niemieccy obrońcy, którzy szukając dowodów przeciwko Sowietom, zwrócili się również z prośbą o pomoc do gen. Władysława Andersa. Obrońcy niemieccy słusznie sądzili, że władze polskie na uchodźstwie posiadają dokumenty, mogące pomóc w sprawie katyńskiej. Gen. Anders nie mógł poufnie współpracować z "obrońcami niemieckich przestępców wojennych", dlatego też nadał tej sprawie bieg oficjalny, wysyłając kopię listów do głównej kwatery wojsk amerykańskich, z zapewnieniem, że gotów jest drogą oficjalną przekazać wszystkie materiały katyńskie Trybunałowi. Na to pismo nie otrzymał już żadnej odpowiedzi.

1 lipca 1946 roku rozpoczęły się przesłuchania świadków. Strona sowiecka powołała trzech profesorów: Prozorowskiego - członka komisji Burdenki, Markowa - bułgarskiego lekarza sądowego, który był członkiem międzynarodowej komisji badającej sprawę katyńską, ale powołanej z inicjatywy Niemców oraz profesora astronomii - Bazylewskiego, który w czasie okupacji niemieckiej był wiceburmistrzem Smoleńska. Niemcy powołali m.in. płk. Ahrensa i por. Eichborna. W toku przesłuchań obrońcom niemieckim udało się obalić argumenty strony sowieckiej i podważyć wiarygodność jej świadków. Co więcej, wykazano, jak wielką mistyfikacją był raport sowieckiej komisji specjalnej.

Katyń znika z aktu oskarżenia

W wyroku Trybunału z 30 września i 1 października 1946 roku oskarżenie katyńskie zostało całkowicie pominięte, a więc żadnego z oskarżonych niemieckich nie obciążono winą za zbrodnię katyńską. Trybunał norymberski z wielu powodów nie mógł i nie chciał sformułować oskarżenia wobec Sowietów. Ale dla opinii publicznej sprawa była dość oczywista: jeśli mordu w Katyniu dokonano wiosną 1940 r., a nie jesienią 1941 (jak utrzymywali Rosjanie), to nie mógł być dziełem Niemców, a więc musieli dokonać go Sowieci. Brak orzeczenia winy w sprawie katyńskiej skupiał jak w soczewce sytuację międzynarodową Polski i ostrożność zachodnich aliantów wobec ZSRR. Rząd polski na uchodźstwie nie był w stanie nic zrobić, a jego publikacje w sprawie Katynia Roman Rudenko, główny oskarżyciel sowiecki nazwał "faszystowskim świstkiem".
Dla zachodniej opinii publicznej od czasu Norymbergi sprawa Katynia była jasna. Dla większości Polaków, mimo propagandy komunistycznej, odpowiedzialność za tę zbrodnie była również oczywista. Jedynie w Rosji nadal pojawiają się sprzeczne z prawdą publikacje - zarówno w prasie codziennej, jak i w czasopismach historycznych. Z badań wynika, że 19% Rosjan uważa, że zbrodni dokonały władze sowieckie, a aż 28 proc. uważa, że Niemcy.

Joanna Lubecka,

Historyk, pracuje w IPN w Krakowie i Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. J. Tischnera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski