Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozczarowanie w Libiążu

BK
- Co tu dużo tłumaczyć, byliśmy gorsi od Beskidu i przegraliśmy - stwierdził trener Janiny Wojciech Skrzypek po niedzielnym występie swoich podopiecznych przeciwko drużynie z Andrychowa (0-2).

Łukasz Hejnowski (z prawej) był jednym z dwóch zawodników Janiny, którzy stanęli na wysokości zadania w konfrontacji z Beskidem Andrychów. Fot. Grzegorz Sroka

III LIGA PIŁKARSKA. Janina przegrała z Beskidem Andrychów, bo była gorsza

Rozczarowanie w Libiążu. Wprawdzie spodziewano się, że potyczka z Beskidem nie będzie dla Janiny łatwa, ale - mimo wszystko - liczono na wygraną. Oczekiwania były tym większe, że przypadku wygranej Janina skróciłaby dystans do prowadzącej w tabeli III ligi małopolsko-świętokrzyskiej Garbarni Kraków.

Pierwsze minuty pokazały, że jest to realny plan. Na dzień dobry pod bramką Beskidu było kilka razy gorąco, ale trzeba przyznać, że andrychowianie nie pozostawali dłużni.

Być może spotkanie potoczyłoby się dla gospodarzy inaczej, gdyby zaraz na początku meczu lepiej zachowali się Piotr Witoń z Jakubem Snadnym. - Nie wiem, czy dzień wcześniej zapatrzyli się Barcelonę z Realem, ale gdyby wybrali najprostsze rozwiązanie byłoby lepiej - żałował szkoleniowiec Janiny.

Libiąscy napastnicy nie byli w niedzielę najlepiej dysponowani, a na pewno nie był to dzień Witonia, który miał przynajmniej trzy dogodne okazje. Ta z początku drugiej połowy, gdy zaprzepaścił szansę na wyrównanie, pewnie będzie mu się jeszcze jakiś czas śnić po nocach.

Trudno mieć pretensje tylko do linii ofensywnych, bo w tyłach też przydarzyły się Janinie wpadki. Tak było przy pierwszym golu dla Beskidu, gdy błędu nie ustrzegł się Tevin Ojirogbe, ale trener Skrzypek ma pretensje nie tylko do niego. - Tevin nie powiedział, że dalej dokucza mu uraz pachwiny, co miało swoje znaczenie przy stracie gola, ale w tych okolicznościach cała defensywa się nie popisała, dopuszczając do tej sytuacji - ocenia opiekun libiąskiej drużyny.

Podobnie było przy drugim golu dla Beskidu, gdy zawodnik gości znów miał w polu karnym zbyt wiele swobody i mógł oddać celny strzał z bezpośredniej bliskości. W końcówce po korektach w składzie libiążanie postawili wszystko na jedną kartę, ale losów meczu nie byli w stanie odwrócić.

Tym samym gospodarzom przyszło pogodzić się z udanym rewanżem rywali. Przypomnijmy, że jesienią w Andrychowie górą była Janina, zwyciężając 3-2.

Trener Skrzypek był mocno zawiedziony porażką i postawą drużyny. - Jeśli brakuje umiejętności, to trzeba zostawić na boisku zdrowie i serce. Tego zabrakło w naszym zespole. Pod tym względem determinacji rywale na pewno nas przewyższali. Co ciekawe, potrafili się sprężyć i pokazać charakter w poprzednich meczach, gdy jeszcze przeszkadzali nam sędziowie. Tutaj, gdy akurat do sędziowania nie można było mieć większych zastrzeżeń, chyba poczuli się za pewnie, sądząc, że jest kwestią czasu, kiedy przechylą szalę na swoją stronę. Na wysokości zadania stanął jedynie Łukasz Hejnowski, nie mam również zastrzeżeń do Dawida Stambuły w bramce. Nie ma co ukrywać, że nie mamy w składzie zawodników o nie wiadomo, jakich umiejętnościach. Mamy rzemieślników, którzy jednak chcąc coś osiągnąć, muszą pokazać solidne rzemiosło - dodaje trener Skrzypek.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski