Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozbój za puszkę piwa

Redakcja
Jeden ze sprawców napadu zasnął na wersalce, na ganku domu, gdzie doszło do szarpaniny. Zatrzymała go policja. Tak jak dwójkę napadniętych braci, których w ciemnościach funkcjonariusze uznali za napastników.

FRYCOWA. W niedzielę wieczorem we Frycowej (gmina Nawojowa) czterech bandytów wtargnęło do jednego z domów w przysiółku Zawodzie i zaskoczyło trzech mieszkających w nim braci. Jeden z nich został pobity. Policja zatrzymała do wytrzeźwienia jednego z napastników, który zasnął w ganku na wersalce. Pozostałym udało się uciec. Bandyci ukradli radio oraz dwie puszki piwa.

Dwaj policjanci patrolujący Nowy Sącz otrzymali o godz. 21.50 informacje od dyżurnego, aby jechali do Frycowej, gdzie najprawdopodobniej doszło do napadu.

- Z telefonicznego zgłoszenia wynikało, że czterech mężczyzn wtargnęło na prywatną posesję i po wyważeniu drzwi pobiło mieszkańców - powiedziała wczoraj "Dziennikowi" asp. sztab. Beata Frohlich, rzecznik prasowy sądeckiej policji. - Dyżurny ostrzegł funkcjonariuszy, że napastnicy mogą być nadal w budynku i mogą być agresywni.

- Uprzedził też, że w domu jest ciemno, bo bandyci odcięli prąd - kończy Beata Frohlich.

Dom do którego dostali się napastnicy znajduje się w osiedlu Zawodzie. Mieszkają w nim trzej bracia. W budynku nie ma telefonu. Wczoraj we Frycowej większość mieszkańców pracowało w polach. Mało kto słyszał o zdarzeniach, które rozegrały się w niedzielę wieczorem.

- Sama o tym dowiedziałam się dzisiaj rano - mówi jedna z sąsiadek. - Powiedziała mi o tym córka. To do niej przybiegł jeden z braci, by wezwać pomoc. Córka mówiła, że sąsiad, któremu udało się uciec przez okno, przybiegł do niej na bosaka. Był bardzo zdenerwowany i roztrzęsiony. Ja z mężem o niczym nie wiedziałam. Ponoć jednego napastnika policja ujęła na ganku, reszta uciekła.

- Było może kilka minut po godz. 21 - opowiada jeden z napadniętych. - Ja już leżałem w łóżku. Bracia też kładli się spać. W pewnym momencie zaczęły ujadać psy. Starszy brat wyszedł przed dom, zobaczyć, co się dzieje. Słyszał, jak by ktoś szedł drogą. Wrócił do domu i miał się położyć, gdy do domu wtargnęli jacyś ludzie. Nagle zgasło światło. Brat zauważył, że jeden z bandytów doskoczył do mnie. Zaczął mnie szarpać za koszulę i krzyczeć "Co tu robiła policja". Bratu udało się wyskoczyć przez okno i pobiec po pomoc. Chciałem tą samą drogą wymknąć się z domu, ale mi się nie udało. Napastnik uderzył mnie w twarz i chyba czymś twardym w głowę. Uciekłem na strych, gdzie śpi trzeci brat. Sprawcy nie mogli tam wejść, bo schody zastawia lodówka, więc wrócili do pokoju. Zabrali radio i dwa piwa.

Policjanci pojawili się na miejscu w kilka minut po otrzymaniu informacji. Weszli do domu. Świecili sobie latarkami.

- Policjanci wiedzieli, że w domu mogą być napastnicy. Mężczyzna, który wezwał pomoc, przekazał im, że bracia najprawdopodobniej uciekli - dodaje Beata Frohlich. - Gdy weszli do budynku, na ganku zauważyli mężczyznę leżącego na wersalce. Nie reagował na ich polecenia. Jeden z policjantów wyprowadził go z domu. Okazał się, że był to jeden z napastników, w dodatku nietrzeźwy. Drugi z policjantów przeszukiwał wnętrze domu. W pewnym momencie z jednego z pomieszczeń wybiegł mężczyzna, który nie zareagował na polecenia policjantów i usiłował uciec przez okno. Doszło do szarpaniny, w trakcie której jeden z policjantów został uderzony. Funkcjonariusze zatrzymali w domu dwóch mężczyzn.

Kiedy naprawiono bezpieczniki i gdy w domu zaświeciło się światło okazało się, że wśród zatrzymanych w ciemnościach osób jest dwóch napadniętych braci.

(MIGA)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski