- W Zgierzu.
- Znaczy się urlop spędza Pan w rodzinnych stronach.
- Tak. Związane jest to też z tym, że chodzę na rehabilitację. Uzbierało się trochę mikrourazów i muszę się leczyć. Wykorzystuję więc ten czas na to, żeby dojść do siebie.
- A co Panu dolega?
- Był jesienią taki mecz, z Rakowem Częstochowa, w którym musiałem zejść z boiska w 30 minucie. Miałem nadzieję, że problemy związane są tylko z przywodzicielami, ale nikt nie był w stanie postawić dobrej diagnozy. Dopiero kiedy w Łodzi poszedłem do ortopedy, który współpracuje z wieloma piłkarzami, okazało się, że mam zapalenie spojenia łonowego.
- Ale przecież od meczu z Rakowem rozegrał Pan kilkanaście spotkań - i to od pierwszej do ostatniej minuty.
- Tak, bardzo chciałem dociągnąć rundę do końca. No i mi się udało. Zaraz po Rakowie był mecz z Lechią, postawiłem się więc na nogi w trzy dni.
- Warto było.
- No pewnie! Jak bym miał to zrobić drugi raz, zrobiłbym to samo.
- Jednak mając problemy już w połowie września, kolejnymi występami nie pomagał Pan swojemu organizmowi.
- To prawda. Lekarz powiedział mi, że wtedy mogłem się wyleczyć w krótkim czasie. Teraz potrwa to dwa-trzy tygodnie, a może nawet i dłużej.
- Tak czy inaczej, za Panem, za drużyną, fajne pół roku.
- Zgadza się. Nigdy wcześniej nie rozegrałem tylu meczów co w tym roku (jesienią 23 - przyp.), i to jakich... Rywalizowaliśmy z trzema drużynami z ekstraklasy, w sumie były to cztery spotkania, bo z Pogonią także rewanż. Można powiedzieć, że dzięki Pucharowi Polski mieliśmy namiastkę ekstraklasy.
- Czy to, co się w pucharze wydarzyło, odbiera Pan jako najważniejszy moment kariery? Czy jednak występy w I lidze dawały większą satysfakcję?
- Trudno to porównywać. Na pewno gra w Pucharze Polski miała większy wydźwięk, bo zwycięstwo nad Lechią (w 1/8 finału - przyp.) spowodowało, że byliśmy w pewnym momencie na ustach całej Polski. A pierwsza liga? Ja przyszedłem do Puszczy w sumie na gotowe, nie brałem wcześniej udziału w walce o awans (w 2013 r. - przyp.). Pod względem medialnym między pierwszą i drugą liga jest jednak spora różnica - tam są już transmisje z meczów, sama przyjemność grać w takiej otoczce.
- Cel waszej drużyny na kolejne półrocze wydaje się oczywisty. Skoro zajmujecie czwarte, czyli barażowe miejsce w tabeli, musi być nim walka o awans.
- Myślę, że tak. Jesienią przed każdym meczem mówiliśmy sobie, że gramy o trzy punkty, to było takie badawcze pół roku - „zobaczymy, jak się sprawy ułożą”. Udało się zdobyć sporo punktów (31), jesteśmy w pierwszej czwórce, więc uważam, że będziemy chcieli postawić kropkę nad „i”, czyli awansować.
- Pan w Puszczy jest już trzy i pół roku. W tym czasie bardzo zmienił się i skład, i sposób gry zespołu. Pod wodzą Tomasza Tułacza staliście się drużyną, która naprawdę dobrze umie się bronić.
- Zgadza się, defensywa jest naszą siłą, tracimy mało bramek. Pewnie mogłoby być lepiej w ofensywie, ale nie można mieć wszystkiego. Uważam, że i tak jest dobrze. Skupmy się na tym, żeby nadal nie tracić bramek, a myślę, że zimą będą jakieś transfery, dojdą dwie-trzy osoby, i jakość naszego zespołu będzie jeszcze większa.
- A Pan ma zapędy, by samemu powalczyć o gole? Michał Pazdan - też obrońca - napisał na Facebooku: „Kolejny rok bez zdobytego gola”. Opatrzył to uśmiechami, ale chyba każdy piłkarz marzy o tym, by strzelać.
- Do tej pory zdarzało mi się zdobywać jedną, góra dwie bramki w sezonie. Wiadomo, chciałbym strzelać, bo to jest jednak sens gry w piłkę - gole, asysty. Ja mam inklinacje do ofensywnej gry, ale nieraz może brakuje szczęścia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, w najbliższej rundzie dopisze mi.
Rozmawiał Tomasz Bochenek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?