Marzena Rogozik
Rozpoczęła się akcja zbierania podpisów pod apelem o usunięcie rowerów wodnych z Zalewu Nowohuckiego. Z tą inicjatywą wyszło stowarzyszenie Klub Złote Łabędzie.
Swe poparcie dla tej akcji wyraziło w ciągu kilku dni ponad 50 mieszkańców Nowej Huty, Krakowa i turystów spoza miasta wypoczywających nad zalewem. - Kontakt mieszkańców, zwłaszcza dzieci z naturą, bez zbędnych atrakcji to jest nad zalewem najważniejsze - mówi Piotr Ronduda założyciel klubu i właściciel baru nad zalewem.
Zapewnia, że widział, jak osoby korzystające z rowerów wodnych ganiają łabędzie, a ptaki ze strachu odlatują. Pokazuje też apele mieszkańców, którzy wpisali się do udostępnionej nad zalewem księgi. „Wyrażamy stanowcze „nie” dla sprzętu, który niszczy środowisko” - pisze Jerzy Król z os. Strusia.
Przeciwko rowerom wodnym występuje także część wędkarzy. - Wędkuję tu od 20 lat i często młodzież na rowerach robi nam na złość - opowiada Włodzimierz Wojas, wędkarz z Nowej Huty. Podkreśla jednak, że takie sytuacje zdarzały się lata temu, w ostatnim roku ich nie zauważył.
Rowery wodne nad Zalewem Nowohuckim pojawiły się w ubiegłym roku, po latach przerwy. Obecny właściciel tej atrakcji dysponuje sześcioma rowerami i dwoma kajakami. Wypożycza je tylko w wakacje. Zapewnia, że jego działalność nie jest komercyjna i nastawiona na zarabianie, lecz ma przywrócić tradycję sprzed lat. - W latach 70. i 80. na zalewie pływało blisko 80 rowerów wodnych - przypomina Tomasz Gabryś właściciel „Ciuchcia Tomek” strefy atrakcji nad zalewem. - Wtedy także po zalewie pływały łabędzie i nikomu to nie przeszkadzało - wyjaśnia.
Podkreśla, że z jego atrakcji korzystają rodziny i dzieci, które nie mają funduszy na dalekie wycieczki, a w ramach rehabilitacji także osoby niepełnosprawne. W tym miesiącu Teatr Łaźnia Nowa miał przeprowadzić słuchowisko o historii Nowej Huty, właśnie pływając rowerami po zalewie. Pomysł został wycofany, bo właścicielowi wodnych atrakcji w tym roku urzędnicy nie wznowili pozwolenia, jakie uzyskał w magistracie rok temu. Jak tłumaczy, stało się to po interwencji Klubu Złote Łabędzie.
Właściciel przekonuje też, że urządzenia nie płoszą zwierząt, nie hałasują, bo nie mają silników i nie są uciążliwe dla wypoczywających nad zalewem.
Tego samego zdania jest przewodniczący Rady Dzielnicy XVI Andrzej Buczkowski. - Rowery nikomu nie przeszkadzają od lat. Wpisują się w krajobraz zalewu. On powinien wrócić do pierwotnej formy i służyć odpoczynkowi mieszkańców - przekonuje przewodniczący „szesnastki”.
Jeden z nowohuckich ornitologów twierdzi, że łabędzie na tym zbiorniku są oswojone i nie boją się ludzi. Tłumaczy również, że zagrożenie mogą stanowić dla nich nieodpowiedzialni ludzie, którzy straszą zwierzęta z premedytacją, by je przepłoszyć. - Gdy ptaki cały dzień uciekają przed ludźmi, nie mają potem siły uciec przed prawdziwym drapieżnikiem - mówi Katarzyna Groblewska z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Przedstawiciele towarzystwa proponują kompromisowe rozwiązanie dla miłośników ptaków oraz amatorów atrakcji wodnych. - Rowery mogą płoszyć ptaki, ale nie są dla nich dużym zagrożeniem - wyjaśnia Tomasz Wilk z małopolskiego oddziału TOP. - Można kompromisowo wyłączyć część zbiornika dla łabędzi i kaczek (np. przy wyspie) i dokładnie oznaczyć, że w tym rejonie nie można pływać rowerami, ani kajakami - sugeruje Tomasz Wilk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?