Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozety, bordiury, intarsje

Redakcja
Fot. Waldemar Bałda
Fot. Waldemar Bałda
Czy stolarz może być artystą? - pytanie tak retoryczne, że odpowiedź nań wydaje się oczywistą. A czy artystą może być ktoś, kto zajmuje się posadzkami? W Głuchowie pod Łańcutem przekonują, że jak najbardziej...

Fot. Waldemar Bałda

Każde zlecenie traktowane jest w Głuchowie z jednakową atencją. - Bo ja kocham drewno - mówi Wacław Mac

Wacław Mac zaczynał od stolarstwa. Pracował w Pracowniach Konserwacji Zabytków, wyjeżdżał na kontrakty za granicę - między innymi zaliczył sławny w środowisku konserwatorskim Carycyn w Rosji - i zbierał doświadczenia. Najpierw dla siebie, żeby wiedzieć i umieć więcej, dopiero później zaczął myśleć o działalności na własny rachunek. W końcu zebrało się ponad 20 lat roboty przy nietypowych parkietach. Zarówno tworzonych od zera jak i rekonstruowanych, odnawianych, uzupełnianych.
O nich potrafi mówić godzinami. Bo widzi w nim same zalety: to znakomity izolator cieplny i akustyczny, niezmiernie ważny element dekoratorski, środek do nadawania wnętrzu indywidualnego charakteru, temperatury i - jak trzeba - zmiany proporcji oraz podziału. A przy tym materiał o tzw. cieple własnym - pozytywnie wpływający dotykiem na samopoczucie człowieka.
Ale zwykły parkiet to dla niego za mało. Ciekawe są dopiero utrudnienia. Jak ta rozeta w sali balowej restaurowanego pałacu Dzieduszyckich w Zarzeczu pod Jarosławiem: 56 metrów kwadratowych powierzchni, z czeczotką w środku. Intarsje, bordiury, tafle - powtarzające się i uzupełniające, decora, mozaiki.
I drewno: tyle w ofercie, ile w rejestrach gatunków. Dąb zwykły, dąb czarny i czerwony, akacja, jawor, jesion, wiąz - ale i wszystko, co wyrosło na świecie, i co da się sprowadzić: sapela, teak, badi (inaczej bilinga, czyli złocisty mahoń), jatoba, acajou, doussie, wenge, iroko, padouk, mahoń, heban. Propozycji tak wiele, że aż rzutuje to na sprawy całkiem innej proweniencji. - W tej branży mamy problemy z pracownikami - przyznaje Mac. - Nie ma szans na łatwe zdobycie fachowca. Dwa lata minimum trwa uczenie się samych gatunków drewna, różnic w twardości... A ci wyszkoleni lubią szybko uciekać.
Na liście realizacji ma wiele mówiące historykom sztuki obiekty: zamek w Krasiczynie, pałac Pokutyńskich w Krakowie, pałac w Zarzeczu, Wadowice, Bibliotekę Uniwersytetu Warszawskiego, Ambasadę Rosji w Tallinie, Pałac Biskupi w Koszycach, Muzeum Sztuki Intarsji w Łodzi. Są też prywatne adresy: choć nie jest to tania usługa, do firmy zgłasza się wielu klientów, zainteresowanych posiadaniem w domu wysmakowanych, oryginalnych posadzek.
Każde zlecenie traktowane jest w Głuchowie z jednakową atencją. - Bo ja kocham drewno - mówi Wacław Mac. - Zawsze miałem ciągoty do pracy w drewnie. Już w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych w Sędziszowie Małopolskim drewno mnie kusiło. Robiłem intarsje, łączyłem je z metalem. A sztampa mnie nudzi. I to nie jest wcale złe, bo dzięki temu firma ma klientów. Takich, którzy nie chcą tego, co mają wszyscy, jest - na moje szczęście - więcej.
Upodobania do nietypowych rozwiązań mają też klienci z obiecującego kierunku: Arabowie. Z tamtej części świata wielokrotnie zwracano się do Głuchowa z propozycjami. Prace prezentowane były na wystawach w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich (Dubaju). Sam z konieczności stał się też projektantem: kiedy wchodzi do pustego pomieszczenia, które ma wypełnić jego posadzka, od razu jest w stanie podać optymalną wielkość tafli parkietowych, które ocieplą wnętrze. Ale nie ma też oporów przed współpracą z architektami wnętrz: dobrego pomysłu nie wolno zmarnować, dobry pomysł musi być zrealizowany. Przecież ludzi trzeba słuchać; w końcu pracuje się dla nich, dla ich zadowolenia. Oni muszą czuć się dobrze w pomieszczeniu, do którego przyłożył rękę; a jak się będą czuć dobrze - staną się najlepszymi reklamodawcami...
O wyjątkowości firmy najlepiej świadczy trudność z określeniem wielkości produkcji. Branża drewniana - więc wypadałoby podawać tony przerobionego surowca, gotowych produktów, a tymczasem... - W tonach to jest bardzo mało - zdradza. - Ręczna robota, wysoki stopień trudności. Przygotowanie rozety trwa kilka miesięcy.
Usługi firmy spod Łańcuta obejmują montaż i wykończenie. To ostatnie - w zależności od rodzaju podłogi może być lakierowaniem, olejowaniem, woskowaniem. A ceny? Jak w przypadku każdego dzieła sztuki: do indywidualnego negocjowania...
Waldemar Bałda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski