Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa Kroniki. Mieszkańcom Czyżyn coś się od miasta należy

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Fot. Michał Gąciarz
Zieleń. O przełomie w sprawie drzew na os. Avia i planie wykupu działki od dewelopera rozmawiamy z ANNĄ CIOCH, założycielką stowarzyszenia Wspólne Czyżyny i jedną z liderek akcji obrony zieleni.

- Urząd Miasta chce wykupić od dewelopera działkę, na której rośnie 51 drzew. Tę zieleń inwestor planował wyciąć pod rozbudowę os. Avia. Prosiliście go, walczyliście w sądzie, próbowaliście wypracować kompromis. Ale takiego scenariusza chyba nikt nie przewidywał...

- Opcja wykupu działki przez miasto, co oznaczałoby, że zostanie ona zielona, to więcej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Mieszkańcom, zwłaszcza os. Dywizjonu 303 sąsiadującego z tą działką, Radzie Dzielnicy XIV i Spółdzielni Mieszkaniowej Czyżyny bardzo leży na sercu los drzew, a to rozwiązanie pewnie już na stałe zabezpieczyłoby ten teren przed zabudową. Nie musielibyśmy się martwić, że Budimex zmieni zdanie albo sprzeda ten teren komuś innemu. Poza tym, kupując tę działkę, władze miasta pokażą, że zdają sobie sprawę z tego, jak mocno północne Czyżyny zostały obciążone tą ogromną inwestycją. Dałyby jasny sygnał: „Dość zabudowy w tym rejonie”. Na to warto przeznaczyć publiczne pieniądze.

- No właśnie - publiczne. Nie obawia się Pani, że zostanie to źle odebrane przez resztę krakowian np. jako marnotrawstwo?

- Biorąc pod uwagę wszystkie problemy zabudowywanych Czyżyn, mogę powiedzieć z całą pewnością, że mieszkańcom tej dzielnicy coś się od miasta należy. Urzędnicy wydawali liczne zgody na zabudowę, których konsekwencje wszyscy będziemy musieli znosić przez kolejne lata. Będziemy się borykać z problemami z infrastrukturą drogową, społeczną, paraliżem komunikacyjnym, a przede wszystkim brakiem zieleni. Jeżeli magistrat odpowiednio wcześnie nie był w stanie zareagować i zablokować kolejnych inwestycji choćby planem zagospodarowania, to zrozumiałym jest, że musi ponieść koszty tych decyzji. Mimo wszystko nie uważam tego rozwiązania za idealny finał tej sprawy.

- Dlaczego?

- Bo jestem przekonana, że prywatni właściciele terenów, deweloperzy powinni umieć porozumieć się z resztą mieszkańców, mieć w sobie podstawową wrażliwość na wspólne dobro. Najlepiej byłoby, gdybyśmy mogli rozwiązać ten konflikt na drodze negocjacji, a nie zakupu i sprzedaży. Wolałabym, by Budimex oka- zał się wrażliwym na dobro społeczne deweloperem i z własnej inicjatywy ograniczył swe plany inwestycyjne, świadomy tego co już w Czyżynach wybudował. Ale skoro tak się nie dało, lepiej, by miasto wykupiło działkę.

- Nie boi się Pani, że deweloper poda zbyt wysoką cenę i miasto się na nią nie zgodzi?

- Myślę, że skoro Budimex wykazał zainteresowanie taką ofertą, to znaczy, że z jakichś powodów jest już zmęczony przedłużającym się konfliktem i chce szybko go zakończyć. Liczę więc, że nie będzie windował ceny. Zresztą Budimex dostał zielone światło na wycinkę części drzew, gdy weszła w życie nowelizacja ustawy o ochronie przyrody, a jednak tego nie zrobił. To gest dobrej woli. Potem zaproponował zmniejszenie liczby budynków i stworzenie ogólnodostępnego terenu zielonego, ale nie zgodził się na obniżenie wysokości bloków, by nie zasłaniały widoku sąsiadom z os. Dywizjonu 303.

- Mecenas, która w sądzie broniła racji organizacji ekologicznych i drzew, chce złożyć wniosek o to, by również brać udział w negocjacjach.

- To bardzo dobrze. Także my - zaangażowani w sprawę mieszkańcy oraz radni i działacze stowarzyszenia Wspólne Czyżyny - chcemy brać udział w rozmowach, być równoprawnym partnerem. Nie chcemy, by decyzje podejmowano za zamkniętymi drzwiami, bez naszego udziału. Chcemy być też informowani o postępie rozmów. Kraków jest wielkim miastem i nie zawsze z placu Wszystkich Świętych widać, co się dzieje w Czyżynach, a my możemy być wsparciem dla urzędników.

- A oni w tej długiej batalii o drzewa są dla was wsparciem?

- Urzędnicy robią wiele, by pokazać, że są zaangażowani w sprawę. Wstawiają się za nami, ale nie można zapomnieć o kontekście, czyli wielkim osiedlu, które powstało w Czyżynach właśnie za zgodą urzędników i gdzie wycięto mnóstwo drzew. Urząd zreflektował się na ostatniej prostej i zaczął bronić mieszkańców, ale wcześniej bardzo ich zaniedbał.

- Gdyby zniknęła groźba bloków, czego mieszkańcy oczekiwaliby w zamian na tej działce?

- Z moich rozmów z mieszkańcami wynika, że nie wyobrażają sobie innego zagospodarowania tej działki niż na tereny zielone dostępne dla wszystkich, oczywiście z zachowaniem obecnie rosnącej tam zieleni i pewnie dosadzeniem kolejnych drzew i krzewów, bo przez prace dewelopera zostały one w dużej mierze zniszczone. Będziemy się bardzo cieszyć, jeśli ten teren stanie się miejscem spotkań starych i nowych mieszkańców Czyżyn.

- Zakrzówek, Czyżyny, teraz Las Borkowski. Krakowianie zmuszają urzędników do reagowania na coraz śmielsze zakusy deweloperów, do wykupywania cennych przyrodniczo, zielonych terenów...

- Widać duży postęp w walce o zieleń, większą skuteczność aktywistów, ale i działań Urzędu Miasta: powstanie i działalność Zarządu Zieleni Miejskiej czy 100 mln zł na zieleń w nowym budżecie. Ale najważniejsze, że temat zieleni i ochrony przyrody przestał być interesujący tylko dla wąskiej grupy ekologów, a stał się ważny dla wielu krakowian. Szlaki już zostały przetarte np. przez działaczy broniących Zakrzówka. Krakowianie nieraz pokazali, że są w stanie wyegzekwować swoją wolę. Mam nadzieję, że i my będziemy inspiracją dla dużej grupy mieszkańców, którzy też borykają się z brakiem zieleni oraz zbyt gęstą zabudową.

Rozmawiała Marzena Rogozik

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie? - odcinek 4

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski