Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozejm między okopami

Paweł Stachnik
Wigilia 1914 na froncie zachodnim, rycina z epoki
Wigilia 1914 na froncie zachodnim, rycina z epoki Archiwum
24 grudnia 1914. Na froncie zachodnim dochodzi do spontanicznego zawieszenia broni. Żołnierze wychodzą z okopów i bratają się ze sobą.

24grudnia 1914 r. na odcinku frontu pod Ypres w Belgii, w mroźną, ale piękną księżycową noc, do siedzących w okopach brytyjskich żołnierzy dobiegły dźwięki kolędy. „Cicha noc” („Stille Nacht”) śpiewali ich niemieccy przeciwnicy zajmujący okopy po drugiej stronie ziemi niczyjej. Zaskoczeni Anglicy ze zdumieniem wsłuchiwali się w piękną melodię kolędy, dostrzegli też, że niemieckie okopy są oświetlone, a przed nimi wystawiono kilka choinek ozdobionych palącymi się świeczkami.

Początkowo Brytyjczycy spodziewali się jakiejś pułapki ze strony Hunów, jak powszechnie nazywano wówczas Niemców. Ale gdy mijały chwile, a nic złego się nie działo, fizylierzy walijscy sami zaczęli śpiewać „Cichą noc” („Silent night”). Słysząc to Niemcy wyszli z okopów i powoli ruszyli w stronę brytyjskich pozycji. Fizylierzy ruszyli im naprzeciw i żołnierze obu walczących stron zaczęli się bratać, ściskać i wymieniać drobnymi upominkami pośrodku ziemi niczyjej. Tak zaczęło się nieformalne aliancko-niemieckie zawieszenie broni w święta 1914 r. na froncie zachodnim. To wyjątkowe wydarzenie nazwano później rozejmem bożonarodzeniowym.

Do spontanicznego przerwania walk i fraternizowania się żołnierzy dochodziło też na innych odcinkach frontu. Szeregowy William Quinton wspominał, że w pewnym momencie w niemieckich okopach ktoś zaczął śpiewać po angielsku pieśń „Anne Laurie”. „Angielszczyzna śpiewaka była idealna, oczarował nas zupełnie. Wśród idealnej ciszy brzmiał głos tego nieznanego śpiewaka. Wydawało nam się, że wojna się nagle skończyła! Skończyła, by przysłuchiwać się tej pieśni śpiewanej przez wroga. Obie strony słuchały w idealnej ciszy, a gdy przebrzmiały ostatnie słowa z naszych okopów rozległa się spontaniczna burza oklasków”.

Na środku rozdzielającej linie okopów ziemi niczyjej walczący dotychczas na śmierć i życie żołnierze obejmowali się, rozmawiali, składali sobie życzenia. Wymieniano się papierosami, trunkami, jedzeniem i gazetami. Do notesów wpisywano swoje adresy.

Kapral John Ferguson wspominał: „Rozmawialiśmy, jakbyśmy znali się od lat. Staliśmy przed niemieckimi zasiekami z drutu kolczastego; otaczali nas Niemcy. Cóż za widok - grupki Niemców i Brytyjczyków utworzyły się na prawie całej długości naszego frontu!”. Żołnierze szybko doszli do porozumienia i uzgodnili, że na czas świąt wymiana ognia zostanie wstrzymana.

W następnych dniach zawieszenie broni wykorzystano do zebrania zabitych z ziemi niczyjej i pogrzebania ich. „Dokładnie o 9 z okopów wspiął się niemiecki oddział grzebalny z łopatami i kilofami na ramionach. Przeszli około 10 kroków i w naszym kierunku i czekali. Szybki rozkaz dowódcy naszej kompanii i wkrótce wyszedł i nasz oddział” - pisał szer. Quinton. Żołnierze obu stron uczestniczyli w pogrzebach poległych, wspólnie modlono się, recytowano fragmenty Biblii i śpiewano pieśni religijne. W co najmniej jednym przypadku poległych Brytyjczyków i Niemców pochowano we wspólnym grobie.

Po pogrzebach kontynuowano spotkania i rozmowy. Do szeregowych i podoficerów dołączyli oficerowie. Pod Ypres ich delegacje wymieniły się prezentami: Niemcy przekazali Brytyjczykom beczkę piwa, ci zaś odwdzięczyli się puddingiem śliwkowym.

Pod Armentieres Anglicy i Niemcy rozegrali - mimo zimowej aury - mecz piłki nożnej. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem Niemców 3-2. Grę przerwano po tym, jak piłka przebiła się na drucie kolczastym wystającym z ziemi. Do aktów fraternizacji dochodziło na odcinkach frontu zajmowanych przez Brytyjczyków, Francuzów, Belgów, a nawet Hindusów.

Rozejm trwał zwykle do rana drugiego dnia świąt. Oddawano wtedy kilka ostrzegawczych strzałów, które oznaczały powrót do normalnych działań wojennych. W innych miejscach zawieszenie broni przetrwało nawet do początków stycznia.

Informacja o nim dotarła do dowództw z niejakim opóźnieniem i wywołała niezadowolenie. Zakazano bratania się z Niemcami, niektóre jednostki przeniesiono na inne odcinki frontu. By uniemożliwić spotkania na ziemi niczyjej, artylerii nakazano okładanie ogniem tych odcinków, na których zaobserwowano próby fraternizacji. Gdzie indziej do wychodzących z okopów żołnierzy przeciwnika strzelali snajperzy.

W następnym roku wojny, po zaciętych i krwawych walkach toczonych w 1915 r., w tym użyciu gazów bojowych, do świątecznego rozejmu nie doszło. Ostatni żyjący uczestnik rozejmu bożonarodzeniowego z 1914 r., Szkot Alfred Anderson zmarł 21 listopada 2005 r. w wieku 109 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski